Lampedusa. Mocny sygnał ze strony papieża Franciszka
8 lipca 2013Papież Franciszek życzył sobie "dyskretnego przyjęcia" na Lampedusie, lecz informacja ta przekazana przez rzecznika kurii Federico Lombardiego miała wręcz odwrotne działanie: papieski gest wywołał sensację w prasie, prowokował do interpretacji i komentarzy. Burmistrz Lampedusy zapewniał, że nie będzie żadnej pompy, żeby Ojciec Święty na własne oczy mógł przekonać się, jaka jest szara rzeczywistość na tej wysepce, która w świadomości Europy jest miejscem, do którego przybijają tysiące uciekinierów z Czarnego Lądu.
Symbol napięć Północ-Południe
Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że wybierając cel pierwszej podróży duszpasterskiej poza Rzymem papież dotknął bardzo bolesnego miejsca. Ojciec Frido Pflüger kierujący niemiecką sekcją jezuickiej organizacji pomocy dla uchodźców (JRS) określił wizytę papieża, jako "wyraźny apel" do krajów Północy: - Mają sobie uzmysłowić swoje zobowiązanie wobec uchodźców, a nie mówić: odsuńmy cały problem na zewnętrzną granicę UE, i sprawa jest załatwiona.
W jego przekonaniu Lampedusa jest symbolem napięć pomiędzy bogatą Północą a biednym Południem. - Schronienia szukają tu ludzie uciekający przed dyktaturami i przemocą, pragnący życia w pokoju, bezpieczeństwie i godności - podkreśla ojciec Frido.
Jego organizacja od dłuższego czasu krytykuje już politykę Brukseli wobec uchodźców: szanse ludzi szukających azylu i schronienia w Europie znacznie się pogorszyły w konsekwencji wejścia w życie zasad "Dublina II", regulujących zakres międzypaństwowych kompetencji. JRS przeprowadziła ankiety w gronie 257 osób w państwach UE ubiegających się o azyl, które dotknięte zostały przez tę regulację. RFN zarzuca się przede wszystkim, że ludzie ubiegający się o azyl częstokroć trafiają do aresztu. A samo porozumienie "Dublin II" w oczach południowych członków UE niesie niewspółmierne obciążenie krajów basenu Morza Śródziemnego, ponieważ tam właśnie musi być wszczęta procedura uznawania azylantów. Od Grecji począwszy a na Hiszpanii skończywszy, politycy usprawiedliwiają praktykowane tam przyśpieszone uznawanie azylantów. Zgodnie z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 2012 r. Włochom nie wolno odsyłać z powrotem łodzi z uchodźcami do tzw. niepewnych państw trzecich.
Nierównomierne obciążenie
Także organizacja "Pro Asyl" uważa wizytę papieża na Lampedusie za "ważny, polityczny sygnał", jak podkreśla Guenter Burkhardt. Europa obwarowuje się przed uchodźcami. Tysiące z nich zginęło podczas przeprawy przez Morze Śródziemne. Tylko cześć z nich dociera do Europy. "Rzeczywistość przedstawia się tak, że właściwie w Europie dalecy jesteśmy od jakiegokolwiek prawa azylowego, gdzie wszystkie państwa UE przejęłyby odpowiedzialność. Władne jest zawsze tylko państwo, gdzie uchodźca stawia stopę na ziemi".
W ocenie działacza "Pro Asyl" podróż papieża na wyspę to tylko nowy akcent w katolickiej polityce wobec uchodźców. - W naszej działalności możemy stwierdzić, że Kościół katolicki przyjmuje bardzo solidarną postawę wobec uchodźców: czy to w poszczególnych parafiach w RFN, czy na poziomie episkopatu, będącego orędownikiem uchodźców. Odnosi się to także do Watykanu, niezależnie od osoby papieża - podkreśla Burkhardt.
Na rzecz najbiedniejszych
Oliver Mueller, kierujący katolicką organizacją pomocy Caritas International, nie jest natomiast pewien, czy można w ogóle mówić o polityce Watykanu wobec uchodźców. - Nie jest ona dla mnie wyraźna - mówi. Owszem, wypowiadali się w tej sprawie papieże w swych dokumentach czy poszczególne episkopaty, podkreślające aspekty etyczne pomocy uchodźcom. - Kościół i organizacje katolickie zawsze występowały w roli upominających, nawet wtedy, gdy nie było to dobrze przyjmowane, by brać stronę uchodźców - podkreśla. - Tak więc podróż papieża Franciszka w miejsce, dokąd nikt dobrowolnie by nie pojechał, pasuje doskonale do tego, co przebijało z wypowiedzi Ojca Świętego: opcja za biednymi, która jest dla niego najważniejsza.
Solidarność z uciekinierami
Już przed papieżem Franciszkiem papież Benedykt XVI wskazywał na cierpienia uchodźców. W przesłaniu z okazji Światowego Dnia Migrantów i Uchodźców w roku 2012 napisał: "Uciekinierzy proszący o azyl przed prześladowaniem, przemocą i zagrożeniem życia potrzebują naszego zrozumienia i naszej gotowości do przyjęcia ich, do poszanowania ich godności praw". Do polityków papież Benedykt skierował apel, by zadbali o konkretne przełożenie tej solidarności na struktury i plany pozwalające uchodźcom na osiedlenie się. Konieczne jest udzielenia pomocy cierpiącym regionom i tym, które już od dawna przyjmują uciekinierów. Wszystkie państwa powinny poczuwać się do większej odpowiedzialności" - apelował Benedykt XVI:
Symboliczny wieniec
- Papieskie apele mają tylko i wyłącznie działanie długofalowe - przekonany jest Daniel Leguthe, referent ds. praw człowieka w Niemieckiej Komisji Justitia et Pax, swego rodzaju "okrągłego stołu" katolickich oragnaizacji pomocy. - Zmiany polityczne nie następują nigdy z dnia na dzień - podkreśla. W kwestii uchodźców muszą nastąpić głębsze przemiany w mentalności ludzi, podkreśla w wywiadzie dla DW. - Musimy bardziej uwrażliwić się na to, że obecna sytuacja jest skandalem, na to, w jak strasznych warunkach żyje wiele ludzi. Świadomość tego musi mieć nie tylko klasa polityczna, ale także całe społeczeństwo - wtedy polityka będzie mogła zrobić więcej dla ofiar. W tym kierunku idzie sygnał, jakim było rzucenie do morza wieńca - czci oddanej uchodźcom, którzy zginęli podczas przeprawy.
Stephan Dege / Małgorzata Matzke
red.odp. Bartosz Dudek