1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarz: Merkel sama zdecyduje o odejściu

14 marca 2019

Dokładnie rok temu Angela Merkel została, po raz czwarty, kanclerzem. Czy odda władzę przed końcem kadencji? Nie wiadomo. Żądania dymisji nie przyspieszą tego procesu – uważa Róża Romaniec.

https://p.dw.com/p/3F2XX
Berlin CDU-Parteitag | Angela Merkel, Bundeskanzlerin & Annegret Kramp-Karrenbauer
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/R. Hirschberger

Angela Merkel sprawia ostatnio wrażenie jakby zdjęto z niej ciężar. Odkąd w grudniu przekazała kierowanie partią Annegret Kramp-Karrenbauer, zdaje się naprawdę cieszyć kanclerstwem. Uwolniona od partyjnej presji rządzi bardziej na zewnątrz, niż do środka. Sondaże pokazują zaś, że Niemcy chcą, aby pozostała na stanowisku najdłużej jak się da.

Kramp-Karrenbauer zajęła się partyjnymi sporami w CDU i pracuje nad własnym profilem politycznym. Razem z Merkel zyskały na czasie, tak aby przygotować uporządkowane przekazanie władzy. W teorii ten stan „podziału obowiązków” może utrzymać się jeszcze długo. Taki jest zresztą oficjalnie ogłaszany zamiar. Ale polityczna rzeczywistość jest inna. Nie potrwa to długo, aż kanclerz całkowicie odda władzę.

Szybka emancypacja następczyni

Rolę odgrywa tu nie tylko polityka wewnętrzna w Niemczech – obok wyborów europejskich w tym roku obędą się wybory lokalne w kilku landach. Jeśli CDU znowu wypadnie w nich słabo – co nie jest wykluczone – może zrobić się nerwowo. Także szybka emancypacja następczyni Merkel robi wrażenie. Kramp-Karrenbauer dystansuje się od kanclerz gdzie się tylko da. Rozmawia ze sfrustrowanymi Merkel konserwatywnymi członkami CDU, opowiada się za zdecydowanie ostrzejszym kursem w polityce migracyjnej i pozwala sobie nawet na niepoprawnie polityczne dowcipy.

W miniony weekend to ona, a nie Merkel odpowiedziała na apel Emmanuela Macrona ws. reformy Unii Europejskiej. Kramp-Karrenbauer dała przez to jasno do zrozumienia, że też zamierza zabierać głos w sprawach polityki międzynarodowej, wysyłając tym samym jasny sygnał za granicę. Samo to pozwala przypuszczać, że zmiana warty, jakkolwiek będzie wyglądać, może nastąpić dość szybko.

Autorka komentarza Róża Romaniec
Autorka komentarza Róża RomaniecZdjęcie: DW/B. Geilert

Jedna rzecz może ją opóźnić, a mianowicie głośne apele o rezygnację Merkel. Kanclerz nie chce i nie odejdzie pod naciskiem. To prawda, że pod presją zrezygnowała z przewodnictwa w CDU. Ale wszyscy jej poprzednicy na fotelu kanclerza pozostawali na nim, także pod presją, do samego końca – aż nie zostali pozbawieni funkcji przez wyborców albo parlament. Merkel jako pragmatyczka, świadomie uruchamia jednak proces swojego odejścia.  To coś nowego w zdominowanej dotychczas przez mężczyzn niemieckiej polityce. Być może dlatego niektórzy nie potrafią tego zjawiska właściwie zinterpretować.

Moment pożegnania pozostaje nieokreślony

Ale prawdą jest też, że kanclerz rozciąga moment swojego odejścia do końca. Nie świadczy to jednak o lekkomyślności, lecz raczej o świadomości siły i odpowiedzialności. Nie wywiesza białej flagi wtedy, gdy chcą tego inni, tylko zdecyduje sama, wtedy, gdy będzie to służyło jej i stabilności Niemiec. W roku, w którym CDU będzie musiało wielokrotnie zmierzyć się w wyborach z populistami, nasuwa się wiele okazji do odejścia. Ale czy ta kanclerz kiedykolwiek była przewidywalna?

Może zatem minąć kilka tygodni albo miesięcy, zanim Angela Merkel zrobi następny krok. Konkretna data znowu będzie zapewne zaskoczeniem. Dobra rada dla wszystkich niecierpliwych: cieszcie się ciszą przed burzą. Bo ani zmiana na stanowisku kanclerza, ani wszystko co nadejdzie potem, nie będzie tak spokojne jak przebieg tego kanclerstwa.