"Mają broń i pieniądze". Była neonazistka o skrajnej prawicy w RFN
12 lutego 2014Po wieloletnim aktywnym członkostwie w organizacjach neonazistowskich Sabina (imię zmienione, red.) opuściła 11 lat temu szeregi skrajnej prawicy. Powiodło się jej to dzięki pomocy organizacji EXIT.
Sabina urodziła się prawie 40 lat temu w północnych Niemczech. Dokładnych danych nie chce podać ze względu na czyhające na nią niebezpieczeństwo zemsty byłych kolegów. Jest ciągle jeszcze bardzo ostrożna. Zwłaszcza, jeśli chodzi o kontakt z dziennikarzami.
Uwikłania rodzinne
– Mój ojciec był czynnym politycznie członkiem CDU. Polityka miała silny wpływ na nasze życie rodzinne – mówi Sabine. – Skrajnie prawicowa ideologia była w naszym domu wszechobecna. Mój dziadek służył w szeregach Wehrmachtu. To przez niego byłam indoktrynowana.
Sabine ponad dwadzieścia lat aktywnie działała w środowisku skrajnie prawicowym. Była członkiem neonazistowskiej NPD i innej partii, która została później zdelegalizowana.
Pełniła tam funkcję kierowniczą. Na pytanie, czy kiedykolwiek miała styczność z bronią powiedziała, że zna mężczyzn i kobiety w tej organizacji, którzy korzystali z broni.
– Działali u nas najemnicy, dawni naziści, którzy znali się na materiałach wybuchowych i dokonywali różnych zamachów – wyjaśnia.
EXIT deską ratunku
Jeśli się chce opuścić szeregi skrajnej prawicy, nie wystarczy silna wola. Potrzebna jest również pomoc z zewnątrz. Dana osoba musi się bowiem liczyć z pogróżkami i szantażem. Często musi się też ukrywać przed dawnymi współtowarzyszami, ponieważ dla nich opuszczenie ich środowiska równa się zdradzie.
W Niemczech pomoc tym ludziom oferuje od 2000 roku pozarządowa organizacja EXIT, założona przez prawnika Bernda Wagnera. Dziś ta organizacja zatrudnia pięciu stałych pracowników i finansuje się poprzez dary pieniężne i środki rządu RFN.
Na decyzję opuszczenia przez Sabine brunatnego środowiska wpłynęło między innymi coraz większe radykalizowanie się neonazistów.
– Coraz częściej w grę wchodziła broń i coraz częściej była mowa o możliwych zamachach –tłumaczy.
Potem Sabina urodziła dzieci i nie chciała, by wychowywały się w takich warunkach. – Do tego doszła przemoc domowa wobec kobiet, która w środowiskach nazistowskich nie była niczym niezwykłym.
Kiedyś wierzyła, że obcokrajowców trzeba wydalić z Niemiec, a handlarzy narkotykami skazywać na śmierć. Dziś jest przekonana, że „dyktatura i ekstremizm prowadzą do wojen”.
Z środowiskiem skrajnie prawicowym Sabina zerwała ostatecznie w 2002 roku, po czym rozpoczął się trudny proces powrotu do normalności.
Jej mąż, również neonazista, który pozostał w tym środowisku, groził, że zabije ją i dzieci i wysadzi w powietrze ich dom. Sabina była zmuszona przenieść się do innego miasta, zmienić nazwisko i wszystkie dokumenty.
Najpierw szukała pomocy w Urzędzie Ochrony Konstytucji. Nie spotkała się jednak ze spodziewaną reakcją. Potem pomogła jej za to organizacja EXIT.
Mają dosyć pieniędzy
– Nawet, jeśli skrajnie prawicowe organizacje nie opływają w dostatki, w żadnym wypadku nie są bez środków – mówi Sabina. Wspierają je różni ludzie; przeważnie emeryci, którzy przekazują im w spadku nieruchomości i pieniądze. Do tego dochodzą środki publiczne; dotacje dla jeszcze legalnej NPD. Nieoficjalnie środki finansowe płyną do nich kanałami przestępczości zorganizowanej.
Według Sabiny mitem jest wiara, że środowisko skrajnie prawicowe jest wyłącznie przystanią dla biednych i zrozpaczonych. Wśród neonazistów są również lekarze, adwokaci i inne osoby z wyższym wykształceniem, którzy dołączają do środowiska skrajnie prawicowego z przekonania. – Często nie chce się tego przyjmować do wiadomości – komentuje Sabina, która znacznie wyżej ocenia zagrożenia płynące ze strony skrajnej prawicy, niż czynią to politycy.
Od Szawła do Pawła
Sabine już się nie boi. Podkreśla z przekonaniem, że jej życie mimo tylu straconych lat jest dziś lepsze. Teraz sama próbuje pomagać osobom, pragnącym zerwać z środowiskiem neinazistów.
Maria Rigoutsu / Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek