KSK pod lupą. Zamieszanie wokół niemieckich komandosów
23 marca 2021Belgijscy – a nie niemieccy – komandosi uratowali pracowników Deutsche Welle (DW) w kwietniu 1994 roku w Rwandzie, gdy ci znaleźli się w niebezpieczeństwie w samym środku aktów ludobójstwa dokonywanego na mniejszości Tutsi we wschodniej Afryce. Dziennikarze byli uwięzieni w rwandyjskiej stolicy Kigali - do czasu, aż belgijscy spadochroniarze bezpiecznie wydostali ich z kraju.
Bundeswehra w 1994 roku nie posiadała jeszcze sił specjalnych. Dla Volkera Rühe, ówczesnego ministra obrony, stało się jasne, że niemiecka armia ich potrzebuje. Kraj liczący około 80 milionów mieszkańców musi być w stanie ratować swoich obywateli znajdujących się w niebezpieczeństwie za granicą.
Na tropie zbrodniarzy wojennych
We wrześniu 1996 roku w Calw na południu Niemiec powstało Dowództwo Wojsk Specjalnych (KSK), wzorowane na siłach specjalnych USA i Wielkiej Brytanii. Pierwszą akcją, do której przygotowywano się tygodniami, było pojmanie i przewiezienie do Międzynarodowego Trybunału w Hadze zbrodniarza wojennego Milorada Krnojelaca. Przedtem rząd serbski odmówił jego wydania.
Żołnierze sił specjalnych byli wysyłani do Afganistanu po atakach terrorystycznych w USA z 11 września 2001 roku, ale jak dotąd nigdy nie musieli robić tego, do czego zostali przeszkoleni: uwalniać niemieckich zakładników za granicą.
Problem z prawicowym ekstremizmem
W 2003 roku doszło w KSK do pierwszego poważnego skandalu: dowódca jednostki Reinhard Guenzel pochwalił przemówienie posła CDU Martina Hohmanna z okazji święta narodowego 3 października. W przemówieniu Hohmann próbował zrównać zbrodnie narodowego socjalizmu z rzekomymi czynami popełnionymi przez Żydów w czasie rewolucji w Rosji. Po tym, jak Guenzel pogratulował mówcy w liście, minister obrony Peter Struck odwołał dowódcę. Struck otrzymał wtedy groźby śmierci, które upublicznił.
W 2007 r. kapitan KSK Daniel K. groził podpułkownikowi Bundeswehry, który publicznie określił misję Bundeswehry przeciwko Jugosławii w 1999 roku jako sprzeczną z prawem międzynarodowym agresję, a misję w Afganistanie skrytykował jako "zdradę pokoju".
W prywatnym e-mailu Daniel K. napisał, że ocenia podpułkownika jako „wroga wewnętrznego”, którego należy „pokonać”. W kolejnych latach Daniel K. piął się po szczeblach kariery w KSK. 12 lat później został zwolniony z powodu powiązań z prawicowo-ekstremistycznym „Ruchem Identytarystycznym".
Inny żołnierz André S. tworzył gęstą sieć grup czatowych pod pseudonimem „Hannibal", gdzie członkowie KSK wymieniali poglądy na temat niemieckiej polityki wobec uchodźców i rzekomo zbliżającej się wojny domowej. W 2017 roku śledczy znaleźli w domu André S. amunicję i detonatory do granatów ręcznych. Został skazany jedynie na karę grzywny i zwolniony z Bundeswehry.
Skąd prawicowy ekstremizm w KSK?
– Te incydenty wskazują na problem systemowy – uważa Dirk Laabs, autor książki „Wrogowie państwa w mundurze". Laabs mówi o błędnym pojmowaniu swojej elitarności przez żołnierzy KSK, połączonym z frustracją z powodu braku uznania w polityce i społeczeństwie. W tej toksycznej atmosferze rozwinęło się poczucie, że „jednostka nie odpowiada przed nikim". Ponadto, powiedział, kiedy dochodzi do incydentów z udziałem prawicowych ekstremistów, ludzie systematycznie odwracają wzrok. W rezultacie żołnierze, którzy chcą się bronić, trzymają język za zębami.
Jednym z problemów jest również brak rotacji personelu, mówi Hans-Peter Bartels, polityk zajmujący się obronnością. – Przestoje w KSK są nie do zniesienia. Są tam jeszcze ludzie, którzy praktycznie współtworzyli jednostkę i którzy nie znają żadnej innej Bundeswehry – mówi. Jest wielu komandosów, na których „nie przyszła jeszcze kolej”, ponieważ żołnierze KSK są krok po kroku wycofywani z Afganistanu, a główny scenariusz - ratowanie zakładników obywateli niemieckich za granicą - jeszcze nie nastąpił.
„Nowy wymiar”
Incydent z kwietnia 2017 roku doprowadził ostatecznie do rozwiązania 2. kompanii KSK: na imprezie pożegnalnej jej szefa żołnierze mieli słuchać prawicowego rocka i hajlować. Były dowódca kompanii został później skazany na karę grzywny za „używanie znaków niekonstytucyjnych organizacji", ponieważ jako tatuaż miał hasło bojowe serbskich ekstremistów. Zwolniony z KSK.
W związku z imprezą pod lupą wywiadu wojskowego znalazł się kolejny żołnierz Philipp S. Podczas rewizji w lutym 2020 roku śledczy znaleźli na jego posesji materiały wybuchowe, broń i pamiątki nazistowskie. S. został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu za naruszenie ustawy o kontroli broni wojennej. Musiał odejść z Bundeswehry.
Federalna minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer oceniła znalezisko jako „nowy wymiar" prawicowego ekstremizmu. W lipcu 2020 roku 2. kompania została rozformowana bez zastąpienia, a żołnierze przeniesieni w ramach KSK lub do innych jednostek.
Jednak rozpoczęcie reform nie uspokoiło sytuacji. Obecnie dowódca KSK Markus Kreitmayr jest podejrzany o naruszenie obowiązków służbowych w związku z akcją zbierania amunicji, w ramach której prawie rok temu żołnierze mogli anonimowo i bez konsekwencji prawnych oddawać skradzioną amunicję. Od marca do maja 2020 roku zwrócono w ten sposób co najmniej 25.000 sztuk amunicji, przekazano również granaty ręczne.
Według Federalnego Ministerstwa Obrony, KSK ma czas do lata na zreformowanie się i opanowanie problemów. Jeśli to się nie uda, to całe siły specjalne mogą zostać rozwiązane.