Materiały wybuchowe u niemieckich neonazistów
4 października 2019Od początku 2017 roku niemiecka policja odnotowała w sumie 51 przypadków zarówno konfiskaty materiałów wybuchowych, znalezionych u członków grup neonazistowskich, jak i incydentów, w których wykorzystano takie materiały. Taką informację podała w piątek (04.10.2019) stacja SWR, powołując się na odpowiedź Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na interpelację posłów Lewicy w niemieckim Bundestagu.
Pirotechnika jako broń
Zdaniem lewicowej posłanki Martiny Renner te statystyki dowodzą, że prawicowy ekstremizm pozostaje aktualnym zagrożeniem. „Liczby pokazują też, że prawicowa nienawiść nie kończy się na słowach” - oceniła Renner w rozmowie z SWR.
W większości przypadków konfiskowano nielegalne materiały pirotechniczne, a także granaty dymne, ognie bengalskie i silne petardy, zwane potocznie „Polenboeller”, bo często kupowane są na polsko-niemieckiej granicy, choć pochodzą głównie z Chin. Zawierają więcej mieszanki wybuchowej, niż dopuszczone do sprzedaży w Niemczech. Eksplozja jest silniejsza i szybsza.
W rękach ekstremistów nielegalna pirotechnika stanowi niebezpieczną broń. Według danych MSW przynajmniej dziesięć razy od 2017 roku skrajnie prawicowe grupy użyły takich materiałów podczas ataków na uchodźców i ośrodki dla azylantów.
Rozmyte statystyki
W 2017 roku policja odnotowała aż 24 incydenty z udziałem skrajnie prawicowych grup, w których użyto materiałów wybuchowych. W tym roku dotychczas było 16 takich przypadków, ale niemieckie władze zastrzegają, że ta wysoka liczba może być wynikiem przyjętej od początku 2019 roku nowej metody sporządzania statystyk i uwzględnienia incydentów niekoniecznie związanych ze środowiskami neonazistowskimi.
Zdaniem Renner nowa metodologia rozmywa prawdziwy obraz problemu, bo incydenty z użyciem materiałów wybuchowych tylko wówczas uznawane są za przestępstwa o podłożu politycznym, gdy miejscowa policja w sposób wyraźny to zaznaczy. „Ponieważ neonaziści bardzo często posługują się materiałami wybuchowymi i palnymi, sprawdzenie pod kątem politycznej motywacji powinno być standardem” - oceniła Renner.