Ludzie – orkiestra. Finał WOŚP a niemiecki „Ordnung”
30 stycznia 2022Finały WOŚP w Niemczech miały odbyć się w restrykcji 2G plus* i z ograniczoną liczbą uczestników, lecz wymagania chociażby niemieckich urzędów zdrowia (odpowiednik sanepidów) okazały się trudne do spełnienia.
„Mordęga zamiast święta radości"
– To byłaby dla Was i dla nas mordęga, a nie święto radości – napisał na swoim Facebooku sztab z Darmstadt-Frankfurt, ostatecznie odwołując tegoroczny finał na żywo. Także impreza w Wuppertalu była na dwa tygodnie przed godziną zero dopięta na ostatni guzik i dokładnie wtedy właściciel „Brauhausu" wypowiedział umowę.
– Ale ja to rozumiem. Przepis to przepis – mówi odpowiedzialny za scenę i artystów Adam Powalla. Gastronom nie mógł robić wyjątku, mimo że z orkiestrą współpracuje od lat.
Orkiestra w Bonn również krótko przed finałem musiała pogodzić się z tym, że w tym roku pandemia pokrzyżowała jej plany. – Miesiąc wcześniej obdzwanialiśmy wszystkie możliwe instytucje: Urząd Porządku Publicznego (Ordnungsamt), ratusz, a nawet Ministerstwo Zdrowia. Totalny paraliż decyzyjny. Na nasze pisma z konkretnymi zapytaniami przychodziły pytania. Na przykład o to, czy i jak zagwarantujemy, że ludzie na imprezie nie zaczną tańczyć – wymienia Marcin Świetlik, szef sztabu w Bonn, który w ostatniej chwili przeniósł imprezę na obrzeża Kolonii.
Więcej szczęścia miał sztab w Oberhausen. – Tak się składa, że mamy swój lokal, gdzie gramy gościnnie od 20 lat – mówi Leonard Paszek, szef tamtejszego sztabu. Matecznik orkiestry w Oberhausen, restauracja „Gdańska” prowadzona przez Marię i Czesława Gołębiewskich, to ważny adres Polonii na kulturalnej mapie Zagłębia Ruhry.
Sztab w Oberhausen, jako jeden z nielicznych w Niemczech, mógł więc zorganizować imprezę na żywo. Większość, w tym również Frankfurt nad Menem, przeniosła finał do internetu.
Certyfikat jako bilet wstępu
Biletem wstępu na finał w Bonn i Oberhausen był certyfikat szczepionkowy. Wejście na salę miało jedynie sto w pełni zaszczepionych osób, wnikliwie sprawdzano certyfikaty covidowe. Przy wysokich karach w Niemczech za nieprzestrzeganie obostrzeń organizatorzy nie chcieli ryzykować. Przed imprezą przez profil organizacji na Facebooku przetoczyła się prawdziwa burza.
– Zarzucano nam, że segregujemy ludzi, że orkiestra dzieli – mówi Świetlik. Ale mimo wszystko takie akcje można uznać za margines – komentuje Leonard Paszek, szef sztabu z Oberhausen, który również musiał mierzyć się z podobnymi sytuacjami.
Potrzeba matką wynalazków
Choć problemy się piętrzą, WOŚP w Niemczech za każdym razem bije swoje własne rekordy zbiórek. – W tym roku mieliśmy aż 30 puszek w polskich sklepach na terenie Oberhausen i okolic – mówi zadowolony Paszek.
Już w 2021 roku, gdy z powodu pandemii w Niemczech mogło spotkać się zaledwie kilka osób, WOŚP musiała przenieść się do internetu. – Kompletna improwizacja – wspomina Marcin Świetlik z Bonn. Z odsieczą rozrzuconej po całych Niemczech Polonii przyszły kanały społecznościowe. Na pomysł licytacji na WhatsAppie wpadł sztab w Wuppertalu.
– Nieskromnie przyznam, że zaczęło się u nas i podchwycił to cały świat – mówi pomysłodawczyni Agnieszka Sanakiewicz. – W pierwszym finale w pandemii w 2020, Warszawa proponowała przeprowadzanie licytacji na zoomie, ale wiedzieliśmy, że to nie chwyci, że to zbyt nowe i skomplikowane narzędzie i lepiej poszukać czegoś, co ludzie już znają.
WhatsApp okazał się strzałem w dziesiątkę. Mimo dużej rotacji na grupie licytacji meldowało się przeciętnie 230 osób jednocześnie. Dzięki temu np. sztab w Oberhausen już przed finałem miał na koncie około 10 tys. euro. Wśród fantów kupon na tatuaż (wylicytowany za 700 euro!), koszulka Schalke04 z podpisami piłkarzy czy wycieczka Fiatem 126p po okolicach zamku Hohensyburg w Dortmundzie w asyście fotografa Roberta Widery. W Bonn kolejny raz pod WhatsAppowy młotek poszły „Księgi Jakubowe” z autografem Olgi Tokarczuk (wylicytowane wielokrotnie po 1000 euro). We Frankfurcie licytowano obiad z Michałem Wiśniewskim (1700 euro!).
WOŚP na kółkach
Wuppertal wyznacza trendy w jeszcze jednej dziedzinie: to tu wymyślono „WOŚP na kółkach”. – Taka już jestem. Jak nie drzwiami, to oknem; jak nie oknem, to podkop zrobię – mówi Agnieszka Sanakiewicz, która rok temu prezentowała „WOŚP na kółkach” samemu Owsiakowi.
Akcja polega na tym, że wolontariusze z puszkami na ulice nie wychodzą, a wyjeżdżają. Od domu do domu po Wuppertalu, Remscheid, Gevelsberg, Hagen, Ennepetal, Schwelm, Hasslinghausen – do tego na dodatkowych, własnych kółkach – jeździ też niepełnosprawny Łukasz, rozwożąc ciasta, pierniki, torciki, które w dniu finału można było zamówić przez Whatsappa. – Oczywiście ciasto w zamian za mały datek: od jednego do miliona euro, zachęcał z Facebooka Robert Parusel, wuppertalski wolontariusz.
Jestem zachwycony szczodrością Polaków – mówi Leonard Paszek, który od ośmiu lat kieruje orkiestrą w Oberhausen, choć przyznaje, że sztab nie wychodzi z ofertą do Niemców. – Oprócz tych gości, którzy tego dnia wpadną do restauracji. Ale i nie ma takiej potrzeby, dopóki nie mamy opanowanego środowiska polonijnego. Tu ciągle jest duży potencjał, dodaje.
Efekt pandemii
Pandemia i obostrzenia nieźle namieszały też w programach wośpowych imprez. – W Bonn gościem specjalnym miała być kultowa Łydka Grubasa. Z oczywistych powodów kapelę zawrócono niemal z drogi. We Frankfurcie gwiazda wieczoru, Michał Wiśniewski, musiał zagrać online.
Na scenie błyszczały więc regionalne gwiazdy. W Bonn mogli zagrać ci, na których zawsze można liczyć i których akurat nie dopadł wirus: Sławek Olszamowski, Freja Blue, Artur Wojtyczka. W Oberhausen – Grażka Szklarska i zespól Polton.
Z powodu wirusa także w Oberhausen odpadło wielu od lat zaangażowanych w orkiestrę. – Niektórych niezaszczepionych naprawdę mi w tym roku brakowało. Ale cóż, takie są zasady – Leonard mówi Paszek. A ponieważ życie nie zna próżni, w miejsce starej gwardii pojawili się młodzi. – W tym roku byli wyjątkowo widoczni – dodaje.
Sztab w Wuppertalu też stara się przygarnąć każdego młodego i przygotowywać narybek. – Dwa lata temu przyszedł do nas Sebastian – mówi Agnieszka. – Zapytałam, co lubi najbardziej, a on na to, że grać w Fifę. Więc załatwiliśmy kilka Xboxów, a chłopak zorganizował turniej. Było świetnie! – dodaje podeksytowana.
Nas też to wkurza!
– Tak, tak, nas też to wkurza! Marzymy, abyśmy wszyscy, jak dawniej, mogli być razem. Jednak chcemy i musimy przestrzegać zasad epidemiologicznych, bo tylko w ten sposób finał miał szansę się odbyć – napisał do swoich przyjaciół na Facebooku sztab Darmstadt-Frankfurt.
Na szczęście do sztabu dotarł dziennikarz i prezenter Maciej Orłoś, z którym pewien szczodry szczęściarz zje w poniedziałek obiad w „Gospodzie za Wiejską Chatą". I bynajmniej nie w tempie Teleexpressu, z którego prezenter „wysiadł" kilka lat temu.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
*2G plus to zaszczepieni i ozdrowieńcy, przy czym zaszczepieni dwoma dawkami i ozdrowieńcy muszą okazać negatywny wynik testu.