Młoda polska sztuka w blasku frankfurckich drapaczy chmur
13 marca 2010Dont't waste your time – buy art (Nie marnuj czasu- kupuj sztukę), to motto Galerii besttgarts i katalogu na jej piąte urodziny. Ewa Nowik, galerzystka, kuratorka, managerka miała 15 lat, kiedy zamieszkała w Niemczech, we Frankfurcie nad Menem. W tej europejskiej metropolii bankowej stworzyła dynamicznie działającą galerię młodej polskiej sztuki. Na wernisaże organizowane kilka razy w roku przychodzą tłumy koneserów. Ewa Nowik jest też kolekcjonerką sztuki. Swój pierwszy obraz kupiła jako nastolatka. To był tymczasem zaczątek, dużego zbioru i początek fascynacji ugruntowanej studiami historii sztuki we Frankfurcie nad Menem i w Marburgu. Po studiach wróciła do Frankfurtu, gdzie pracowała najpierw jako asystentka dyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
Przygoda z galerią
Kiedy jeden z frankfurckich galerzystów zaproponował jej, żeby stworzyła nowy program dla jego galerii, Ewa Nowik dała się długo namawiać. „Zaczęłam przede wszystkim zajmować się niemiecką fotografią XX w. Od tego zaczęła się moja praca kuratora i praca w galerii” – opowiada.
Własną galerię Polka otworzyła w centrum miasta, w nowej ekskluzywnej dzielnicy zwanej florentyńską, ze względu na charakter architektury. Ewę Nowik zafascynowały betonowe ściany i ogromne pomieszczenia nowych budynków. Galeria powstawała razem z dzielnicą. Otrzymała intrygującą nazwę: bestregarts. Powstała ona z zabawnej kompilacji słów i oznaczać ma: serdeczne pozdrowienia od sztuki. Ewa Nowik wyznaje, że na początku otwarcie własnej galerii było pomyślane jako eksperyment. A początki obfitowały w akcenty włoskie. Galeria wystawiała włoskich artystów, wpisując się programem we włoski charakter dzielnicy. Już pierwsza wystawa znanego i najstarszego z wystawianych przez galerię artystów, Antonio Gantalani, odniosła sukces medialny i komercyjny. Skłoniło to Ewę Nowik do promocji w blasku frankfurckich drapaczy chmur sztuki, przede wszystkim z Polski. Dzisiaj wyznaje: „Teraz po 5 latach pracy nie jestem w stanie przerwać tego ciągu”.
Polska sztuka w bestregarts
Galeria wystawia sztukę młodych polskich artystów, którzy nie ukończyli 35 lat, studiowali w Polsce na ASP w Warszawie, we Wrocławiu i w Krakowie. ”Muszą to być artyści, którzy w jakimś stopniu już zaistnieli na polskim rynku sztuki, mieli swoje wystawy lub mają swoje galerie” – wyjaśnia Ewa Nowik. Galeria betsregarst jest we Frankfurcie nad Menem jedyny adresem z takim programem – wyjaśnia galerzystka. „Dlatego bardzo pozytywnie reagują na nią zarówno prasa i kolekcjonerzy. Bo nie ma takiego drugiego miejsca, które aż tak konsekwentnie zajmuje się młodą polską sztuką”. Dlatego Ewa Nowik nie musi dużo inwestować w pijar. Galerię odwiedzają politycy, celebryci, finansjera i dziennikarze. A, że Frankfurt jest miejscem partnerskim Krakowa, Galeria bestregarts stała się także ważnym adresem wpisującym się w polsko-niemieckie partnerstwo miast.
Sztuka w cieniu wieżowców
Wrocławianka zachwycona jest Frankfurtem nad Menem. Mówi, że to jest dobre miejsce dla sztuki. „Ponieważ Frankfurt żyje z buisnesu, z finansów z banków jest tu dużo miejsca na kulturę, na akcje związane z organizacją wystaw. Frankfurt nie jest też typowym miejscem dla kultury i sztuki, dlatego jest to dla nas duża szansa”. We Frankfurcie jest kilkadziesiąt, w Berlinie kilkaset galerii, dlatego konkurencja nie jest tak duża. Frankfurtczycy są ponadto bardzo otwarci na sztukę i na nowe zjawiska. Chętnie przychodzą na wernisaże, żeby poznawać nowych artystów. „Jednak trzeba przyznać, że Frankfurt jest bardzo bogatym miastem i przynajmniej do momentu kryzysu finansowego, było też bardzo dużo klienteli, która była zainteresowana kupnem obrazów”.
Galeria bestregarts oferuje doradztwo dla firm oraz dla banków we Frankfurcie. Wiele instytutów finansowych ma swoje kolekcje, swoich kuratorów, którzy wybierają artystów do firmowych zbiorów sztuki. I właśnie z nimi galeria współpracuje oferując prace młodych twórców z Polski. Ewa Nowik jest przekonana, że to ma przyszłość. „Polski rynek jest dla Niemców bardzo interesujący, aby zainwestować, bo jednak przynajmniej parę lat temu ceny na rynku polskim były, jeżeli chodzi o jakość sztuki, o wiele niższe niż na rynku niemieckim czy europejskim”.
Galeria bestregarts promuje artystów, którzy „są inwestycją finansową, a nie dekoracją”. Dlatego artyści z programu galerii Ewy Nowik mają szansę, aby się utrzymać na rynku sztuki, a są wśród nich Wojtek Kubiak, Lidia Krawczyk, Norman Leto czy Jarek Jeszke. „To są nazwiska, które już zaistniały na rynku polskim i tutaj równie dobrze funkcjonują i mają szansę. Oczywiście ceny rosną, bez względu na kryzys i politykę. I to jest to, co interesuje tutejsze firmy czy banki, aby inwestować w polską sztukę”.
Centrum Informacji o polskie sztuce
Jeżdżąc latami po Polsce w poszukiwaniu „ dobrych nazwisk” Ewa Nowik zauważyła, że instytucjom i osobom prywatnym w Niemczech trudno jest zorientować w sytuacji na polskim rynku sztuki. „Wydawało mi się, że jeśli niemiecki kurator czy dyrektor niemieckiego muzeum przyjeżdża do Polski i nie mówi po polsku, nie ma takich kontaktów, jakie mam ja, będzie miał problemy z wyszukaniem pewnych nazwisk czy kontaktów. Dlatego utworzyliśmy Centrum Polskiej Młodej Sztuki (Kompetenzzentrum für junge polnisch Kunst), które jest katalogiem polskich artystów”. Jest w nim 300 nazwisk artystów: malarzy, fotografów, twórców wideo i instalacji, rzeźbiarzy. Centrum powstało w 2006 roku. Korzystają z niego kuratorzy i dyrektorzy instytucji kulturalnych nie tylko w Niemczech, ale w Europie zachodniej, którzy zainteresowani są organizowaniem wystaw z młodymi polskimi artystami. „ Jest to centrum informacji. Przekazujemy informacje, co dzieje się aktualnie na polskim rynku sztuki, jakie nazwiska są ciekawe, z kim warto współpracować, jeśli chodzi o wystawy w Niemczech, Szwajcarii czy w Austrii”.
Kryzys a sztuka
Obecny kryzys dotknął przede wszystkim młodą, dopiero rozwijającą się sztukę– opowiada Ewa Nowik. „Więc galerie, które, tak jak my zajmują się promocją bardzo młodych artystów odczuły kryzys finansowy, bo w tej chwili niestety, kolekcjonerzy są wystraszeni kryzysem. Jeżeli kupują sztukę, to wolą zainwestować w coś, co jest pewne, nazwiska, które już na rynku tak zaistniały, że wiadomo, że nie będą tracić na wartości. Przy młodych nazwiskach jest to dość trudne do przewidzenia, w związku z czym odczuliśmy wszyscy dość mocno ten kryzys”.
Na ile kryzys zmienił oblicze targów sztuki w Niemczech, okaże się dopiero w tym roku – sądzi Ewa Nowik. „Ważne targi są przed nami, najpierw w Kolonii Art Cologne. Na tych targach dowiemy się, ile galerie są w stanie sprzedać. Bardzo ważne są też targi w Berlinie i je trzeba po prostu odczekać. Myślę, że na podstawie zeszłego roku było za wcześnie wyciągać wnioski. Wiem, że wiele galerii w tej chwili zamyka, plajtuje, natomiast targi zawsze będą. A galerie zamykają i powstają na nowo. Ten rynek będzie działał czy jest kryzys czy nie”.
Kolekcjonerami polskiej młodej sztuki promowanej przez Ewę Nowik w są bardzo zróżnicowaną grupą. Mają 30-40 lat i są to przeważnie bankowcy, inwestorzy albo adwokaci. ”To jest taka główna grupa, która kupuje sztukę dla prestiżu, dla inwestycji”.
Recepta na sukces komercyjny galerii
Ewa Nowik sądzi, że nie ma recepty na biznes w galerii. „To działa podobnie jak w show-biznesie. Aby odnieść sukces trzeba mieć dużo szczęścia, dużo pieniędzy, dużo układów i dużo możliwości…i przede wszystkim dużo wytrwałości. Trzeba wierzyć w to, co się robi. I ja bardzo wierzę w sukces galerii z polskimi artystami. I trzeba przede wszystkim bardzo dużo pracować nad dobrymi kontaktami”.
Ewa Nowik przyznaje, że sama miała dużo szczęścia, była wytrwała i wierzyła w to, co robi.
Autor: Barbara Cöllen
red.odp.:Alexandra Jarecka