Las niemiecki w potrzebie
10 września 2022Jego mały czarny przyjaciel już na niego czeka. Kiedy Peter Wohlleben wchodzi do swojego lasu w Eifel, kruk wita go swoim krzykiem. Ten pięćdziesięcioośmioletni leśnik uśmiecha się tylko. – Cieszę się za każdym razem, gdy go słyszę, to także oznaka sukcesu ochrony gatunków, dwadzieścia lat temu nie było tu kruków.
Wohlleben rozmarza się, zaczyna opowiadać o inteligencji zwierząt, którą można porównać do ludzi, o ich własnym języku: podobno odszyfrowano już 80 słów z mowy kruków. Widać wyraźnie, że ten człowiek, który swoją książką „Sekretne życie drzew” ponownie przywołał las niemiecki do społecznej świadomości, jest w swoim żywiole.
Kiedy 30 lat temu objął swój pierwszy leśny rewir, ochrona lasu stała się jego życiowym zadaniem, które z dnia na dzień, z powodu przemian klimatycznych, staje się coraz trudniejsze. Jego prognoza: – Mamy teraz największą suszę od stu lat. Uważam że w kolejnych dziesięciu latach stracimy w Niemczech połowę naszych lasów. Już teraz umierają wszędzie całe plantacje drzew iglastych.
Stan lasu jest dramatyczny
„Niemiecki raport o stanie lasów”, który wcześniej nosił bardziej pasującą nazwę „Raport o szkodach leśnych”, pokazuje wstrząsający obraz: wskaźnik umieralności wzrósł ponownie, dotyczy to zwłaszcza drzew, które mają więcej niż 60 lat. 380.000 hektarów trzeba zalesić na nowo: jest to powierzchnia większa od kraju związkowego Saary i Berlina razem wziętych. Tylko co piąte drzewo nie ma uszkodzonej korony. Szczególnie wrażliwe na upały i suszę są świerki i sosny. Las niemiecki jest chory – ale nie bez powodu.
– Jeżeli chce się produkować drewno, trzeba mieć najpierw zdrowe lasy, inaczej przemysł leśny upadnie. Ale obecnie wycinamy najwięcej drzew w ostatnich dziesięcioleciach, jakby nie było jutra. Przemysł leśny pracuje, podobnie jak przemysł naftowy: liczy się tylko zysk w najbliższych 10, 20 latach – krytykuje Wohlleben.
Las trzeba zostawić w spokoju
Takimi właśnie wypowiedziami ten prominentny leśnik wkurza wielu z 35.000 zatrudnionych w przemyśle leśnym, którzy zdają sobie pytanie, jak w takim razie mają przeżyć. Wohlleben twierdzi, że jest to proste: trzeba 20 procent lasów chronić, a 80 procent zalesić tutejszymi gatunkami drzew. I dodaje: las można tylko wtedy uratować, kiedy zostawi się go w spokoju. Najlepszym przykładem jest tu Czarnobyl: 36 lata po katastrofie pojawiała się tam prawdziwie dzika przyroda.
– Las liściasty może sam się chłodzić: w porównaniu do otwartej przestrzeni nawet o dziesięć stopni. Las robi tak już od 300 milionów lat. Natomiast gospodarka leśna istnieje od 300 lat, a to nawet nie połowa życia jednego drzewa. Poza tym człowiek nie udowodnił jeszcze, że potrafi być lepszy na tym polu.
Akademia Lasu nowym hitem
Za takie zadnia wielbią go jego fani, których rzesza nieustannie wzrasta. Jego Akademia Lasu przeżywa boom, z tym leśnikiem spacerował już po lesie federalny minister gospodarki Habeck. Warsztaty Petera Wohllebena „Las a przemiany klimatyczne” za 98 euro są tak samo oblegane, jak szybki kurs rozpoznawania gatunków czy szkolenia na przewodnika leśnego. Fundusze idą na ochronę lasów i inicjatywę na rzecz puszczy, w której można wykupić na 50 lat patronat nad własnym obszarem chronionym.
Co Peter Wohlleben doradziłby niemieckiemu ministrowi rolnictwa Cemowi Özdemirowi w kwestii ochrony lasów? – Jeżeli w jednym rewirze jest o osiem stopni zimniej niż w sąsiednim, to taki leśnik powinien otrzymać odpowiednio większe wsparcie. A więc, nie dotacje na zalesianie czy zakładanie plantacji, lecz na chłodzenie. Jako opłata kompensacyjna za to, że nikt nie wchodzi do lasu.
Potrzebne są niepopularne środki
Christian Ammer należy do grona wielkich krytyków Wohllebena. Ten naukowiec od leśnictwa i profesor hodowli i ekologii lasu na uniwersytecie w Getyndze zainicjował nawet przed pięciu laty petycję online przeciwko bestsellerowi Wohllebena, zarzucając mu mieszanie faktów z przypuszczeniami. Co jednak nie przeszkadza mu chwalić tego leśnika za jego zaangażowanie. – Ma moje uznanie, ponieważ uczynił temat lasu tak popularnym.
– Zgadzamy się, że się nie zgadzamy – jak Ammer opisuje lakonicznie ten spór. Jednak w zasadzie obaj dyskutanci wcale tak bardzo nie różnią się od siebie, ponieważ łączy ich wspólny cel: zastopowanie masowej wycinki lasów. Także Ammer domaga się niepopularnych środków. – Oczywiście, również gospodarka leśna będzie musiała się dopasować. Pozostaje jednak kwestia tego, czy mniejsza podaż drewna na rynku nie zostanie zastąpiona na przykład żelazobetonem. Czy zredukujemy rzeczywiście nasze zużycie, czy też po prostu będziemy kupowali drewno z krajów, gdzie nie jest ono tak intensywnie używane?
Leśnicy muszą zmienić swoje nastawienie
Niemcy potrzebują osiem razy więcej lasów, aby pochłaniać roczną emisję CO2., jak wylicza Ammer. Stąd też ten naukowiec domaga się innego rozdziału dotacji finansowych. – Jeżeli ktoś robi wszystko metodami naturalnymi, ponieważ na przykład utrzymuje niską populację zwierząt leśnych i dzięki temu odmładza rzadkie gatunki drzew, to według aktualnych schematów nie dostanie wsparcia. Dotychczas takie osiągnięcia nie były promowane.
Ministerstwo rolnictwa pod wodzą polityka Zielonych Özdemira ma zamiar w najbliższych pięciu latach zainwestować 900 milinów euro w ekologiczne zarządzanie lasami, którego głównym punktem ma być aklimatyzacja lasów do takich zmian klimatycznych jak upały i susze. Naturalna klimatyzacja, jak Özdemir nazywa lasy, jest coraz bardziej zagrożona.
Christian Anmmer tak podsumowuje tę sytuację. – W obliczu suszy las ponosi takie szkody, jakich się obawiano. To nie jest już wizja przyszłości, to jest rzeczywistość. Nie obejdzie się bez wyrzeczeń. Dlatego musimy w sposób zasadniczy ograniczyć naszą mobilność i konsumpcję, O ile chcemy zatrzymać postępujące zmiany klimatyczne.