Koronawirus uderza w świat książki
14 kwietnia 2020Niemiecki rynek książki to 3 tys. wydawnictw z 25 tys. pracowników i obrotami rzędu 5 mld euro. Czy w warunkach narzuconych pandemią uda się ten poziom utrzymać? O przetrwanie walczą wydawnictwa, organizatorzy targów, także pisarze i tłumacze. Poprzesuwane terminy druku, ewentualny brak promocji i być może zmienione zainteresowania czytelnicze mogą się poważnie odcisnąć na ich egzystencji.
Tłumacze w czasie pandemii
Tłumacze na warsztacie mają teraz książki zakontraktowane jeszcze przed pandemią. Skutki nieodbytych w 2020 r. Targów Książki w Londynie, Lipsku i Warszawie odczujemy później. Właśnie ukazały się w Niemczech „Kroniki beskidzkie i światowe“ Andrzeja Stasiuka w przekładzie Renate Schmidgall. Czas pokaże, czy książka dostanie się na łamy felietonów wiodących niemieckich gazet. Rynek prasowy i tu ugina się pod skutkami koronawirusa. Doskwiera brak reklamodawców.
Generalnie wydawcy są coraz bardziej powściągliwi, jak wskazuje Deutsche Welle renomowana tłumaczka Renate Schmidgall. Jej zdaniem od około 5 lat niemieccy wydawcy są bardzo ostrożni co do literatury polskiej. Samo nazwisko uznanego pisarza nie otwiera automatycznie drzwi dla kolejnej jego książki. Obecnie Schmidgall kończy pracę nad tomem wierszy Marzanny Kielar. Ma się on ukazać jesienią 2020 r. w Carl Hanser Verlag. Natomiast już teraz wiadomo, że wydawnictwo przesunęło tom esejów Adama Zagajewskiego na wiosnę 2021 r.
Uznany tłumacz Bernhard Hartmann nie ma na biurku w tej chwili aktualnego zlecenia, aczkolwiek trwają rozmowy w sprawie trzech książek. Wiele będzie zależało od tego, w jakiej kondycji niemieckie wydawnictwa przetrwają kryzys, sądzi tłumacz. – Jeśli duże wydawnictwa będą ograniczać swe programy, to mniej dochodowe książki, a więc i literatura piękna z Polski, będą mieć jeszcze trudniej. Wiele polskich książek wychodzi w małych oficynach. Jeśli miałaby przez nie przejść fala bankructw, dałoby się to boleśnie odczuć – stwierdza.
Małe znaczy zaangażowane
Jednym z takich zaangażowanych wydawnictw jest Arco Verlag z siedzibą w Wuppertalu oraz filią w Wiedniu. Wydawca Christoph Haacker na jesień 2020 r. planuje sześć książek, w tym długo zapowiadaną antologię opowiadań o tematyce huculskiej i chasydzkiej z tetralogii „Na wysokiej połoninie“ Stanisława Vincenza w przekładzie Herberta Ulricha. Będzie to pierwsza książka Vincenza po niemiecku. Być może sięgną po nią czytelnicy Noblistki Olgi Tokarczuk, aby po jej „Księgach Jakubowych“ i frankizmie zanurzyć się w chasydyzmie, znanym w Niemczech z tekstów Martina Bubera.
Mimo niepriorytetowego traktowania książek przez platformę wysyłkową Amazon w pierwszych tygodniach kwarantanny, czytelnicy w Niemczech mieli dostęp do lektur. Paradoksalnie czas odosobnienia to dobra passa dla lokalnych sprzedawców. Aż 90% tamtejszych księgarń to niewielkie placówki, nastawione na najbliższą okolicę. „Pracujemy w pocie czoła do późnych godzin nocnych“, opowiada właściciel kultowej księgarni „Ypsilon“ we Frankfurcie nad Menem. Pracę wydłużają dostawy zamówionych książek pod drzwi czytelników. Sklepy, a więc i księgarnie pozostają zamknięte. Jest sporo zamówień książek dla dzieci czy lektur szkolnych. Bestseller tych dni to nagradzana w 2019 r. powieść „Herkunft“ Sasy Stanisica i nowa książka Lutza Seilera „Stern 111“ z tegoroczną nagrodą Targów Lipskich. Są też zamówienia książek szeroko rozumianej klasyki. Jednakże zapytań o polskich autorów w „Ypsilonie" brak.
Podobnie sytuacja wygląda w znakomitej, małej księgarni „Artes Liberales“ w sercu Heidelbergu. Zdarzają się tu zamówienia przekładów liryki polskiej. Już w pierwszych dniach powszechnej kwarantanny profesor Roland Reuß, papież niemieckiego edytorstwa, opublikował szczegółową listę wszystkich księgarń w Heidelbergu, dostarczających zamówione pozycje do domu. W tym mieście książka jest artykułem pierwszej potrzeby.
Digitalnie i w realu
Również i w Niemczech promocja literatury przeniosła się do internetu. Pisarze i krytycy zasypują sieć podcastami. Rekomendacji książek z Polski jest jednak niewiele. Dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich z Darmstadt, dr Peter Oliver Loew, wraz ze współpracownikami czyta w sieci przekłady wybranych wierszy polskich. Z podobną inicjatywą wyszedł tłumacz Berhard Hartmann, publikując na facebooku własne przekłady poezji. Hartmann ubolewa nad odwołaniem wieczorów autorskich.
– Tokarczuk czy Twardoch mogą to stosunkowo dobrze znieść – podkreśla tłumacz. – Ale dla poetów i autorów, którzy sprzedają mniej książek, odczyty są ważnym źródłem dochodu. Jako tłumacz zarabiam mniej na samych przekładach wierszy, aniżeli jako moderator i tłumacz wystąpień danego autora czy autorki – dodaje.
Nasza rzeczywistość mogłaby dziś konkurować z literacką fikcją z książek Stanisława Lema. Niemiecki Instytut Spraw Polskich 100-lecie autora „Dzienników gwiazdowych“ i „Solaris“ w 2021 r. uczci tomem rozpraw naukowych.