"Krótka konkluzja na temat Genewy: mogło być gorzej". Samuel Charap, ekspert ds. Rosji w amerykańskiej Rand Corporation i jeden z najgłośniejszych na Zachodzie zwolenników "ugodowego" traktowania Putina, próbował tymi słowami nadać pozytywny wydźwięk poniedziałkowym rozmowom delegacji amerykańskiej i rosyjskiej.
Ale Samuel Charap jest w błędzie.
Harmonogram Putina
Było jasne, że Kreml nigdy nie pozwoli, by rozmowy na temat żądań Putina - zwłaszcza w sprawie "gwarancji bezpieczeństwa" USA i NATO - tak szybko się skończyły. Putin znany jest z tego, że pielęgnuje swój wizerunek nieprzewidywalnego i niebezpiecznego. Ale wie też, że aby być przekonującym, musi grać zgodnie z regułami międzynarodowej polityki. Dlatego musi pokazać, że stara się przekonać swoich zachodnich oponentów.
Nawet jeśli nadal planuje nowy atak na Ukrainę, musi go zamaskować jakby był konsekwencją nieprzejednanej postawy Zachodu. Bo tylko w ten sposób może to uzasadnić zarówno przed rosyjską opinią publiczną, jak i przed tymi na Zachodzie, którzy są jeszcze skłonni wysłuchać jego argumentów.
Na środę (12.01.2022) w Brukseli zaplanowano spotkanie Rady NATO-Rosja, a na czwartek spotkanie z OBWE. Dla Moskwy najważniejsze są jednak poniedziałkowe rozmowy z administracją USA. Można prawie na pewno przewidzieć, że odbędzie się jeszcze kilka rund rozmów dyplomatycznych, zanim Putin zdecyduje się wyciągnąć wtyczkę - lub kontynuować rozmowy, jeśli uzna, że przynajmniej część jego życzeń zostanie spełniona.
Bez kompromisów
Wysłannik Putina w Genewie, wiceminister spraw zagranicznych Siergiej Riabkow, podkreślił po zakończeniu rozmów ze swoją amerykańską odpowiedniczką Wendy Sherman, że Moskwa nadal oczekuje od NATO "niewzruszonych" gwarancji, że nigdy nie przyjmie Ukrainy i Gruzji w poczet członków oraz ograniczy swoją aktywność w Europie Środkowo-Wschodniej i krajach bałtyckich. Rosyjscy oficjele wciąż powtarzają, że w sprawie tych żądań nie może być mowy o żadnym kompromisie. Jednak przedstawiciele USA ze swojej strony wielokrotnie określali te żądania jako nie do przyjęcia.
USA upierają się, że nie można mówić o Ukrainie bez Ukraińców i o NATO bez wszystkich jego sojuszników. Waszyngton jest skłonny rozmawiać z Moskwą jedynie o wzajemnym ograniczeniu liczby ćwiczeń wojskowych oraz o "środkach budowy zaufania" - dyplomatycznym określeniu przejrzystości i procedur raportowania w celu uniknięcia starć zbrojnych.
Amerykanie wydają się również skłonni do zbadania szansy na nowe porozumienie w sprawie rakiet średniego zasięgu. Mogłoby to zastąpić umowę, z której USA wycofały się w 2019 roku po tym, jak stwierdziły, że Rosja jej nie respektuje.
Kreml utrzymuje jednak, że kwestie te nie mają nic wspólnego z gwarancjami bezpieczeństwa, które chce otrzymać w najbliższym czasie. Riabkow odrzucił tym samym wszelkie próby wywierania przez USA nacisku na wycofanie rosyjskich oddziałów skoncentrowanych na granicy z Ukrainą.
Opcje Kremla
Jako doświadczony polityk Putin zdawał sobie sprawę z reakcji USA, zanim postawił ultimatum w grudniu ubiegłego roku. Chce albo całkowitego zerwania rozmów z USA i NATO, aby móc zagrozić Ukrainie i uznać tak zwane "republiki ludowe" w Doniecku i Ługańsku. Albo może też próbować zagarnąć więcej ukraińskiego terytorium, twierdząc, że to wszystko przez nieprzejednaną postawę Zachodu. Oczywiście wiązałoby się to z kolejnymi sankcjami międzynarodowymi, ale Putin doszedł już chyba do wniosku, że Rosja może się im oprzeć.
Inną opcją dla Kremla byłoby rozszerzenie negocjacji z USA i ich europejskimi sojusznikami o takie kwestie, jak wsparcie Rosji w ograniczaniu zagrożenia talibami w Azji Środkowej czy praca nad nowym porozumieniem nuklearnym z Iranem. Wtedy Rosja mogłaby wysunąć nowy zestaw zmodyfikowanych żądań skoncentrowanych na Ukrainie i NATO.
Moskwa może też liczyć na to, że jej europejscy zwolennicy będą domagać się większych ustępstw. Zbliżające się rozmowy z nowym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem będą wkrótce okazją do przetestowania najważniejszego sojusznika USA w Europie.
Jest mało prawdopodobne, że Putin zadowoli się standardowym menu amerykańsko-rosyjskich rozmów rozbrojeniowych - bo o tym i tak rozmawialiby z nim Amerykanie.