Marnotrawstwo na berlińskim lotnisku. Koszty: 20 mln euro miesięcznie
26 maja 2013Berlińskie lotnisko BSR - jego termin oddania do użytku przesuwano już trzykrotnie - staje się powoli najdroższym placem budowy w RFN. Przed rokiem port lotniczy miano oddać do użytku, lecz lista usterek budowlanych jest tak długa, a spory o to, kto jest odpowiedzialny za partactwo i chaos, tak zagmatwane, że od lata ub. roku budowa utknęła w martwym punkcie.
Kilka miesięcy trwało zestawienie wszystkich usterek w najdrobniejszych szczegółach. Następnie znaleziono menedżera, który zgodził się uprzątnąć tę stajnię Augiasza. Hartmut Mehdorn, który dał się już poznać jako dobrze i skutecznie zarządzający menedżer Deutsche Bahn i linii lotniczych Air Berlin, przejął w marcu br. stery na lotnisku BER. Zlecił ekspertom, by obliczyli, ile kosztuje utrzymanie lotniska w tym niedokończonym stanie.
Czysto, jasno, klimatyzacja działa
Miesięczne koszty utrzymania lotniska-widma wynoszą 20 mln euro, prawie ćwierć miliona euro rocznie. Pieniądze te są potrzebne na ochronę, prace porządkowe, konserwację, i przede wszystkim na zaopatrzenie w energię elektryczną.
Lotnisko BER zużywa więcej prądu niż czynne lotnisko Tegel, gdzie codziennie startuje i ląduje 400 samolotów. Nieczynny port lotniczy jest bowiem w pełni oświetlony w dzień i w noc. Jego otoczenie i drogi dojazdowe są iluminowane po zapadnięciu zmierzchu niczym niegdyś autostrady w Belgii.
Energię pochłania także 750 kontenerów budowlanych, znajdujących się jeszcze na placu budowy. W terminalach i przejściach do samolotów na pełnych obrotach pracują urządzenia klimatyzacyjne. Windy i ruchome schody trzeba wprawiać w ruch przynajmniej kilka razy w tygodniu, by utrzymać ich sprawność. Wyłączono jedynie tablice, na których jeszcze w sierpniu ub. r. wyświetlano fikcyjny rozkład lotów.
Spiegel online / Małgorzata Matzke
Red.odp.: Barbara Cöllen