Media: Chłodne przyjęcie Pistoriusa w Polsce
9 lutego 2023Lewicowy berliński dziennik „Die Tageszeitung” pisze w czwartek (9.02.2023) o wizycie nowego ministra obrony Niemiec Borisa Pistoriusa w Ukrainie i w Polsce. Jak zauważa korespondentka gazety Gabriele Lesser, w trakcie tej pierwszej ważnej zagranicznej podróży Pistorius chciał wysłać pozytywny sygnał dotyczący niemieckiego zwrotu w polityce obronnej. „Ale biorąc pod uwagę zapowiedzianą wiosenną ofensywę Rosji przeciwko Ukrainie, plany dostarczenia Ukrainie w ciągu dwóch lat 178 czołgów Leopard 1 z niemieckich, duńskich i holenderskich zasobów, nie zabrzmiały zbyt spektakularnie” – przyznaje autorka.
Przypomina, że Polska w czasie pierwszych 12 miesięcy rosyjskiej wojny napastniczej przeciwko Ukrainie przekazała swemu wschodniemu sąsiadowi 250 czołgów produkcji sowieckiej, a teraz chce dostarczyć 40 kolejnych, jak również 14 czołgów Leopard 2A4 niemieckiej produkcji. Również Niemcy zapowiedziały przekazanie Ukrainie 14 leopardów do końca marca.
Niemieccy żołnierze na wschodniej flance
„Jest zatem dość tematów dla niemiecko-ukraińskich i niemiecko-polskich konsultacji na temat obronności” – pisze Lesser. Jednak – jak wskazuje – wizyta Pistoriusa w Polsce i w Ukrainie „w dużej mierze uszła uwadze polskiej opinii publicznej”.
Lesser ocenia, że miało to związek z tym, że Ministerstwo Obrony w Warszawie nie poinformowało polskich mediów o planowanej wizycie Borisa Pistoriusa, a pociąg, którym niemiecki minister podróżował do Ukrainy spóźnił się o kilka godzin. „Mimo to wspólne wystąpienie Pistoriusa i (polskiego ministra obrony Mariusza) Błaszczaka w Zamościu byłoby możliwe. Tam rozmieszczono już dwie z trzech obiecanych niemieckich baterii Patriot, razem z kilkuset niemieckimi żołnierzami, którzy mają bronić wschodniej flanki NATO przy polsko-ukraińskiej granicy” – uważa niemiecka dziennikarka.
Zauważa, że „politycy rządzącej narodowopopulistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS) chętnie pokazują się wprawdzie z żołnierzami USA, którzy stacjonują w Polsce, ale unikają niemieckich żołnierzy, szczególnie gdy te spotkania mogłyby sugerować dobrą współpracę polsko-niemiecką”.
„Bowiem w Polsce już rozpoczęła się kampania przed wyborami parlamentarnymi jesienią, a PiS, pomimo wojny na Wschodzie, chce się wykazać jako obrońca przed rzekomym wrogiem Niemcami” – ocenia Gabriele Lesser.
„Trudno byłoby podać rękę przed kamerami”
Jak pisze, szef PiS Jarosław Kaczyński niestrudzenie żąda od Niemiec reparacji i odszkodowań za niemiecką okupację. „Chociaż – jak twierdzi niemiecka dziennikarka – Polska jako państwo otrzymała drugie po Związku Sowieckim największe świadczenia reparacyjne oraz drugą po Izraelu najwyższą sumę pomocy humanitarnej, to Kaczyński i jego zwolennicy przy każdej okazji twierdzą, iż Polska nic od Niemiec nie dostała. A ponadto, że Niemcy do dziś nie rozliczyli się ponoć z własną przeszłością i próbują nawet przypisać Polakom winę za Holokaust”.
„W takiej sytuacji trudno byłoby podać niemieckiemu partnerowi w UE i NATO rękę przed kamerami – ocenia dziennikarka „Die Tageszeitung”. Jak pisze, program prasowy ustala gospodarz, i ani polski minister obrony ani inny polityk PiS nie przewidział wspólnego wystąpienia z Borisem Pistoriusem.
ZDF: Berlin regularnie krytykowany
Również portal telewizji publicznej ZDF zwraca uwagę na brak wspólnej konferencji prasowej Błaszczaka i Pistoriusa po ich spotkaniu w Warszawie. „Jak na pierwszą oficjalną wizytę jest to raczej niespotykane” – oceniają dziennikarze ZDF. „Jedno jest jasne: minister Błaszczak nie obawia się mediów. Błaszczak pozuje i przemawia przed żołnierzami USA w Polsce, przed polskimi żołnierzami, a zaledwie wczoraj na tle systemów obrony rakietowej Patriot w Warszawie” – pisze ZDF.
„Do rozmieszczonych na wschodzie Polski przez Niemcy Patriotów jeszcze nie dotarł. Jest rok kampanii wyborczej, Berlin od tygodni jest regularnie krytykowany za to, że za mało pomaga Ukrainie. To chwytliwe w państwie frontowym, Polsce, gdzie panuje duży strach przed wojną, i w ten sposób można zapunktować w społeczeństwie ponad podziałami partyjnymi. Na ładne zdjęcia ramię w ramię z niemieckim ministrem obrony najwyraźniej nie było czasu” – ocenia ZDF.