1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Młodzi filmowcy z Polski na Berlinale

Róża Romaniec9 lutego 2009

Festiwal filmowy Berlinale nie jest jedynie świętem dla kinomanów, lecz również okazją do zaistnienia dla młodych filmowców z całego świata

https://p.dw.com/p/GpxW
Paweł Ferdek
Paweł FerdekZdjęcie: DW / Roza Romaniec

Berlinale przyciąga również młodych polskich filmowców, choć nie jest łatwo się im przebić. 31- letni Paweł Ferdek, absolwent mistrzowskiej szkoły Andrzeja Wajdy, brał udział w Berlinale w ubiegłym roku. Choć nie miał wielkiego dorobku, zakwalifikował się do udziału w warsztatach "Talent-Campus" dla młodych, utalentowanych filmowców. Spośród 4000 zgłoszeń jego praca się spodobała i tym sposobem stał się jednym z 300 uczestników filmowych warsztatów Berlinale: "Miałem w tym momencie niewielki dorobek i przysłałem na Berlinale krótki trailer filmu, który staram się zrobić od trzech lat, film dokumentalny, którego akcja dzieje się w Azji centralnej. Ku mojej uciesze film został wybrany do udziału "Talent-Campus"” – mówi Ferdek.

Talenty na warszatach

DW-TV Berlinale Talent Campus 2009
DW-TV Berlinale Talent Campus 2009

W ciągu kilku dni festiwalowego warsztatu młodzi filmowcy biorą udział w zajęciach z wieloma znanymi filmowcami, wśród których są takie sławy jak na przykład operator Spielberga, Janusz Kamiński. Poza tym uczestnicy warsztatów „Talent-Campus” otrzymują pomoc w realizacji pierwszych projektów, mówi Paweł Ferdek: - "Po pierwsze były to bardzo dobre merytoryczne spotkania na temat samego filmu, scenariusza i pomysłu i miałem genialną rozmowę z Davidem Wingatem, który jak cybernetyczny mózg przeczytał mój scenariusz i na kilkunastu stronach rozrysował całą historię graficznie, bardzo logicznie, łącząc wszystko strzałkami. To mi pokazało inny sposób myślenia na temat filmu i jego konstrukcji." Po Berlinale Paweł Ferdek dostał kilkumiesięczne stypendium programu Nipkowa, które umożliwia mu aktualnie pracę nad dokumentacją i kolejnym filmem. W przyszłym roku Ferdek chciałby powrócić na Berlinale, ale już nie jako filmowy student, lecz młody reżyser.

Na drodze sukcesu

Izabela Plucinska
Izabela Plucinska, reżyser z PolskiZdjęcie: DW / Roza Romaniec

Izabeli Plucińskiej już się to udało. Ta młoda polska reżyser filmów animowanych i absolwentka Łódzkiej Szkoły Filmowej pokazała na Berlinale w 2007 roku film animowany "Jame Session", który realizowała wspólnie ze studiem filmowym w Babelsbergu. Za tę kreskówkę jury Berlinale przyznało jej Srebrnego Niedźwiedzia. Nagroda otworzyła przed Plucińską nowe szanse: - "Dzięki temu, że na Berlinale otrzymaliśmy Srebrnego Niedźwiedzia, to festiwalowe zainteresowanie było ogromne. Poza tym dostałam pieniądze na kolejny projekt, najpierw 12 tysięcy euro, potem nominację do Deutscher Kurzfilmpreis, kolejne 15 tysięcy euro i potem dalsze 12 tysięcy. To są pieniądze, które mogłam zainwestować w kolejne projekty. To nie są duże sumy, ale dzięki temu mogłam nie szukać sobie pracy, lecz mogłam realizować w tym skromnym budżecie dalsze projekty."

Kłopoty z zajączkiem

Także w tym roku Izabela Plucińska zakwalifikowała się z nowym filmem do udziału w Berlinale, jednak miała pecha. Przez rok pracowała z kilkunastoosobową ekipą nad filmem "Esterhazy", który jest adaptacją znanej książki dla dzieci Hansa Enzensbergera i Irene Dische o tym samym tytule. Film opowiadający o małym wiedeńskim króliczku, który w 1989 roku wybiera się w poszukiwaniu żony do Berlina, powstał również z okazji 20-tej rocznicy runięcia muru berlińskiego. Niestety po roku lepienia plasteliny do animacji 25- ciominutowego filmu okazało się, że produkcja techniczna przedłuży się o kilka tygodni. I choć film zakwalifikował się do programu Berlinale, nie może zostać zaprezentowany. Izabela Plucińska ma teraz nadzieje zakwalifikować się na festiwal do Cannes. Na realizację kreskówki „Esterhazy” młoda polska reżyser otrzymała wsparcie niemieckich instytucji filmowych i dzięki temu ma własne studio, w którym realizuje projekt. Praca w Berlinie bardzo jej się podoba, bo panuje tu - jej zdaniem - wyjątkowa atmosfera: - "Tutaj się czuję wolna i zainspirowana tym miastem i jego historią. Jest awangardowo, pankowo, bawimy się w nielegalne kina, robimy pokazy, ja tutaj czuję energię. Pomimo, że jest duże bezrobocie i, jak tu mówimy, panuje taka "bida berlińska", ale dzięki temu jest też taki specyficzny luz."

Jak kariera, to tylko w Berlinie

Berlinale 2009 Jury komplett
Jury festiwalu filmowego w BerlinieZdjęcie: AP

Paweł Ferdek ceni sobie natomiast dostęp do fachowców z różnych dziedzin. Jego zdaniem w Berlinie łatwiej jest zrobić karierę europejską niż w Polsce, bo łatwiej o kontakty i pieniądze, które pomagają w rozwoju. Dlatego dziwi się, że wielu polskich filmowców festiwalu Berlinale nie traktuje jako pierwszorzędną szansę. Jego zdaniem to jeden z powodów, dla których na Berlinale jest tak mało polskich produkcji: - "Być może nasze lobby nie działa tak, jak powinno. A poza tym mam wrażenie, że jest w Polsce większa presja na obecność w Cannes niż w Berlinie."

Berlinale czy Cannes? – oto jest pytanie

Zdaniem Ferdka jest to błędnym rozumowaniem, bo jak twierdzi: - "Widownia i ludzie z biznesu w Berlinie patrzą na Europę środkową i wschodnią, a w Cannes giniemy, gdy jest to impreza śródziemnomorsko-francuska. Berlin jest bardzo dobrym miejscem, żeby zaistnieć, żeby się wystartować i znaleźć końcówki sznurków, które prowadzą dalej. Myślę, że warto się postarać na przyszłe lata, żeby było tutaj więcej polskich filmów."

W tym roku na Berlinale pokazanych zostanie siedem polskich filmów. Jedynie "Tatarak" Andrzeja Wajdy jest nową produkcją. Pozostałe to filmy z lat 70. i 80. , które zostaną pokazane w ramach kategorii pozakonkursowych.