To paradoks. W czerwcu Polacy i Niemcy chcieli wspólnie uczcić 25-lecie dobrych, dobrosąsiedzkich stosunków. Bo właśnie ćwierć wieku temu, wolna Polska i zjednoczone Niemcy zawarły Traktat o dobrosąsiedztwie i przyjaznej współpracy. Było to wydarzenie epokowe, porównywalne z podpisaniem Traktatu Elizejskiego, który trzy dekady wcześniej raz na zawsze zakończył "odwieczną wrogość" Niemiec i Francji. Teraz, w roku jubileuszowym i tylko dwa miesiące po zmianie władzy w Polsce, relacje polsko-niemieckie znajdują się w fazie swobodnego spadku.
Jednak kto winą za to obarcza tylko partię Jarosława Kaczyńskiego, idzie na łatwiznę. Bo jeśli nawet krytyka ze strony niemieckich i pochodzących z Niemiec polityków europejskich jest merytorycznie uzasadniona, to w wielu przypadkach świadczy po prostu o ignoracji i braku wyczucia. Szczególnie użycie poniżających sformułowań typu "postawienie pod nadzorem" czy "ukaranie" w odniesieniu do kraju, który w niezbyt odległej przeszłości pod niemieckim "nadzorem" stracił 6 milionów obywateli, budzi najgorsze skojarzenia nie tylko wśród niechętnego Niemcom twardego elektoratu PiS. Dlatego niemieccy politycy, czy to w Berlinie czy w Brukseli, powinni pozostać rzeczowi i dokładnie miarkować słowa. A jeszcze lepiej - krytyczne wypowiedzi pozostawić kolegom z innych państw UE. Kto zna polski naród, ten wie, że groźby z ust Niemców są całkowicie nieskuteczne a ich efektem jest jedynie pogorszenie sytuacji, a co gorsza - podsycanie nastrojów nieufności.
Konsekwencje dla UE
Cena rzeczywistych bądź rzekomych werbalnych wykolejeń (po obu stronach) może być ogromna. Stawka jest wielka. Relacje polsko-niemieckie są bowiem czymś więcej niż tylko relacjami między dwoma sąsiadami. Są one jednym z filarów Unii Europejskiej, delikatną roślinką, której pielęgnacja wymaga cierpliwości i zrozumienia. Bez wzajemnego zaufania i wrażliwości roślinka ta nie będzie zdrowa.
Byłoby to paradoksalne a zarazem tragiczne, gdyby w roku jubileuszu kryzys w polsko-niemieckich relacjach powiększył jeszcze katalog wyzwań, przed którą stoi Unia Europejska. To zadanie polityków, ale i społeczeństw obywatelskich po obu stronach Odry, by zatrzymać ten swobodny spadek. Po to, by jubileusz Traktatu o dobrosąsiedztwie i przyjaznej współpracy Polacy i Niemcy mogli świętować w prawdziwej przyjaźni, a nie w wymuszonej, lodowatej atmosferze.
Bartosz Dudek