„Krętacz”. Prasa o żądaniu premiera Bawarii ws. elektrowni
17 kwietnia 2023Ostatnie trzy reaktory jądrowe w Niemczech, w tym Isar 2 w Bawarii, zostały wyłączone w sobotę, 15 kwietnia. Premier Bawarii Markus Soeder z CSU ocenił w weekendowej rozmowie z „Bild am Sonntag”, że decyzja ta jest zła i sprowadzi na Niemcy problemy: „Bawaria domaga się zatem od rządu Niemiec mandatu dla dalszego funkcjonowania elektrowni jądrowej” - powiedział. Prasa nie pozostawia na nim suchej nitki.
Soeder zapomina, co mówił wcześniej
„Premier najwyraźniej zapomniał, że po katastrofie w Fukushimie jako minister środowiska Bawarii należał do najgorętszych zwolenników odejścia od atomu. I że to wtedy nagle zdał sobie sprawę, że obie elektrownie jądrowe Isar znajdują się na ścieżce podejścia do lotniska w Monachium i także z tego powodu zatem stanowią niebezpieczeństwo. Przeciwnicy energetyki jądrowej mówili o tym już od dziesięcioleci” – drwi „Schwaebische Zeitung”.
„„Teraz Soeder ukrywa także porażkę poprzednich rządów federalnych, których częścią była CSU: postawiły one (a zwłaszcza chadecy) na gaz od Putina. Zamiast fantazjować o energetyce atomowej, Soeder powinien zadbać o rozbudowę w Bawarii nieczynnych elektrowni wiatrowych. Zdaje się też zapominać, że energia jądrowa nie jest ani czysta, ani tania. Gdzie w przypadku eksploatacji własnej elektrowni jądrowej miałoby powstać składowisko odpadów? Bo dotąd jedno zawsze było jasna: składowisko może być wszędzie, ale na pewno nie w Bawarii” – zauważa gazeta z Ravensburga.
„To nic więcej niż manewr wyborczy”
„Eksploatować elektrownię jądrową pod zarządem landu? Potrzeba do tego przede wszystkim zmiany prawa federalnego. A takiej na horyzoncie nie widać. nawet operator Eon uważa ponowne uruchomienie Isar 2 za trudne, jeśli nie niemożliwe. To kwestia lat, jeśli w ogóle możliwa. Na pewno nie jest to opcja, która teraz pomoże” – pisze dziennik „Nuernberger Nachrichten”.
„To, że landy powinny same decydować, czy kontynuować eksploatację swoich reaktorów, to nic więcej niż manewr wyborczy. Soeder jako jeden z pierwszych i jeszcze długo po katastrofie w Fukushimie wzywał do wycofania się z energii jądrowej. Szef CSU przemawia za autonomią landów jednocześnie najgłośniej, gdy chodzi o odmowę lokalizacji dla składu odpadów. Powinien wiedzieć lepiej niż wielu, że kwestię energii jądrowej – tak lub nie – można sensownie rozstrzygnąć tylko w odniesieniu do Niemiec jako całości” – pisze „Volksstimme” z Magdeburga.
„Żądania Soedera są niepoważne”
„Soeder sięga po stare kwestie, bo w nowych tak naprawdę nie odnosi sukcesów. W kwestii transformacji energetycznej według ekspertów autonomia landu nie wchodzi w grę. Do 2040 r. land ten powinien być neutralny klimatycznie. Ale ma np. znaczne zaległości w zakresie energetyki wiatrowej i rozwoju fotowoltaiki, w kwestii prądu Bawaria stawia głównie na import, a problem z budową ważnych linii elektroenergetycznych jest ogromny” – czytamy w „Rhein-Zeitung”.
„O tym, że żądania Soedera są niepoważne, świadczy fakt, że Bawarczyk nie odpowiada na żadną z ważnych kwestii: że technologia jest ryzykowna, że chodzi o ogromne bezpieczeństwo, o ochronę ludności, że nie można ich po prostu dezaktywować i reaktywować. Przede wszystkim Soeder nie mówi nic o kwestii docelowego przechowywania, która musi być wspólnie przemyślana. W Bawarii, tak przynajmniej uważał do tej pory, odpady jądrowe składowane nie będą. Gdzie zatem? Inne landy mogą mu podziękować” – pisze gazeta z Koblencji.
„To polityczny krętacz”
„Markus Soeder to, delikatnie mówiąc, polityczny krętacz. Jaśniej jednak: Soeder jest rozdarty, czasami pozbawiony skrupułów, w każdym razie populistyczny. Najpierw przytula drzewa, jeśli już trzeba, to teraz – elektrownie atomowe” – ocenia „Pforzheimer Zeitung”.
„To, co (po raz kolejny) jest tu stratne, to polityczna wiarygodność szefa CSU. Jego propozycja, by dalsze funkcjonowanie elektrowni jądrowych przekazać pod zarząd landów, jest po prostu bzdurą. Niezbędna do tego nowelizacja ustawy atomowej nie uzyska większości. Ale Soeder chętnie obraca się jak kurek na wietrze, a potem próbuje to sprzedać zwięzłymi słowach jako swoje przekonania. W perspektywie ma już zdecydowanie wybory w Bawarii” – czytamy.