Micheil Saakaszwili: Zachód musi pozostać wiarygodny
14 lutego 2018DW: Panie prezydencie, jak obeszły się z Panem ukraińskie władze?
Micheil Saakaszwili*: Jak zawsze. I obeszły się ze mną tak, jak czynią to zorganizowane struktury przestępcze. Bo zorganizowane grupy przestępcze chcą demonstrować brutalną siłę – ciągnąć kogoś za włosy, dusić, związywać ręce i grozić. To jest ich metoda, według motta - jeśli możemy to zrobić nawet z Saakaszwilim, to co dopiero z wami, biednymi ludźmi. To działanie wynikające ze słabości, a nie z mądrości. Myślę, że wkrótce będzie z tym koniec. Oni wszyscy są bardzo słabi, zdezorientowani i czują się postawieni pod ścianą. Drapią i gryzą. Wszystko to skończy się dla Poroszenki i jego bandy bardzo smutno. Nie mają dokąd uciec. Rosja ich nie przyjmie, bo już inna banda, ta wcześniejsza, tam siedzi. W Unii Europejskiej z pewnością nikt na nich nie będzie czekał. Nie zostaną przyjęci tak jak ja w Warszawie. Będą czekać na nich z kajdankami, jeśli w ogóle spróbowaliby przyjechać do Warszawy. Stąd myślę, że do końca będą na Ukrainie strzelać wokół siebie, w dosłownym znaczeniu tego słowa i w przenośni. Ale będą mieli coraz mniej kompanów. Skończą bardzo smutno – w więzieniu, bo tam jest zasadniczo ich miejsce.
DW: Jesienią mówił Pan wywiadzie dla Deutsche Welle, że Ukraina nie potrzebuje nowego Majdanu. Co powiedziałby Pan dzisiaj?
MS: Coś takiego jak Majdan nie powstaje w sposób sztuczny. To władza doprowadza sama swoimi potwornymi czynami, bezprawiem i bezgraniczną korupcją do tego, że ludzie wychodzą na ulice.
DW: Czego oczekuje Pan od Zachodu?
MS: Nie należy oczekiwać żadnych cudownych posunięć ze strony Zachodu, bo na Zachodzie nie ma jedności. Część Zachodu chce zniesienia sankcji wobec Rosji. Inna część Zachodu ma dość tego, co dzieje się na Ukrainie. Ale są też rzeczywiście dobrzy ludzie, którzy wierzą w ideały wolności i rozumieją znaczenie Ukrainy. Aby dostać ich pomoc, trzeba pokazać, że na Ukrainie są nie tylko oligarchowie, nie tylko prezydent Petro Poroszenko, ale także ukraiński naród.
Ale jak można to pokazać? Tylko działaniami na ulicy, nie tylko w Kijowie, ale i we wszystkich innych regionach. Gdy ludzie władzy zobaczą milion ludzi na ulicach Ukrainy, gdy zobaczą, że nie dają im spokoju, aż wyrzucą ich z urzędów, które opanowali i które wykorzystują przeciwko ludziom, to otrzymamy coraz więcej poparcia.
I tego wszystkiego obecna władza doświadczy bardzo prędko. Gdy Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Światowy i Unia Europejska przestały finansować Ukrainę, to był to wyraźny znak niezadowolenia. Ale my musimy pokazać, że istnieje alternatywa. To teraz najważniejsze.
DW: Czy Pańscy adwokaci zaskarżą deportację? Jeśli tak, to przed jakimś sądem?
MS: Oczywiście. Najpierw przed sądem ukraińskim – według obowiązującego ukraińskiego prawa musimy przejść przez wszystkie instancje. A potem odwołać się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, Ale jestem absolutnie przekonany, że do tego nie dojdzie, bo trwa to lata, a na Ukrainie już w najbliższych miesiącach dojdzie do przełomu.
DW: Co może Pan uczynić dla Ukrainy z terytorium Polski?
MS: Będę jeździł po Europie. Klucz do rozwiązania problemu korupcji na Ukrainie znajduje się w europejskich stolicach. Potrzebna jest dla ukraińskich skorumpowanych osób nowa lista Magnickiego (rosyjski adwokat Magnicki zmarł w rosyjskim więzieniu po wystąpieniu z zarzutami o korupcję przeciwko MSW. W odpowiedzi USA wprowadziły sankcje i zakazy wjazdu przeciwko zamieszanych w tę sprawę funkcjonariuszom, przyp red.). Trzeba im uświadomić, że zachodnie banki nie będę już prać ich pieniędzy, że ich wkłady zostaną skonfiskowane i że nie są mile widziani na Zachodzie. To przyśpieszy zmiany na Ukrainie. Musimy zrozumieć, że gierki ze skorumpowanymi oligarchami na krótką metę mogą skutkować dobrymi interesami dla niektórych banków na Zachodzie. Ale na dłuższą metę podważa to wiarygodność Zachodu na Ukrainie. A więc musimy się temu przeciwstawić.
DW: Pańscy polityczni sprzymierzeńcy na Ukrainie nie są zbyt znanymi osobistościami. Czy poparcie dla protestów bez pana osłabnie?
Szczególnie teraz nadszedł czas, by pokazać, że nie chodziło o to, by popierać Saakaszwilego. Jestem całkowicie o tym przekonany, że chodzi tylko o dobro Ukrainy. Z tej perspektywy widzę szansę na poprawę sytuacji.
DW: Gdzie mieszka Pan w Warszawie?
W hotelu. Znaleziono dla mnie hotel i znajduję się pod ochroną państwa polskiego. W każdym razie czuję się tutaj bezpieczny.
DW: Dziękujemy za rozmowę.
Rozmawiała Aleksandra Induchowa
tł. Bartosz Dudek
*Micheil Saakaszwili były prezydent Gruzji (w latach 2004-2007 i 2008-2013). W 2015 r. wyjechał na Ukrainę, tam pełnił funkcję gubernatora Odessy. Ukraińska prokuratura zarzuca mu organizowanie antyrządowych protestów przy finansowym wsparciu Wiktora Janukowicza - byłego prezydenta Ukrainy, który uciekł do Rosji.