Wylądował ostatkiem sił. Niemiecki samolot o krok od katastrofy?
28 września 2012Powodem, który nieomal doprowadził do katastrofy samolotu typu Airbus A 319, były najprawdopodobniej gazy, które wydobywały się z jednego z silników.
Gazy te w trakcie lądowania dostały się do kabiny pilotów. Na domiar złego lądowanie odbywało się w ciemności i w śniegu.
Siedzący za sterami pierwszy oficer zemdlał. Również bliski omdlenia kapitan przejął stery i ostatkiem sił szczęśliwie wylądował. Taką wersję wydarzeń podają badający sprawę dziennikarze gazety "Die Welt" i stacji publicznej NDR Info.
Do incydentu doszło w grudniu 2010 roku na lotnisku w Kolonii. Na pokładzie samolotu znajdowało się 149 osób. Lecieli z Wiednia.
Według "Die Welt" i NDR Info kierownictwo linii lotniczych Germanwings próbowało zatuszować sprawę zatajając przed nadzorem lotniczym ważne szczegóły. Dlatego śledztwo w sprawie incydentu wszczęto dopiero rok po wydarzeniu, po wyjściu na jaw dodatkowych szczegółów.
Rzecznik Germanwings, Heinz Joachim Schöttes, zaprzeczył w rozmowie z agencją dpa, jakoby kierownictwo spółki-córki Lufthansy próbowało zatuszować sprawę. Argumentował, że, jeszcze na pokładzie samolotu, pilot wypełnił stosowny formularz zgłoszeniowy, a Germanwings zakwalifikowało to wydarzenie jako poważne. - Pierwszy oficer rzeczywiście źle się poczuł. Pilot, z którym jeszcze raz rozmawialiśmy, powiedział, że miał lekkie zawroty głowy, ale ustąpiły one po tym jak założył maskę tlenową. Miał wszystko pod kontrolą - oświadczył rzecznik.
dpa / Bartosz Dudek
red. odp. Iwona D. Metzner