Konflikt w Naddniestrzu. Czy wojna z Ukrainą go rozwiąże?
12 stycznia 2023Prezydent Rosji Władimir Putin pod wieloma względami przeliczył się w kwestii swojej napastniczej wojny przeciwko Ukrainie. Nie udało mu się dotychczas pokonać sąsiedniego państwa i pewnie się nie uda. Nie sparaliżował i nie podzielił Unii Europejskiej i NATO, a wręcz przeciwnie. I wbrew własnym intencjom osiągnął to, że oprócz Ukrainy, także Gruzja i Mołdawia zbliżyły się do integracji europejskiej znacznie bardziej, niż kiedykolwiek mogłyby marzyć.
Wkrótce mogą wyjść na jaw kolejne błędy w obliczeniach rosyjskiego władcy. Ich skutkiem mogłoby być rozwiązanie tzw. konfliktu naddniestrzańskiego w Mołdawii. W Naddniestrzu, tej wąskiej części kraju na lewym brzegu Dniestru, Rosja po raz pierwszy po upadku Związku Radzieckiego pokazała w latach 1991-1992, jak można zdestabilizować i podzielić niepodległą republikę związkową, uzbroić lojalnych wobec Kremla separatystów, rozpętać wojnę, stworzyć pseudopaństwowe byty, a później na długo zamrozić konflikt.
W Naddniestrzu, na obszarze o około 200 kilometrów długości i do 30 kilometrów szerokości, do dziś stacjonuje prawie 2 tysiące rosyjskich żołnierzy. Na północy, w pobliżu wsi Cobasna, znajduje się jeden z największych składów broni w Europie; przechowuje się tu około 20 tys. ton amunicji i sprzętu ze starych rosyjskich zapasów. Chociaż Rosja oficjalnie zobowiązała się w 1999 roku do wycofania stąd wojsk i broni w ciągu kilku lat, nigdy nie dotrzymała tej obietnicy.
Nielegalne interesy
Przez ponad 30 lat Naddniestrze było „czarną dziurą" w Europie, jak mówi raport Parlamentu Europejskiego z 2002 r. Gospodarczo region utrzymywał się na powierzchni dzięki pieniężnym transferom z Moskwy, a także przemytowi, handlowi ludźmi i praniu pieniędzy. Swój wkład wniosła również Ukraina: Po 1992 roku ukraińskie i rosyjskie elity gospodarcze stworzyły wokół Naddniestrza łańcuch przemytniczy, który gospodarczowzmocnił ten region i uniemożliwił mołdawskim władzom ekonomiczną kontrolę nad separatystycznym regionem. Stopniowo jednak także skorumpowane mołdawskie elity zaangażowały się w brudne interesy.
Przez ponad trzy dekady gospodarka Naddniestrza była zależna od nielegalnego przepływu towarów do i z Odessy oraz innych portów Morza Czarnego. System ten powstał już w latach 90-tych, gdy pierwszy „prezydent" samozwańczej separatystycznej republiki Naddniestrza, Igor Smirnow, został przyjęty z wielką pompą przez ówczesnego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmę. Zapewne nie bez powodu: zięć Kuczmy podobno był właścicielem jednej z największych firm stalowych w Naddniestrzu. Przez lata także inni politycy w Kijowie byli kuszeni możliwością robienia „interesów" z separatystami z Tyraspola za plecami Kiszyniowa.
Czołgi na granicy
Po latach Kijów przyznaje, że ma wobec Mołdawii moralny dług za tolerowanie przez dziesięciolecia „czarnej dziury" Naddniestrza, a nawet czerpanie z niej zysków. Prorządowa prasa w Kijowie sugeruje, że ewentualna klęska Rosji w wojnie z Ukrainą powinna oznaczać również likwidację prorosyjskiego Naddniestrza. Po wielu latach przymykania oczu przez władze Ukrainy i Mołdawii na nielegalne praktyki Naddniestrza i czerpania korzyści przez przedstawicieli obu państw, rosyjska wojna przeciwko Ukrainie zmieniła wszystko, jak pisze ukraiński dziennikarz Siergiej Sidorenko w gazecie "Europejska Prawda". Uważa, że Ukraina zdawała sobie sprawę, że Naddniestrze stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego.
Rozpoczęcie wojny 24 lutego 2022 r. skłoniło władze ukraińskie do uszczelnienia czołgami naddniestrzańskiego odcinka granicy mołdawsko-ukraińskiej. To zahamowało przemyt, a separatystyczny reżim w Tyraspolu niemal histerycznie skarży się na „blokadę gospodarczą" i wzywa Rosję do ratowania Naddniestrza. Na razie bezskutecznie; wizja separatystów, którzy liczyli na szybkie zajęcie Ukrainy przez Rosjan i aneksję Naddniestrza, nie ziściła się z powodu oporu ukraińskiej armii.
Tylko pokojowe rozwiązanie wchodzi w grę
Republika Mołdawii solidaryzuje się z Ukrainą w tej wojnie, pomaga ukraińskim uchodźcom i jest głęboko przekonana, że w ten sposób znalazła się po właściwej stronie historii. Władze państwowe w Kiszyniowie są jednak zdania, że konflikt naddniestrzański należy rozwiązać wyłącznie metodami pokojowymi, tak by szkody nie poniosły proeuropejskie dążenia Mołdawii. Prezydent Mołdawii Maia Sandu oświadczyła, że Mołdawia musi zostać członkiem UE do końca tej dekady.
„Krwawa agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę wzmocniła u Mołdawian chęć uniknięcia wojny za wszelką cenę. To najprostsza odpowiedź na rozpowszechniony w Ukrainie pomysł, że siły ukraińskie powinny pomóc Mołdawii pozbyć się separatyzmu i Rosjan w Naddniestrzu. Nie ma okoliczności, w których Kiszyniów zgodziłby się na działania sił ukraińskich na swoim terytorium” – pisze Sidorenko, dodając, że Kijów to zrozumiał.
Niemieckie transportery dla Mołdawii
Rząd w Kiszyniowie ustalił rekordowy budżet na obronę na rok 2023. Poczynione zostaną szerokie inwestycje w zabezpieczenie przestrzeni powietrznej. Ponadto Mołdawia otrzyma z Niemiec transportery opancerzone Piranha.
Mimo to jednak mołdawskie kierownictwo nie tylko chce uniknąć konfrontacji militarnej z Naddniestrzem, ale obecnie unika nawet scenariusza nacisku ekonomicznego na separatystyczny reżim w Tyraspolu. „Wszyscy jesteśmy w tej samej łodzi. Nie powinniśmy nią kolebać” – mówił niedawno mołdawski wicepremier ds. reintegracji Oleg Serebrian.
Powodem jest uzależnienie Mołdawii od dostaw energii elektrycznej z elektrowni Cuciurgan, która znajduje się w Naddniestrzu. Ta z kolei jest zasilana rosyjskim gazem, który dostarczany jest z Kiszyniowa do Tyraspola. To, co wygląda jak absurdalna rzeczywistość, czyli jakby Mołdawia wspierała i finansowała separatyzm, jest jednak koniecznością; bez prądu z Cuciurganu w kraju zapanowałaby ciemność.
Ale to może się wkrótce zmienić. Republika Mołdawii pracuje intensywnie nad planami uniezależnienia kraju od energii elektrycznej z Naddniestrza i gazu z Rosji. Gdy tak się stanie, Naddniestrze może po prostu paść na kolana przed Kiszyniowem jako zbankrutowany podmiot. Bo bez szlaków przemytniczych przez Ukrainę i dostaw gazu z Kiszyniowa nie będzie w stanie przetrwać.
Współpraca: Vitalie Calugareanu