Komentarz: Ucieczka do Europy trwa
20 kwietnia 2017Miejsce przestępstwa Morze Śródziemne, wybrzeża Libii. Tysiące ludzi walczy o życie. Dramatów jest aż nadto. I nagle także ci, którzy im pomagają, potrzebują pomocy. Pilnej pomocy. Podczas Wielkanocy rozgrywały się na Morzu Śródziemnym dramatyczne sceny. Uratowanych zostało siedem albo osiem tysięcy ludzi, przynajmniej kilkunastu przypłaciło ryzykowną przeprawę życiem. W środę kolejna straszna wiadomość: blisko 30 martwych uchodźców na pokładzie łodzi…
Ksiądz Regamy Thillainathan z Arcybiskupstwa Kolonii spędził świąteczne dni na pokładzie statku ratowniczego. Wkładał do worków zwłoki uchodźców. – Zwłoki kobiet i mężczyzn, i przede wszystkim małego chłopca, skończył 6 może 7 lat. Za każdym razem, kiedy zamykaliśmy worek, przystawaliśmy na chwilę i w spokoju mogłem się za tych ludzi modlić. Ale przy zwłokach tego chłopczyka wszyscy osiągnęli granice swoich możliwości. Nikt nie zasłużył na taką śmierć – mówił ksiądz Thillainathan Deutsche Welle.
Kapitanowie, którzy pomagają
W nadchodzących tygodniach, kiedy morze się uspokoi i trochę poprawią się warunki dla tych nienadających się na morską przeprawę, beznadziejnie przepełnionych łupin, liczby znowu będą rosły – uchodźców i ofiar śmiertelnych. Jednocześnie zaostrzają się kontrowersje wokół akcji pomocy. Czy pomocnicy działają na korzyść przemytników ludzi? Czy też powinno się pozostawić po prostu uchodźców własnemu losowi?
Podczas minionych dni wielokrotnie wypowiadali się aktywiści, organizacje pozarządowe, pojedyncze osoby uczestniczące w akcjach ratunkowych w Wielkanoc. Z uznaniem mówili o statkach handlowych, którzy wobec rozgrywającego się dramatu natychmiast były gotowe do udzielenia pomocy. Właściwie jesteśmy przyzwyczajeni do skarg, że kapitanowie tych statków chętnie zamykają oczy i dalej idą swoim kursem. Pochwały wypowiadane przez społeczników idą w parze z gorzką krytyką działań Frontexu, unijnej agencji ochrony granic.
Frontex i aktywiści: konflikt
Atmosfera jest napięta. Organizacje społeczne krytykują Frontex, Frontex krytykuje organizacje społeczne. Jak utrzymuje ten ostatni, im więcej aktywistów będzie pomagało uchodźcom u wybrzeży Libii, tym więcej ludzi będą pakowali do łodzi przemytnicy. Jedno napędza interes drugich.
Musimy spojrzeć prawdzie w oczy. Dramat na Morzu Śródziemnym trwa. Zamknięcie szlaku bałkańskiego nie było równoznaczne z końcem wędrówki w poszukiwaniu godnego, lepszego życia. Wielu polityków dawno już otwarcie przyznaje, że szlak przez Libię i Morze Śródziemne jest nowym wyzwaniem dla Europy. I tak jak UE zostawiła kiedyś na lodzie Grecję, samym sobie zostawia dziś Włochy. A niemieccy politycy wszystkich ukierunkowań z przerażeniem wskazują na katastrofalne warunki w obozach dla uchodźców na libijskim wybrzeżu.
Jeżeli UE nie zdoła ustabilizować trudnej sytuacji w Libii, nie powinna stworzyć ludziom jakichś perspektyw? Przynajmniej osiadłym tam na mieliźnie Afrykańczykom – choćby były to perspektywy w ich ojczyznach. W innym wypadku eskaluje następny rozdziału dramatu uchodźstwo i migracja. W miesiącach europejskich walk wyborczych mydleniem oczu jest zachowywanie się tak, jakby udręka u bram Europy od dawna już nie była największym wyzwaniem. „Nikt nie zasłużył na taką śmierć”. Każdy, to ratował tam ludzkie życie, mówi podobnie. Polityka musi to pojąć.
Christoph Strack
tł. Elżbieta Stasik