1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Konkretna” vs „bez konkretów”. Prasa o wizycie Steinmeiera

26 października 2022

Wtorkowa wizyta prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera w Kijowie to jeden z głównych tematów komentarzy w niemieckiej prasie. Opinie są różne.

https://p.dw.com/p/4Ig08
Frank-Walter Steinmeier w Kijowie, w schronie wraz z mieszkańcami
Frank-Walter Steinmeier w Kijowie, w schronie wraz z mieszkańcamiZdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

Po wizycie Steinmeiera w Ukrainie „Frankfurter Allgemeine Zeitung” podkreśla, że wypadła ona w ten sam dzień, co szczyt ws. planu odbudowy Ukrainy: „Konferencja w Berlinie to ważny sygnał zarówno dla zaatakowanego, jak i agresora. Brzmi: Nie oddajemy Ukrainy. To wzmacnia ducha oporu u zaatakowanych przynajmniej w takim stopniu, co deklaracje solidarności ze strony odwiedzających z Zachodu. Dobrze, że spóźniona wizyta Steinmeiera w Kijowie zbiega się w czasie z konferencją darczyńców w Berlinie. Nadaje to konkretnego znaczenia zapewnieniom prezydenta o dalszym wsparciu dla Ukrainy”.

„FAZ” ostrożnie wyraża nadzieje na poprawę relacji Berlin-Kijów: „Steinmeier mógł przywieźć ofertę partnerstwa miast, ale żadnych czołgów. Takie prezenty nie leżą w jego kompetencjach. Po kwietniowych dysonansach dobrze, że Steinmeier i Zełenski w końcu się spotkali - może oznacza to nawet odłożenie przeszłości na bok”.

Ukraine Kiew | Bundespräsident Steinmeier und Wolodymyr Selenskyj
Frank-Walter Steinmeier i Wołodymyr ZełenskiZdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

Podobnie komentuje wizytę „Reutlinger General-Anzeiger”. „Wizyta Steinmeiera w Kijowie jest słuszna i jest oznaką solidarności. To konkretny komunikat, jeśli niemiecka głowa państwa jedzie do strefy działań wojennych w chwili, gdy Putin bombarduje ukraińskie elektrownie. Brak prądu, brak ogrzewania - to wojna z ludnością cywilną. Tu mamy ważny, pełen symbolicznej mocy znak, gdy Steinmeier obiecuje, że Niemcy będą nadal gospodarczo, politycznie i militarnie wspierać Ukrainę. To jasne oświadczenie, nawet jeśli niezbyt konkretne” - czytamy.

Z kolei „Leipziger Volkszeitung” zauważa, że to wizyta symboliczna, bez konkretów: „Prezydent Frank-Walter Steinmeier zadeklarował, że jego wizyta to przede wszystkim symbol niemieckiej solidarności. To ważne i godne pochwały, podobnie jak przywieziona pomoc humanitarna. Ale jeśli prześledzi się karierę tego niegdyś uznanego na arenie międzynarodowej dyplomaty, to ostatecznie smutne, że jego podróż liczy się tylko symbolicznie. Dla Ukraińców też byłoby dobrze, jeśli by im się pomogło przełamać impas w negocjacjach z Rosją. Niemcy i ich prezydent federalny jako mediatorzy, niestety, odpadają. Można mieć tylko nadzieję, że znajdą zakulisowe sposoby, by jednak zainicjować konieczne rozmowy”.

Gazeta „Badische Neueste Nachrichten” idzie dalej - przypomina wkład obecnego prezydenta w politykę RFN wobec Rosji: „Dla Steinmeiera ta podróż to jak pójść do Canossy. Bo to właśnie ten czołowy socjaldemokrata - dwukrotny minister spraw zagranicznych, w rządach Gerharda Schroedera i Angeli Merkel, a w międzyczasie szef frakcji SPD w Bundestagu - jak nikt inny stoi za polityką ostatnich 24 lat wobec Rosji, z jej bezkrytycznym zrozumieniem w stosunku Moskwy i prawie kumpelską bliskością z Władimirem Putinem i jego szefem dyplomacji Siergiejem Ławrowem. Ani morderstwa opozycjonistów i dziennikarzy, ani nielegalna w świetle prawa międzynarodowego okupacja Krymu nie doprowadziły w tej kwestii do zmiany myślenia.”

„Teraz powinno już wystarczyć” - pisze natomiast „Südwest Presse”. „Po ataku na Ukrainę prezydent Frank-Walter Steinmeier długo odgrywał na arenie międzynarodowej rolę kozła ofiarnego, który za bardzo był za utrzymaniem partnerstwa z Rosją i za mało słuchał obaw Ukrainy i wschodnioeuropejskich sąsiadów. Jednak wizyta, która udała się za trzecim razem, nie powinna ukrywać, że druga kadencja prezydenta federalnego nie przebiega szczęśliwie. Steinmeier nie potrafił dotąd znaleźć właściwych słów wobec Niemców, którzy na co dzień martwią się o swój dobrobyt i boją się eskalacji wojny” - czytamy.