Koniec EURO 2024 – Czas na bilans
14 lipca 2024Mistrzostwa: w deszczu i we łzach
– Czy to nie są mistrzostwa łez? Ronaldo – łzy, Thomas Müller – łzy, Julian Nagelsmann – łzy. Pięknie, że mężczyźni wreszcie pokazują swoje emocje. Niemcy nie zaszli daleko, ale za to w jakim stylu. A kibice ciepło ich pożegnali – tak o emocjach na piłkarski Mistrzostwach Europy dla DW mówi Adam Gusowski, dziennikarz, satyryk i komentator polskich akcentów w strefach kibica w Berlinie i na festiwalu filmów piłkarskich „11 milimetrów”. Niemieccy gospodarze przegrali z Hiszpanią, z którą nigdy jeszcze nie wygrali. Tym razem mogło być inaczej. W Niemczech toczą się debaty wokół „skandalu” o kontrowersyjną decyzję sędziego. Wniesiono petycję do UEFA o powtórzenie meczu: zagrał Marc Cucurelli ręką w polu karnym Hiszpanii, a sędzia Anthony Taylor nie uznał, że był to rzut karny?
Niemiecka drużyna przeżyła wzloty i upadki, duże zmiany kadrowe, bo pokolenie Mistrzów Świata odchodzi już na sportową emeryturę – Myślę, że obietnice Juliana Nagelsmanna, że na mundialu Niemcy pokażą swoją prawdziwą klasę, można brać na poważnie – twierdzi Gusowski.
Przed finałem rozegrano łącznie 50 meczów. Do domu wrócili też półfinałowi przegrani – Francja i Holandia. Meczu o trzecie miejsce nie ma w harmonogramie turnieju od 1984 roku. „Snu letniego” jak w czasie mundialu 2006 roku, gdy całe Niemcy ogarnęła euforia, tym razem nie było. Ale powróciło poczucie wspólnoty ponad podziałami i narodami: – Ludzie zjechali się z całego kontynentu. Były korki i tłok, a mimo to jest fantastyczna atmosfera. Ludzie odwracali skrzynki po piwie, żeby się gdzieś dosiąść i oglądnąć wspólnie mecz – wspomina Gusowski.
Nawet badania naukowe wykazały: kibice piłki nożnej częściej identyfikują się z Europą niż niekibice. Do takich wniosków doszli autorzy ekspertyzy „Dlaczego kibice piłki nożnej często kibicują też Europie” na Uniwersytecie Gutenberga z Moguncji. Piłka „oswaja inność” i wzmacnia poczucie przynależności. Różnice kulturowe widać było i na stadionach, i na ulicach: „Kibice holenderscy są radośni, śpiewali na ulicach. Hiszpanie – to spontaniczna, młoda, wesoła drużyna. Widać, że gra sprawia im przyjemność. A tureccy kibicie – zbyt politycznie podeszli do tematu. To są przypadki ekstremane, ale było też dużo szarości, komentuje Gusowski.
Priorytet: bezpieczeństwo
Do czterech tygodni trwania EURO Niemcy przygotowywali się od dwóch lat. Na granicach wróciły kontrole, a w Nadrenii Północnej-Westfalii powstała centrala koordynacyjna policji. Niemieckie służby współpracowały z policją z krajów biorących udział w mistrzostwach, których funkcjonariusze też przyjechali na rozgrywki swoich drużyn. Przed mistrzostwami aresztowano na lotnisku w Kolonii/Bonn 23-latka przed wylotem do Stambułu, a który starał się o pracę jako ochroniarz przy EURO 2024. Priorytet: bezpieczeństwo. – Doszło do kilku incydentów: plecak bez właściciela, mail z pogróżkami, a w Dortmundzie ktoś chodził po konstrukcji dachu.
Ale niespodzianek nie było, taki bilans, tuż przed finałem, przedstawił DW Stephan Katte, szef berlińskiej Dyrekcji Operacyjnej i Ruchu Drogowego Policji: „Jestem zadowolony z przebiegu mistrzostw, ale ulgę poczuję dopiero po finale – dodaje: „Nie mamy wpływu na wszystko, zwłaszcza na pogodę. Strefy kibica w Berlinie musieliśmy zamknąć co najmniej dwa razy”, tłumaczy Katte. I to na chwilę przed meczem Polska-Austria.
Doszło wtedy do incydentu w okolicach Bramy Brandenburskiej z udziałem Polaków: „W strefach kibica pracowały osoby, mówiące różnymi językami, też po polsku. Kibice dziwili się, że nie mogą wejść na strefę i doszło do przepychanek. Ale grup ryzyka wśród nich nie było”, relacjonuje Katte. Część grupy przemieściła się pod ambasadę rosyjską paręset metrów dalej i skandowała hasła antyrosyjskie i antywojenne.
Humorzasta pogoda
Na EURO 2024 najmniej przewidywalna była pogoda. Parokrotnie doszło o ewakuacji, zamykania i otwierania stref kibica. Podczas meczu Niemcy-Dania w Dortmundzie nad boiskiem pojawiły się pioruny, a na murawę spadł grad. Mecz został chwilowo przerwany. W świat poszły zdjęcia, które trudno zapomnieć: obsługa wymiatająca do studzienek wodę z chwilowo zalanego boiska, duńscy kibice tańczący w strugach deszczu, lejącego się z dachu. Kibice próbujący się chować pod flagami i transparentami. Organizatorzy tłumaczyli – padać miało dopiero po meczu.
Wizerunkowo mistrzostwa wypadły też w kratkę. Chaos na kolei – opóźnienia pociągów, kibice, którzy nie zmieścili się do pociągu. Pojawiły się głosy wzywające szefa kolei niemieckiej Deutsche Bahn do dymisji. Krytyka nie ominęła też niemieckiej drużyny i polityków, w tym szefowej MSZ Annaleny Baerbock (Zielona), za loty krótkodystansowe na mecze.
Tymczasem organizatorzy postawili sobie za cel zadbanie o pozytywny ekologiczny ślad. UEFA utworzyła fundusz na ochronę środowiska, do którego władze piłki obiecały wpłacać po 25 euro za każdą wyprodukowaną tonę dwutlenku węgla. Szacuje się z tej puli wpływy rzędu 7 mln euro. A organizatorzy piłkarskich mistrzostw deklarowali podjęcie działań w celu redukcji zużytych zasobów i redukcję śmieci. Sztuczna murawa na czteropasmówce w centrum Berlina przed Bramą Brandenburską ma dostać nowe życie i zostać wykorzystana w różnych miejscach w Berlinie. Oficjalne ceny biletów wynosiły od 50 do 600 euro. Politykom przysługiwała pula darmowych biletów.
Ponad 700 „honorowych” biletów uzyskali od UEFA członkowie niemieckiego rządu i posłowie Bundestagu. W finale na Stadionie Olimpijskim w Berlinie swoim drużynom będą kibicować król Hiszpanii, Filip VI, i brytyjski następca tronu, książę William.
Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>