Ten słuszny wyrok nie jest niespodzianką. Zadziwia jednak upór i brak wrażliwości ze strony decydentów ZDF. Chodzi przecież o starszego człowieka, który przeszedł piekło niemieckiego obozu i cudem uniknął śmierci z rąk niemieckich siepaczy. To, że poczuł się dotknięty sformułowaniem „polskie obozy zagłady” i mało przekonującymi przeprosinami jest więcej niż zrozumiałe. Natomiast niezrozumiałe jest jak poważny nadawca, który ma spore zasługi w rozliczaniu się z niemiecką winą i ponurą historią lat 1933-1945, może zachowywać się w tak małostkowy sposób. Kierownictwo ZDF powinno jak najszybciej zamieścić satysfakcjonujące skarżącego przeprosiny. Więcej – powinno poświęcić mu film lub zorganizować konferencję poświęconą problematyce wadliwych kodów pamięci. Tak powinny wyglądać prawdziwe przeprosiny. Bo bynajmniej nie chodzi tu o bagatelę.
Sąd w Koblencji słusznie zwrócił też uwagę na to, że sformułowanie „polskie obozy zagłady” może wywołać u odbiorców wrażenie, że nie chodzi tylko o geograficzną lokalizację (jak tłumaczą się często redakcje), ale sugerować, że obozy były tworzone i prowadzone przez Polaków. Ten pasaż powinien dać do myślenia nie tylko decydentom ZDF, ale i wszystkim dziennikarzom piszącym na temat niemieckich zbrodni popełnionych w Polsce. Przyznanie się do winy i poczucie odpowiedzialności, które jest fundamentem niemieckiej polityki historycznej od lat 60. XX wieku, nakłada także poczucie odpowiedzialności za staranne sformułowania i bezwzględny szacunek dla ofiar. Byłoby dobrze, gdyby nie tylko polskie, ale i niemieckie placówki dyplomatyczne zwracały uwagę redakcjom, które popełniają takie niedopuszczalne błędy. Niedawna, skuteczna interwencja niemieckiego ambasadora w Warszawie, Rolfa Nikela, w niemieckim wydawnictwie szkolnym Klett, była tego wzorowym przykładem.
Z drugiej strony nie mają racji ci, którzy w pojawiających się od czasu do czasu sformułowaniach o „polskich obozach” widzą element oficjalnej niemieckiej polityki historycznej i chęć fałszowania historii. Niemcy doskonale zdają sobie sprawę, kto był sprawcą, a kto ofiarą. Inna sprawa, że niemiecka pamięć historyczna koncentruje się głównie na zbrodni Holocaustu. Bestialstwo i ogrom zbrodni na narodzie polskim jest zdecydowanie mniej znany. Utworzenie w Berlinie pomnika-miejsca pamięci poświęconego polskim ofiarom hitlerowskich Niemiec byłoby właściwym krokiem do zmiany tego stanu rzeczy.
Gdyby zamiast do prawników ZDF zwróciłby się o radę do historyków i ekspertów rozumiejących Polskę, mógłby także mieć w tym swój wkład. Rujnując swój wizerunek w Polsce niemiecka telewizja nie przyczynia się jednak do budowania zaufania, którego tak bardzo obecnie potrzeba między Polakami a Niemcami.
Bartosz Dudek