Merkel w byłej centrali Stasi
16 stycznia 200915 stycznia 1990, działacze opozycji demokratycznej zajęli centralę enerdowskiej służby bezpieczeństwa – Stasi. Był to początek końca instytucji zajmującej się szpiegowaniem obywateli.
Po upadku Muru Berlińskiego funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa przystąpili do akcji niszczenia dokumentów. Tylko dzięki odwadze obywateli, którzy wdarli się do centrali Stasi, udało się zapobiec całkowitemu zniszczeniu akt.
Dokładnie w 19 rocznicę tego wydarzenia Urząd ds. Akt Stasi odwiedziła szefowa niemieckiego rządu, która swoje dzieciństwo i młodość spędziła w NRD. - “Powstanie Urzędu ds. Akt Stasi jest zasługą wielu zaangażowanych osób, które domagały się w ówczesnej NRD rozliczenia z przeszłością. I to się udało” - mówiła Merkel w czasie wizyty w olbrzymim kompleksie budynków przy Normannenstrasse.
Zachodni politycy byli przeciw
Gdyby decyzja zależała wyłącznie od zachodnioniemieckich polityków, instytucja, zwana potem popularnie “Urzędem Gaucka”, zapewne by nie powstała. Nie byłoby też tak powszechnego dostępu do akt Stasi. Jej podwaliny stworzył nie parlament zachodnich Niemiec, ale ostatni - i jedyny demokratycznie wybrany w historii - parlament NRD tzw. Volkskammer. Publiczne ujawnienie sposobów działania i struktur tajnych służb wydawało się wielu zachodnim politykom nie do przyjęcia. Jednak dla wschodnioniemieckiej opozycji demokratycznej było to logiczną konsekwencją “cywilnego nieposłuszeństwa”, które doprowadziło do upadku reżymu.
Swobodny dostęp do teczek
Kanclerz Merkel, która sama niegdyś należała do ekipy pierwszego i ostatniego demokratycznego rządu NRD, wyraziła radość z faktu, że działaczom ruchu obywatelskiego udało się wtedy przeforsować ten projekt wbrew zawodowym politykom z zachodu i sceptykom ze wschodu Niemiec. - ”Okazało się, że otwarty dostęp do akt Stasi przyczynił się do pojednania, a nie do podzielenia społeczeństwa. Dla wielu ludzi, było to bardzo ważne, by uzyskać jasność co do swej własnej biografii.Wielu dowiedziało się o licznych bolesnych faktach, związanych ze szpiegowaniem. Ale ta wiedza jest czymś o wiele lepszym niż brak informacji lub jej zakaz” - podsumowała kanclerz.
Jednocześnie szefowa niemieickiego rządu opowiedziała się za utrzymaniem Urzędu ds. Akt Stasi w dotychczasowej formie – przynajmniej w następnych latach. Jej minister stanu ds. Kultury i Mediów Bernd Neumann (CDU) nie kryje, że chce w niedalekiej przyszłości przekazać akta Stasi do Archiwum Państwowego w Koblencji. Tym samym dostęp do tych akt zostałby znacznie utrudniony.
Dajmy czas ofiarom
Jednak Angela Merkel uważa taki krok za przedwczesny. Jej zdaniem dostęp do teczek trzeba zapewnić też ofiarom, które potrzebowały dotąd “czasowego dystansu”, by stawić czoła prawdzie - prawdzie, że byli szpiegowani często przez najbliższych przyjaciół i krewnych. Obecna szefowa Urzędu ds. Stasi Marianne Birthler nie kryła wdzięczności za poparcie ze strony pani kanclerz.- “Ta wizyta jest dodatkową motywacją dla pracowników w tym ważnym roku rocznicowym” - skomentowała. Zarówno ona, jak i kanclerz Merkel zgodnie podkreśliły, że rozliczenie z dyktaturą jest ważne nie tylko dla samych ofiar, ale i dla młodych pokoleń, które same jej nie przeżyły – ku przestrodze.