Na szczycie NATO prezydent USA Donald Tramp zachowywał się jak dyplomatyczny gbur. Spóźnił się. Odepchnął na bok premiera Czarnogóry, by dostać się do pierwszego rzędu. Wykorzystał krótkie przemówienie, pomyślane jako element odświętnej ceremonii, do długiego ataku na sojuszników. Zażądał wyimaginowanych pieniędzy od państw NATO, które mu się nie należą. Prowokował, zachowywał się po chamsku. Wielu szefów państw i rządów było zaszokowanych. Nawet amerykańska delegacja przy NATO nie spodziewała się takiej samoinscenizacji. Najpierw Ameryka? Najpierw Trump!
Do myślenia daje to, że amerykański prezydent zrezygnował z tego, co robili wszyscy jego poprzednicy – z zadeklarowania solidarności w ramach Sojuszu i gotowości do przejścia z pomocą w razie zagrożenia. Może jednak rzeczywiście uważa on NATO za zbyteczne?
Wątpliwości co do postawy Trumpa są na miejscu. Czy sojusznicy na wschodzie rzeczywiście mogą polegać na tym, że w przypadku rosyjskiej agresji USA przybędą im z pomocą? Wątpliwości co do powagi USA jako najważniejszego sojusznika mogłyby zachwiać całym Sojuszem. Władimira Putina na pewno to ucieszy. W końcu Trump przyczynia się do destabilizacji Sojuszu. Jego postawa wobec Rosji pozostała w czasie spotkania NATO w Brukseli zagadką.
We własnym świecie
Oczywiście amerykański prezydent może próbować pokierować Sojuszem w pożądanym przez niego kierunku. To się jednak robi za pomocą rozsądnych propozycji i argumentów. Sojusz to nie jest – i tego ludzie pokroju Trumpa być może nigdy nie zrozumieją – show jednego człowieka.
Reakcja NATO i prowokowanej przez Trumpa niemieckiej kanclerz były bardzo stonowane. Merkel trzyma się kursu zwiększania wydatków na obronę, ale publicznie milczy na temat nieusprawiedliwionych zarzutów prezydenta USA.
Po tym mini-szczycie w Brukseli ciśnie się na usta pytanie, jak obchodzić się z populistą w Białym Domu? Na poziomie roboczym odpowiedź brzmi – po prostu ignorować. W praktyce NATO realizuje swoje ustalenia i to z pomocą obecnych na miejscu amerykańskich urzędników i dyplomatów. Ten dziwny prezydent żyje ze swoimi wykoślawionymi poglądami najwidoczniej w swoim własnym świecie. Rzeczywistość wygląda inaczej.
Bernd Riegert
tł. Bartosz Dudek