Maria chce wypłacić 60 euro: „Dostanę 50”. Relacja z Grecji
9 lipca 2015Dimitris, sprzedawca wina, naprawdę się martwi. W jego sklepie przy kasie piętrzą się potwierdzenia zapłat kartami kredytowymi. Chodzi o pokaźne sumy: – W weekend jedna pani kupiła na wesele wino i alkohole za 650 euro. I zapłaciła kartą. Właściciel bistra zamówił wino za 350 euro – również płacił kartą. Ponieważ banki są zamknięte i grozi im plajta, już się martwię, czy cały system obsługi kart się nie zawali i zostaniemy z niezapłaconymi rachunkami. Ale nie mam wyboru i muszę zdać się na klientów.
- Kiedyś było inaczej – wspomina Dimitris w rozmowie z Deutsche Welle. - Wielu klientów płaciło gotówką i – oczywiście - nie zastanawiało się wtedy nad każdym centem. Teraz, od kiedy ministerstwo zamknęło banki, gotówka to rzadkość.
Dla Dimitrisa brak gotówki to wyzwanie podwójne: własne zyski musi przełożyć na zaś, bo gotówkę, którą zarobi, od razu przeznacza na spłacenie należności w hurtowniach. A te i tak dostarczają teraz towar tylko po przedpłacie, bo same chcą uniknąć ryzyka. Ale to nie koniec: - Ponieważ dostawcy oszczędzają paliwo, wprowadzili minimalne kwoty zamówień. Jeśli byśmy zamówili mniej, dostawa po prostu nie zostałaby zrealizowana – mówi Dimitris.
60 euro dziennie? Jak masz szczęście
Od 28 czerwca greckie banki są zamknięte. W ciągu ostatniego półrocza straciły 25 proc. wkładów. Winę za tę sytuację Ateny zrzucają na zagranicznych wierzycieli, którzy nie zgadzają się przedłużyć pomocy dla Grecji. Premier Aleksis Tsipras obiecywał, co prawda, że po niedzielnym referendum banki uwolnią dostęp do oszczędności, ale tak się nie stało: w poniedziałek przedłużono blokadę bankową najpierw na 48 godzin, a w środę – na kolejne dni. W efekcie banki pozostaną zamknięte dla ludzi do poniedziałku. Do tego czasu klienci mogą wypłacać w bankomatach maksymalnie 60 euro dziennie. Jak to wygląda w praktyce?
Ateńska dzielnica Pangrati. Przed filią Alpha-Banku na swoje 60 euro czeka Maria. Kolejka do bankomatu nie jest tutaj długa, śmiałków odstrasza być może 35-stopniowy upał. Dlatego Maria wykorzysta okazyjną porę i zaraz potem pobiegnie do oddziału Narodowego Banku Grecji, który jest zaraz naprzeciwko. Tam też ma konto, z którego może podjąć dziś 60 euro.
Ale najpierw chce wypłacić pieniądze w bankomacie Alpha-Banku. I już wie: to będzie dziś mniej niż 60 euro. – Jeśli wybierzesz na ekranie sumę 60 euro, wyświetla się powiadomienie: Niestety, żądana kwota nie może zostać wypłacona – wyjaśnia Maria. Dlaczego? – Chodzą słuchy, że w obiegu brakuje już banknotów o nominale 10 euro. Dlatego bankomat nie może zebrać tej kwoty i zamiast 60 dostajemy tylko 50 euro. Ale nie jestem tego pewna, bo bank jest zamknięty i nie mamy kogo spytać – przyznaje 60-latka. Bardziej martwi ją jednak coś innego: - Nikt nie wie, ile to jeszcze potrwa. Może tylko trzy dni, a może kilka miesięcy…
Anda, nauczycielka, jest innego zdania. - Staram się myśleć optymistycznie. Ufam naszemu rządowi – strzela zdaniami jak karabin maszynowy. Cierpliwie, z uśmiechem czeka w kolejce. - Świat się nie zawali, jeśli banki pozostaną przez kilka dni zamknięte – zauważa Anda. Wg niej trzeba to w spokoju przeczekać i nie dać się zwariować.
Na wyspach nie zawsze mają bankomaty
Na niektórych greckich wyspach życie gospodarcze po zamknięciu banków całkiem zamarło. Maria Kakkali, burmistrz wysepki Ajos Efstratios opowiada telewizji Skai o codziennych absurdach: - Na naszej wyspie jest, co prawda, bank, obecnie zamknięty. Ale nie ma ani jednego bankomatu. Kto chce wypłacić swoje 60 euro, musi płynąć 2,5 godziny na sąsiednię wyspę Lemnos. I tam ustawić się w kolejce.
W praktyce wygląda to tak: kto akurat płynie na Lemnos, zbiera od mieszkańców Ajos Efstratios karty i po powrocie rozdaje ich właścicielom gotówkę.
Co dalej? Tego nie wie nikt. Rząd zaprzecza informacjom podawanym przez media o wprowadzaniu równoległej waluty i kontrolowaniu wywozu gotówki za granicę. Ale już dziś przelewy za granicę mogą być dokonywane tylko po akceptacji przez specjalną komisję. Dużo zależy od tego, czy w końcu dojdzie do porozumienia z resztą eurogrupy.
Liczy na to sprzedawca win Dimitris. Bo jeśli życie nie wróci do normalności, będzie się bardzo o siebie bał: – Wczoraj w nocy ktoś się włamał do kiosku za rogiem, bo najpewniej myślał, że jest tam gotówka. Kto wie, co i kogo te osoby zaatakują następnym razem.
Jannis Papadimitriou / Monika Margraf