Mołdawianie głośno domagają się walki z korupcją
18 września 2015Protesty dotychczas organizowano w stolicy, Kiszyniowie, lecz fala niezadowolenia zaczyna rozlewać się na kolejne części kraju. Jednocześnie rosną obawy przed wybuchem zamieszek.
„Przebudzenie prezydenta” – pod takim hasłem uczestnicy demonstracji proeuropejskiej platformy „Duma i Prawda” przeszli wczoraj pod siedzibę głowy państwa Nicolae Timoftiego, głośno domagając się jego dymisji.
Na najbliższą niedzielę organizatorzy protestów zapowiedzieli ich kontynuację w stolicy oraz strajk generalny w całym kraju. „Władze odrzucają nasze żądania, dlatego musimy rozszerzyć akcję” – tłumaczy Andrei Nastase, przedstawiciel platformy.
Słaba walka z korupcją
Powodem protestów, które dziesięć dni temu rozpoczęły się w Kiszyniowie, był dotychczas niewyjaśniony skandal finansowy z maja tego roku, gdy z systemu bankowego zniknął miliard dolarów. W aferę są zamieszane trzy banki oraz wysocy rangą politycy. Obywatelska platforma „Duma i Prawda” zarzuca rządowi słabą wolę reform i opowiada się za stworzeniem „rządu zaufania narodowego”.
Mołdawski oddział Transparency International apeluje do rządu, by nie lekceważył postulatów przedstawianych na demonstracjach. Wiele skandali korupcyjnych nie zostało wyjaśnionych i obywateli zaczyna niecierpliwić brak chęci zakończenia tych spraw przez władze. To z kolei – jak głosi oficjalne stanowisko TI Mołdawia – skłania do organizowania protestów.
Jeśli rząd nie znajdzie rozwiązania, powstała pustka polityczna może zagrozić bezpieczeństwu państwa. Demonstrujący bowiem żądają: dymisji prezydenta, rządu, prezesa Banku Narodowego oraz prokuratora generalnego.
Państwo nad przepaścią
Republice Mołdawii grozi zdławienie przez skorumpowanych polityków i oligarchów. Thorbjoern Jagland, Sekretarz Generalny Rady Europy, już wcześniej ostrzegał przed wybuchem protestów i mówił, że państwo stoi nad przepaścią.
Według „World Economic Forum”, Republika Mołdawii ma najbardziej na świecie skorumpowany wymiar sprawiedliwości, zajmując 144, czyli ostatnie, miejsce na liście państw badanych pod tym kątem. Rumuńska politolog Laura Stefan ma wątpliwości, czy mołdawscy politycy łatwo oddadzą kontrolę nad skorumpowanymi sądami. Podczas poświęconego walce z korupcją wystąpienia w Kiszyniowie mówiła, że największymi przeszkodami w walce z tym zjawiskiem są brak woli politycznej i głębokie upolitycznianie odpowiedzialnych za to instytucji.
Sven Irmer, szef biura do spraw Rumunii i Republiki Mołdawii w Fundacji im. Konrada Adenauera (KAS) uważa, że na rządzie w Kiszyniowie ciąży teraz ogromna odpowiedzialność, by przywrócić obywatelom utraconą wiarę w integrację europejską. – Do tego niezbędna jest głęboka reforma wymiaru sprawiedliwości , ale też samych partii politycznych, które muszą być transparentne strukturalnie i finansowo – mówił Sven Irmer w rozmowie z Deutsche Welle. Jego zdaniem, korupcję należy zwalczać w sposób zdecydowany. Dodał jednak, że obecnie nie widać woli politycznej w Kiszyniowie, by, wzorem Rumunii, powołać do życia biuro antykorupcyjne i dać mu wolną rękę.
Eskalacja protestów jest bardzo możliwa
Nikt jeszcze nie jest w stanie powiedzieć, w jakim kierunku ewoluują protesty. Przedstawiciele obywatelskiej platformy „Duma i Prawda” nie wykluczają, że demonstracje mogą zostać negatywnie wykorzystane przez określone siły. Alexandru Slusari, jeden z negocjatorów platformy w rozmowach z rządem podczas protestów przestrzegł w wywiadzie telewizyjnym, że nikt nie może zagwarantować, jak długo demonstracje pozostaną pokojowe.
Sven Irmer z Fundacji Adenauera dodaje w rozmowie z Deutsche Welle: Widzimy możliwość eskalacji, gdy w sprawę wmieszają się określone siły, na przykład partie prorosyjskie, co może nakręcić spiralę protestów. Mimo to, Sven Irmer uważa za przesadzone porównania tego, co teraz dzieje się w Kiszyniowie, do ubiegłorocznego EuroMajdanu w Kijowie. W lutym 2014 podczas starć z siłami bezpieczeństwa zginęło 80 osób, a ówczesny prezydent musiał uciekać z kraju.
Vitalie Calugareanu & Robert Schwartz / Dagmara Jakubczak