Krzyżowa: historia, która łączy
12 listopada 2009Krzyżowa jest obecnie miejscem spotkań młodzieży. Dzisiaj były premier Tadeusz Mazowiecki odsłonił tam tablicę upamiętniającą Mszę Pojednania, która miała duże znaczenie dla poprawy relacji polsko-niemieckich. Arcybiskup Alfons Nosol koncelebrował na uroczystości mszę z berlińskim kardynałem Georgiem Sterzynskim. Obchodom patronowali przewodniczący Bundestagu i Sejmu: Norbert Lammert i Bronisław Komorowski. Nie było Helmuta Kohla, który jest ciężko chory, ale przejął honorowy patronat nad jubileuszowymi obchodami w Krzyżowej.
Kiedy padł mur, kanclerz Helmut Kohl przebywał z wizytą w Warszawie. Przerwał ją, a potem wrócił, ale do Krzyżowej. Wziął tam udział w Mszy Pojednania. Obalenie muru i Msza Pojednania w Krzyżowej otworzyły nowy rozdział w historii Niemiec i stosunków polsko-niemieckich, ale wtedy nikt nie przypuszczał, że urosną one do rangi symbolu.
Spór o miejsce
Pierwszą propozycją na mszę była góra św. Anny, miejsce powstań śląskich, ale też „miejsce pewnego konfliktu” – wspomina ówczesny premier Tadeusz Mazowiecki:
-„Uważałem, że może później kiedyś takie spotkanie na górze św. Anny będzie możliwe. Natomiast wtedy nie dojrzała jeszcze sytuacja. I wymyśliłem, a równocześnie w tym samym czasie arcybiskup Nosol, który był u kanclerza Kohla, też wymyślił, żeby to się odbywało w miejscu oporu antyhitlerowskiego grupy Kreisauer Kreis”.
Dzięki temu opinia publiczna, także w Polsce, dowiedziała się wtedy, że w hitlerowskiej Rzeszy istniał ruch oporu, że w latach 1942 – 43 niewielka grupa niemieckich intelektualistów i duchownych dyskutowała o wizjach przyszłych Niemiec i Europy po klęsce Hitlera.
Kulisy pojednania
Uścisk pojednania między Tadeuszem Mazowieckim i Helmutem Kohlem budzi ciekawość: kto, kogo najpierw uściskał? Tadeusz Mazowiecki opowiada, że doszło do tego bardzo zwyczajnie, że był to „akt normalny dla dwóch katolików”:
-„Była msza, w której to od II Soboru Watykańskiego wszyscy się jednamy gestem pokoju, który wymieniamy z uczestnikami. Arcybiskup Nosol podszedł do kanclerza Kohla i do mnie, wymieniliśmy z arcybiskupem Nosolem gest pojednania, następnie objęliśmy się wzajemnie. I było to bardzo takie serdeczne. Zdarzenia stają się symbolem potem. Przypuszczam, że dziennikarze, którzy nas fotografowali, już fotografowali symbol. My dokonywaliśmy gestu woli dwóch przywódców i dwóch chrześcijan, którzy nie tylko z polityczną wolą, ale i z moralną, chrześcijańską wolą, chcieli zbliżać te narody.”
Nadzieje na pojednanie
Niemcy szły ku zjednoczeniu, a w relacjach polsko-niemieckich powstała nowa sytuacja. Dla Polski było niezwykle ważne to - tłumaczy Tadeusz Mazowiecki - ażeby wraz z chwilą zjednoczenia potwierdzono ostateczność granicy na Odrze i Nysie.
W Niemczech, mimo układów, zawartych przez Willi Brandta i Władysława Gomułkę, ciągle obowiązywała doktryna państwowa, że ostatecznie sprawa zostanie uregulowana w traktacie pokojowym. A wiadomo było, że już żadnego traktatu pokojowego po tylu latach nie będzie – zaznacza premier Mazowiecki. Stąd polskie starania o ostateczne uregulowanie tej sprawy w czasie, kiedy odbywały się rozmowy 2+4.
-„Myśmy tym bynajmniej nie chcieli szkodzić Niemcom w procesie zjednoczenia. Przeciwnie. Uważaliśmy, że ten proces dla świata będzie bardziej zrozumiały, jeżeli Niemcy zadeklarują nienaruszalność tych granic i pokojowe współżycie z narodami. Bo przecież, co tu mówić, w Europie były również obawy przed wielkimi Niemcami. Istniało pytanie, dawniej jeszcze stawiane: czy Niemcy europejskie, czy Europa niemiecka?” - Ta regulacja rozwiewała te obawy, wyjaśnia Tadeusz Mazowiecki.
Możemy być zadowoleni
Te wszystkie działania, zabiegi, kontrowersje i debaty były konsekwencją roku 1989 po geście pojednania w Krzyżowej – przypomina premier Mazowiecki. A ukoronowane zostały podpisaniem polsko-niemieckiego układu.
-„Ja jestem przekonany, że to stworzyło dobre podwaliny, do dobrych stosunków polsko-niemieckich, do tego, że później z kolei Niemcy były naszym adwokatem przy wchodzeniu do Unii i do NATO i że te stosunki rozwinęły się dobrze i rozwijają się dobrze. Pojawiają się czasem różne problemy. Ja zawsze powtarzam, że trzeba pamiętać o stosunkach polsko-niemieckich, że łatwiej jest je psuć niż budować i że trzeba na to bardzo uważać, bo łatwiej takie stosunki, opatrzone takim balastem historii, psuć niż tworzyć dobre. Ale możemy być zadowoleni”.
Autor: Barbara Cöllen
red. odp. Jan Kowalski