Mniej pomyślne prognozy gospodarcze dla Niemiec
1 sierpnia 2012Coraz więcej niemieckich przedsiębiorców, na pytanie jak oceniają obecną sytuację gospodarczą, odpowiada: "niezbyt dobrze". I coraz więcej z nich nie oczekuje od przyszłości "zbyt wiele dobrego". Monachijski Instytut Badań Gospodarczych ifo, co miesiąc bada około 7. tysięcy niemieckich firm, pytając o zamówienia, poziom produkcji, zapasy towarów, ceny i zatrudnienie. Na podstawie tego sondażu opracowuje "indeks nastojów przedsiębiorstw niemieckich". Prezes ifo Hans-Werner Sinn tak podsumował w minionym tygodniu ostatnie badania: "Kryzys euro w coraz większym stopniu obciąża koniunkturę w Niemczech".
Gdy miękkie czynniki stwardnieją...
- W niemieckiej gospodarce mamy jak dotąd do czynienia jedynie ze "zmętnieniem" - mówi Heiko Peters, analityk z Deutsche Bank, w rozmowie z Deutsche Welle. Indeks nastrojów przedsiębiorstw jest tzw. "miękkim czynnikiem". Na razie "pogorszenie nie odbija się jeszcze w twardych wskaźnikach koniunktury, takich jak produkcja, nowe zamówienia i obroty w handlu detalicznym".
Jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie, Niemcy odczują na własnej skórze europejską depresję. Może to nastąpić już w najbliższej przyszłości, ponieważ Deutsche Bank spodziewa się w II połowie roku "osłabienia" koniunktury w Niemczech.
Uzależnieni od eksportu
Według ekspertów Niemcy, "mistrz świata w eksporcie", osunęły się tymczasem na trzecie miejsce.
Eksport jest dla Niemiec nadal decydującym motorem koniunktury. Dlatego ekonomista Rudolf Hickel z uniwersytetu w Bremie ostrzega, "że jeśli eksport zostanie obciążony, uderzy to ze zdwojoną siłą w gospodarkę".
Heiko Peters z Deutsche Bank widzi już tego pierwsze oznaki, ponieważ "40 procent niemieckiego eksportu idzie do krajów strefy euro, a tam popyt wyraźnie spada". Dla bremeńskiego ekonomisty Hickela nie jest to żadną niespodzianką: - Ludzie mają coraz mniej pieniędzy na konsumpcję, poza tym wstrzymuje się inwestycje. Popyt spada, a tym samym maleje import towarów i usług z Niemiec.
Depresja gospodarcza, utrzymująca się w południowych państwach strefy euro, tylko dlatego nie dotknęla jeszcze Niemiec, ponieważ "ostatnio mamy do czynienia ze stosunkowo dużym popytem w USA i Chinach". Już zarysowują się jednak zmiany na gorsze. Spowolnienie wzrostu gospodarczego w Chinach i stagnacja w USA, zaczynają odbijać się negatywnie na eksporcie z Niemiec do tych krajów.
Kiedy depresja, która opanowała Europę, uderzy w Niemcy, trudno powiedzieć. Heiko Peters uważa, że nie za szybko. Niemiecki Produkt Krajowy Brutto (PKB) wzrósł w I kwartale tego roku o 0,5 procent i trochę urósł też w II kwartale. - W III i IV kwartale spodziewamy się pozytywnych wskaźników wzrostu. Również rok 2013 powinien przynieść wzrost rzędu 1 proc. - uważa Peters. Tymczasem Rudolf Hickel nie podziela w pełni tych prognoz. W rozmowie z DW powiedział, że "jest to bardzo bardzo niepewne".
Tak źle nie będzie
Jeżeli gospodarka za granicą skurczy się, koniunktura w Niemczech znajdzie się w trudnej sytuacji a miejsca pracy będą zagrożone.
Ale kryzys europejski mógłby też dotknąć Niemcy bezpośrednio. Mianowicie wtedy, gdy upadnie wspólna waluta euro. Dlatego analityk z Deutsche Bank, Heiko Peters, z napięciem czeka na wrzesień, gdy Trojka z Brukseli przedłoży wyniki raportu w sprawie Grecji. - Jeżeli wspólna waluta przeżyje, a wychodzę z założenia, że tak będzie, w Niemczech nie dojdzie do recesji - mówi.
Dirk Kaufmann / Iwona D. Metzner
red. odp.: Andrzej Pawlak