"Lewica": między socjaldemokracją a AfD
29 maja 2016W marcu br. "Lewicy" nie udało się wejść do parlamentów Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynatu. Przeszkodą okazał się pięcioprocentowy próg wyborczy. Jeszcze większe rany wywołał wynik w dawnej twierdzy partii - Saksonii-Anhalt. Skończyło się na 16,3 procentach, daleko w tyle za chadekami (29,8 proc.) i po raz pierwszy startującą w wyborach Alternatywą dla Niemiec - AfD (24,3 proc.). "Lewica" musiała pożegnać się z marzeniem, że jej kandydat Wulf Gallert będzie rządzić tym landem. Stąd symboliczne wydaje się zwołanie kongresu partii (28.-29.05.2016) w Magdeburgu – stolicy Saksonii-Anhalt.
Kiedyś partia protestu
W Magdeburgu miał wystąpić obok liderów partii i frakcji parlamentarnej Bodo Ramelow - pierwszy i na razie jedyny premier landu z ramienia "Lewicy". Premier Turyngii miał podzielić się swoimi doświadczeniami współpracy z socjaldemokratami i Zielonymi, ale musiał odwołać swój udział z powodu choroby.
Koalicja "Lewicy", SPD i Zielonych rządzi w tym kraju związkowym od 2014 roku, długo przed kryzysem migracyjnym. Ten ostatni zdominował marcowe wybory do landtagów, ułatwiając błyskawiczny wzlot AfD. To najbardziej doskwiera "Lewicy". Skrajnie prawicowe ugrupowanie zastąpiło ją jako drugą co do wielkości frakcję w regionalnym parlamencie. Wielu dotychczasowych wyborców "Lewicy" oddało po prostu głos na AfD.
"Lewica" utraciła funkcję, którą od dawna pełniła. Przestała być ostają dla wyborców głosujących na znak protestu na inną niż dotychczas partię. Byli wśród nich przeważnie rozczarowani zwolennicy SPD, który nie zgadzali się z polityką gospodarczą i społeczną byłego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera. Z programem tzw. „Agendy 2010” SPD dla wielu utraciła wiarygodność; problem, z którym boryka się do dziś. W najnowszych sondażach partia doświadcza historycznego upadku – poparcia zaledwie 20 procent wyborców.
Koalicja z SPD i Zielonymi?
Tym samym nadzieja "Lewicy" na oderwanie Angeli Merkel od steru władzy po wyborach do Bundestagu w 2017 maleje. Obecnie "Lewica", SPD i Zieloni są daleko od wspólnej większości parlamentarnej, którą mieli jeszcze w 2013 roku. Wówczas jednak żadna z tych partii nie myślała poważnie o koalicji na szczeblu federalnym. Teraz niewiele w tej kwestii się zmieniło, choć SPD pod wpływem fatalnych sondaży może się jeszcze bardziej przesunąć w lewo.
Jeśli SPD uda się dzięki tematowi społecznej sprawiedliwości pozyskać z powrotem wyborców "Lewicy", dla tej ostatniej może zrobić się niebezpiecznie. Jej baza w najbardziej zaludnionych zachodnich landach jest nadal słaba. Porażka w wyborach regionalnych w Nadrenii Północnej-Westfalii w maju 2017 roku – na kilka miesięcy przed wyborami do Bundestagu – byłaby fatalnym sygnałem. W landzie tym mieszka 18 milionów ludzi – więcej niż na terenie byłej NRD, kolebki "Lewicy".
Rozgrzewka przed wyborami
W całych Niemczech "Lewica" notuje obecnie poparcie rzędu 7-8 proc. Nie pozwala jej to spocząć na laurach. Dlatego kierownictwo partii próbuje w Magdeburgu wszystkiego, aby dodać swoim delegatom odwagi. Bernd Riexinger, który wraz z Katją Kipping przewodniczy partii, jest optymistą. Mówi o „pozytywnej i konstruktywnej dyskusji” po ostatnich wyborach i wierzy nawet w „ducha przełomu”.
Ma temu służyć opracowany przez obu liderów partii dokument pt. „Rewolucja na rzecz sprawiedliwości społecznej i demokracji”. Chodzi w nim przede wszystkim o walkę z prawicą i zmiany społeczne poprzez sojusze z grupami pozaparlamentarnymi.
Strategia ta ma przygotować partię do wrześniowych wyborów w Meklemburgii-Pomorzu Przednim i w Berlinie. W obu landach rządzi od 2011 koalicja SPD i CDU, ale istniała tam już „czerwona koalicja” (SPD i "Lewicy"). Sondaże nie wskazują jednak, by wystarczyło poparcia na jej odżycie.
Gysi nieobecny
Krótko przed rozpoczęciem kongresu "Lewicy" w Magdeburgu o zamieszanie postarał się Gregor Gysi, który mimo swej rezygnacji z naczelnych stanowisk w partii, wydaje się ciągle wielkim niezastąpionym. Były przewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy w Bundestagu stwierdził „słabość” i „niemoc” swojej partii. Dodał, że jest „zszokowany”, iż również „biedni”, „pomijani” i „ludzie pracy” głosują na AfD. Poza tym "Lewica" sprawia jego zdaniem wrażenie, że „nie chce do rządu” na szczeblu federalnym. Jego zarzuty podgrzały atmosferę w Magdeburgu. On sam jednak nie wziął udziału w kongresie.
68-letni Gysi wydaje się martwić o swoją spuściznę polityczną. Był jednym z tych, którzy wprowadzili byłą Socjalistyczną Partię Jedności Niemiec (SED) w epokę zjednoczonych Niemiec jako Partię Demokratycznego Socjalizmu (PDS). PDS z kolei zjednoczyła się w 2007 roku z zachodnioniemiecką Alternatywą Wyborczą Praca i Sprawiedliwość Społeczna (WASG), tworząc nową "Lewicę".
Dziewięć lat później partia jest zaklinowana pomiędzy SPD i AFD. Celem kongresu w Magdeburgu było znalezienie wyjścia ze ślepej uliczki. Ale nie należy spodziewać się szybkich efektów.
Marcel Fürstenau / Katarzyna Domagała