Mieszkańcy Duisburga wściekli na władze miejskie
30 lipca 2010Drzwi sali posiedzeń rady miejskiej burmistrz Sauerland kazał zamknąć od środka. Do ratusza nie wpuszcza się nikogo obcego bez asysty urzędników. Na ulicach Duisburga już od kilku dni nie pokazują się politessy, ponieważ nie mają ochoty na werbalne ataki pod ich adresem. Pracownicy centrali telefonicznej magistratu są bliscy zwątpienia, bo wciąż dzwonią pod ich numer rozwścieczeni ludzie i dają upust swej złości.
Odpowiedzialność za błędy pracowników
Tragedia na Love Parade, za którą odpowiedzialnością obciąża się burmistrza Adolfa Sauerlanda, a który uparcie odmawia ustąpienia ze stanowiska i przejęcia odpowiedzialności politycznej, spowodowała, że miasto znalazło się w stanie wyjątkowym. "To już agonia" - powiedział jeden z urzędników miejskich, prosząc o zachowanie anonimowości. Biuro prasowe ratusza odmawia zajęcia stanowiska wobec wszystkich tych wydarzeń.
Burmistrz Adolf Sauerland (CDU) był popularnym i powszechnie lubianym politykiem. Bezpośredni w obyciu, w mieście widywało się go na skuterze, bardzo zabiegał o to, by Parada Miłości mogła odbyć się w jego mieście. Pomimo zastrzeżeń specjalistów ds. bezpieczeństwa przeforsował, że impreza odbyła się w Duisburgu. Nikogo nie przekonuje jego twierdzenie, że to nie on podpisał zezwolenie na organizację parady, tylko jego urzędnicy. Decydująca jest bowiem wola politycznego decydenta. "Jakby nie było burmistrz chciał, żeby parada się odbyła" - to notatka szefa wydziału budowlanego w ratuszu Juergena Dresslera, która krąży w internecie. Sam Dressler nie chce ponosić odpowiedzialności za tę imprezę.
Koniec politycznego poparcia
Na partyjne poparcie burmistrz Sauerland też nie ma już co liczyć, bo ludzie z jego partii otwarcie wzywają go do ustąpienia. Ponosi on przecież polityczną odpowiedzialność za błędy swoich pracowników, jak zaznaczył szef parlamentarnej komisji ds. wewnętrznych Wolfgang Bosbach (CDU) w wywiadzie dla telewizji ZDF. Ma on nadzieję, że Sauerland podejmie właściwą decyzję. Jeszcze dobitniej nie można tego sformułować.
Po cichu rozważa się, ile ustąpienie faktycznie kosztowałoby Sauerlanda, a byłyby to poważne straty. Jeżeli frakcje FDP i Zieloni zasiadające w radzie miejskiej zadecydowałyby o jego zdymisjonowaniu, szkody finansowe byłyby mniejsze. Być może dlatego przeciąga on tak bardzo swe ustąpienie, gdyż jako emeryturę otrzymywałby co najmniej 35 proc, swych dotychczasowych poborów (10 709 euro). W poniedziałek frakcje partii zasiadających w ratuszu chcą podjąć decyzję w tej sprawie.
Na sobotniej uroczystości żałobnej burmistrza nie będzie. Zapowiedział on swą absencję, "aby nie prowokować uczuć rodzin ofiar".
dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Marcin Antosiewicz