Muzułmanie w Bundeswehrze. Są bez opieki duszpasterskiej
26 lipca 2020− Miałam też sytuacje, w których wydawało mi się, że teraz już nie będzie ćwiczeń. Że teraz jest to prawdziwa strzelanina i że w twoim kierunku lecą prawdziwe pociski – mówi 41-letnia porucznik Bundeswehry Nariman Hammouti-Reinke. Gdy wspomina swoje niebezpieczne zagraniczne misje w Bundeswehrze, wyczuwalny jest strach sprzed tygodni i miesięcy. Porucznik Hammouti-Reinke jest muzułmanką, córką Marokańczyków urodzoną pod Hanowerem. Przygotowanie do misji zagranicznych poruszyło w niej głęboko osobiste, religijne kwestie. – Zabrałam ze sobą swój własny całun pogrzebowy – mówi Deutsche Welle autorka książki „Służę Niemcom” (Ich diene Deutschland). – W przypadku śmierci musiałam napisać rodzaj instruktażu dla mojego szefa. Musiałem też zatroszczyć się o to, kto dostarczy zawiadomienie o śmierci moim rodzicom – mówi Hammouti-Reinke.
Wojskowa opieka duszpasterska tylko dla chrześcijan i Żydów
Każdy, kto wyrusza na niebezpieczne misje zagraniczne jako żołnierz wyznania muzułmańskiego, musi planować bardziej szczegółowo. Również, dlatego, że w armii niemieckiej nie ma muzułmańskiego kapelana wojskowego; inaczej niż w przypadku chrześcijan i w przyszłości Żydów. Dla Hammouti-Reinke „to nadal przejaw dyskryminacji i nierównego traktowania”.
Właściwie miało być inaczej. Pod koniec stycznia minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer rozmawiała z przewodniczącym Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech, Aimanem Mazyekiem, na spotkaniu wysokich rangą przedstawicieli religii żydowskiej i muzułmańskiej. Przewodnicząca CDU rozmawiała też z jednym z rabinów o porozumieniu w sprawie przyszłych rabinów wojskowych w Bundeswehrze. Następnie zwróciła się do Mazyeka i powiedziała: „I powinien nastąpić kolejny krok. Kiedyś podejmiemy rozmowy i zobaczymy, jak możemy to zrobić”.
Liczne konsultacje, brak konkretnych działań
Aiman Mazyek nie wymyślił tej sceny. Obecni przy tym byli dziennikarze. Jeśli zapytać przedstawiciela Centralnej Rady Muzułmanów w Niemczech sześć miesięcy później, kiedy i co się wydarzyło od czasu tej rozmowy, ten odpowiada Deutsche Welle: „Nic się nie wydarzyło. Trzeba po prostu zacząć; trzeba zrobić krok, aby zorganizować duszpasterską opiekę dla muzułmanów”.
Odkąd półtora roku temu rząd federalny i Centralna Rada Żydów ogłosiły powołanie żydowskiego kapelana wojskowego – co było dla Niemiec krokiem raczej historycznym – i podjęły negocjacje, politycy często podejmowali ten temat. Następnie zorganizowano obrady i zapadła decyzja rządu, którą potem przegłosowały Bundestag i Bundesrat. W obecności prezydenta Niemiec Kramp-Karrenbauer i Josef Schuster, przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech, podpisali umowę.
A potem po cichu czasem padało zdanie, że za tym powinno iść muzułmańskie kapelaństwo wojskowe. Kiedyś, ale na pewno.
Prawo do duszpasterstwa religijnego
Liczby mówią same za siebie. Obecnie w Bundeswehrze służy prawie 185 000 żołnierzy. Dobre 53 400 z nich to protestanci, prawie 41 000 to katolicy. Szacunki mówią o 300 żołnierzach wiary żydowskiej, 3000 – wiary muzułmańskiej. A gdy ostatnio odchodząc protestancki biskup wojskowy Sigurd Rink zrobił bilans, mówił o 3000 do 4000 żołnierzy, którzy wyznają islam. Ale wciąż nie mają muzułmańskiej osoby kontaktowej. 3000 lub więcej, „to istotna liczba”, mówi porucznik Hammouti-Reinke. − Każdy żołnierz ma istotne znaczenie. Teraz wreszcie podjęto prace nad żydowskim duszpasterstwem, które należało przeprowadzić już dawno temu. A islamskiego duszpasterstwa po prostu nikt nie chce – uważa porucznik.
Tymczasem, rzecznik prasowy Niemieckiego Ministerstwa Obrony powiedział Deutsche Welle, że w siłach zbrojnych „służbę pełni coraz więcej żołnierzy wyznania muzułmańskiego”. Wszyscy mają prawo do opieki duszpasterskiej w ramach własnej przynależności religijnej.
Kampania wyborcza do Bundestagu spowalnia innowacyjność
W zasadzie według obliczeń resortu obrony jeden pastor przypada na 1500 żołnierzy. Mówi się o tym od dłuższego czasu. W końcu prawo do swobodnego praktykowania religii jest zapisane w konstytucji. Biskup wojskowy Sigurd Rink przypomina, że już były prowadzone rozmowy pod przewodnictwem minister obrony Ursuli von der Leyen (2013-2019), która wkrótce po objęciu urzędu bardzo poważnie potraktowała tę kwestię. Ale potem przeszkodziła w tym kampania wyborcza do Bundestagu w 2017 roku. Ostatecznie pozostaje znalezienie osoby kontaktowej, ale ministerstwo jest niechętne negocjacjom z Centralną Radą Muzułmanów.
Rzecznik prasowy resortu obrony podkreśla, że jego instytucja pragnie „rozszerzyć ofertę duszpasterstwa dla jak największej liczby wyznań” i obecnie prowadzi rozmowy w tej sprawie. „Jednakże, ze względu na bardzo różne formy organizacyjne muzułmańskich związków wyznaniowych, w chwili obecnej nie można przewidzieć konkretnej realizacji”. W razie potrzeby jednak „konieczną opiekę” żołnierzom wyznania muzułmańskiego zapewni Centralny Punkt Kontaktowy dla Żołnierzy Innych Wyznań (ZASaG)", który istnieje od 2015 roku.
Co się stanie, gdy Niemiec muzułmańskiego wyznania zostanie zabity podczas misji zagranicznej? Można sobie tylko wyobrazić, że wtedy ZASaG szybko postara się o imama. W chwili obecnej nikt nie zaprzecza, że tysiące muzułmańskich żołnierzy są gotowe zaryzykować życie dla Niemiec, choć państwo nie zapewnia im opieki duszpasterskiej.
Wsparcie dla muzułmanów w armii USA
Protestancki biskup Sigurd Rink wspomniał o możliwości znalezienia pastorów, którzy niekoniecznie byliby imamami. Aiman Mazyek także i to uważa za dziwne. I wskazuje na kolejny przykład braku dobrej woli, by włączyć w to stronę muzułmańską.
W Wewnętrznym Komitecie Doradczym ds. Przywództwa Bundeswehry reprezentowane są różne grupy społeczne, w tym grupy religijne. Dla strony muzułmańskiej jest „N.N.”. Przy tym zaproszenie jest składane osobiście, a nie w grupie. Mogłoby to dotyczyć również Nariman Hammouti-Reinke, która dla Niemiec leżała w afgańskim pyle.
„Trzeba tego chcieć”, mówi Aiman Mazyek. Mógłby również wyobrazić sobie współpracę z kościołami w tej dziedzinie. W odniesieniu do obcych krajów, Mazyek przytacza przykład imamów jako kapelanów wojskowych w armii amerykańskiej. Hammouti-Reinke zna też brytyjskie żołnierki w hijabie.
A Niemcy – szukają swojej drogi. Czy coś się wydarzy przed wyborami federalnymi jesienią 2021 roku? To raczej nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę pojawienie się żydowskiego kapelana wojskowego, o co wszyscy zabiegali i co trwało mimo wszystko półtora roku.
−To jest niesprawiedliwe. Dla mnie oznacza to, że islam jeszcze nie dotarł do Niemiec, chociaż już teraz służymy naszemu krajowi. Nasz kraj to Niemcy i oddalibyśmy za niego życie – mówi porucznik Nariman Hammouti-Reinke.