Kontrowersje wokół filmu "Nasze matki, nasi ojcowie". ZDF odpiera zarzuty
29 marca 2013Stacja telewizyjna odniosła się tym samym do zarzutów ambasadora RP w Niemczech, Jerzego Margańskiego, który dzień wcześniej zarzucił autorom filmu jednostronność i nieprawdziwe oraz krzywdzące przedstawienie Polaków i partyzantów Armii Krajowej jako antysemitów, którzy się prawie nie różnią od hitlerowców. Margański podkreślił, że obejrzany przez miliony widzów trzyodcinkowy film przekazuje fałszywy obraz sąsiadów oraz zniekształca historię. "Widz nie dowiaduje się niczego o pomocy, jakiej polski ruch oporu udzielił w czasie Holokaustu Zydom" - skrytykował dyplomata.
Niemieccy historycy zgadzają się z filmem
Telewizja ZDF odrzuciła zarzuty o jednostronność i powołuje się na udział znanych historyków w projekcie. Jednym z nich jest Julius Schoeps z Centrum Mosesa Mendelssohna w Poczdamie. Schoeps przez lata aktywnie popierał projekt Centrum Przeciwko Wypędzeniom, do którego dążyła Erika Steinbach. Jednak po tym, jak w 2010 roku szefowa Związku Wypędzonych obraziła Władysława Bartoszewskiego, ten niemiecki historyk zażądał skreślenia go z listy osób, które popierają projekt.
W rozmowie z DW Schoeps powiedział, że nie jest „ekspertem od spraw polskich”, ale nie uważa, żeby film był tendencyjny lub zawierał kłamstwa historyczne. – Nie można powiedzieć, że wszyscy partyzanci AK byli z zasady antysemitami, ale faktem jest, że sceny z filmu odpowiadały przypadkom, do jakich dochodziło, a w Armii Krajowej były jednostki, które tak traktowały Zydów, jak tu pokazuje film - uważa Schoeps. Jego zdaniem dobrze się stało, że film fabularny wywołuje takie emocje, bo prowadzi to do głębszej dyskusji w ważnej sprawie.
ZDF: Polacy pokazani w różny sposób
Dyrektor Centrum Badań Historycznych w Berlinie Robert Traba dziwi się tej opinii i przypomina, że polscy i niemieccy historycy od lat dyskutują ze sobą także na temat roli AK. – Niestety jestem rozczarowany, że w obecnej debacie publicznej nawet historycy ze znanych instytutów jakby o tym zapomnieli - mówi Traba. Jego zdaniem film "Nasze matki, nasi ojcowie" nie jest najlepszą okazją do pogłębienia polsko-niemieckiego dialogu historycznego.
Kierownictwo ZDF podkreśla, że filmowcy dołożyli starań, aby pokazać możliwie zróżnicowany obraz postaci występujących w tym filmie. Dotyczy to jakoby także postaci, które spotyka w Polsce ukrywający się niemiecki Zyd Viktor. Jest to m.in. Polka, która go broni, oraz syn polskiego rolnika, który ratuje oboje przed wykryciem ich przez Niemców. Także doywódca partyzantów pomaga Viktorowi w ucieczce - argumentuje ZDF.
Zbrodniarze to zawsze ci inni
Taka argumentacja nie przekonuje Roberta Traby. Jego zdaniem autorzy serialu „przyłożyli się, aby przedstawić złożoność postaci niemieckich, ale Polaków ukazano raczej jednowymiarowo i nieciekawie”. O postaci Polki, która broni Viktora, Traba mówi, że jest postacią symboliczną, ale psychologicznie bezbarwną i bladą.
Historyk krytykuje też, że główni bohaterowie – piątka młodych Niemców – są przedstawieni tak, żeby każdy mógł się z nimi identyfikować. Tymczasem byli oni poddani przez lata hitlerowskiej propagandzie i w roku 1941 nie mogi być neutralni politycznie. – Widz może uwierzyć, że oni, a więc matki i ojcowie dzisiejszych Niemców, zostali uwiedzeni przez propagandę, podczas gdy ci najgorsi i bezlitośni mordercy wojenni to byli jacyś zupełnie inni Niemcy, z innego świata i już na pewno z innych rodzin - uzasadnia swą krytyczną opinię Traba.
Płytka recepcja historyczna
Traba traktuje film nie w kategoriach artystycznych, lecz jako przykład badań historycznych w dziedzinie tzw. historii stosowanej. – Sami filmowcy zachowali się profesjonalnie, bo dążyli do jak największego sukcesu - mówi historyk. Chcieli pokazać sytuacje i zdarzenia, w których odnajdzie się milionowa publiczność. Traba dodaje, że „właśnie w tym tkwi problem”, bo zrobili film, który obnaża oczekiwania publiczności niemieckiej. Pokazuje to, że niemiecka recepcja historyczna wobec Polaków jest płytka i jednowymiarowa, uważa hisotryk i dodaje, że to właśnie przeraża i jednocześnie zraża Polaków.
Tymczasem ZDF podkreśla w oświadczeniu, że film został przyjęty w Niemczech zdecydowanie pozytywnie oraz, że po filmie telewizja wyemitowała reportaż o polskiej wsi Ciepielów, w której podczas wojny ukrywano Zydów, co w grudniu 1942 roku doprowadziło do akcji odwetowej Niemców i zamordowania za tę pomoc 34 Polaków. Większość z nich spalono żywcem.
Róża Romaniec, Berlin
red. odp. Andrzej Pawlak