Nagroda Sacharowa dla Ukrainy jest dobra, lepsza byłaby broń
13 grudnia 2022Podczas gdy cała Ukraina jest nadal masowo ostrzeliwana przez armię rosyjską, Parlament Europejski przyzna 14 grudnia narodowi ukraińskiemu Nagrodę imienia Andrieja Sacharowa za Wolność Myśli. To ważne wyróżnienie. Ale tak naprawdę Ukraińcy walczą teraz przede wszystkim o prawo do życia, a w mniejszym stopniu o wolność myśli.
Walczą, bo chcą żyć w wolnym i niepodległym kraju, w którym nie będą musieli się bać, że padną ofiarą morderców i gwałcicieli z rosyjskiej armii. Walczą o to, żeby ich dzieci nie musiały kryć się przed pociskami w przeciwlotniczych bunkrach. Aby ten cel osiągnąć, wielu Ukraińców płaci bardzo wysoką cenę. Płacą życiem tych, którzy giną, albo już zginęli na wojnie i też są laureatami nagrody Sacharowa, ale pośmiertnie.
Powrót w cynkowej trumnie
Szczerze mówiąc, nigdy nie marzyłem o tym, żeby dostać nagrodę Pulitzera, czy też zostać laureatem nagrody Sacharowa. Ale teraz tak się stało.
Komitet nagrody Pulitzera przyznał na wiosnę 2022 roku wszystkim dziennikarzom ukraińskim specjalne wyróżnienie „za ich odwagę, wytrwałość i zaangażowanie w prawdziwe relacjonowanie bezwzględnej inwazji Władimira Putina na ich kraj”. Nagroda Sacharowa zostanie przyznana narodowi ukraińskiemu, który będą reprezentować prezydent Wołodymyr Zełenski, inni wybrani politycy oraz społeczeństwo obywatelskie.
Zapewne miliony Ukraińców, którzy otrzymali te wysokie odznaczenia, nie będą o nich długo pamiętać. Podobnie jak o tegorocznej Pokojowej Nagrodzie Nobla dla ukraińskiego Centrum Wolności Obywatelskich, czy o szale radości ukraińskiego zespołu Kalush Orchestra po zwycięstwie w 66. Konkursie Piosenki Eurowizji. Jestem pewny, że dla niektórych te wyróżnienia nie znaczą wiele.
To można zrozumieć. Gdy nad głową latają rakiety, a miliony ludzi zmuszone są do opuszczenia ojczyzny, nikt nie ma ochoty na świętowanie. Ani gdy sąsiad wraca z frontu w szczelnie zalutowanej cynkowej trumnie, a dzieci muszą siedzieć w piwnicach zamienionych w schrony przeciwlotnicze. Czy też gdy każdy atak rakietowy na Kijów, Charków, Dniepr, Mikołajów i Odessę jest odczuwany jak atak na siebie samego, i gdy krótkie wiadomości ze znakiem krzyża od krewnych na froncie doprowadzają do płaczu.
Walka o przeżycie
Żyjemy w rzeczywistości zwanej wojną, w której największą nagrodą nie są wyróżnienia, ale prawo do życia. Wszystkich teraźniejszych laureatów nagród Pulitzera i Sacharowa z Ukrainy łączy jedno: pragną żyć i zwyciężyć. To sprawia, że stają się coraz odważniejsi, nabierają śmiałości i coraz bardziej ryzykują. W miarę trwania wojny, strach stopniowo zanika. Podejmując próbę zastraszenia narodu ukraińskiego i pozbawienia go przyszłości, Putin się przeliczył. Kto urodził się by latać, nie będzie pełzać. Ukraińcy będą walczyć o swój kraj do samego końca. Nikt nie ulegnie Kremlowi. Walczymy o prawo do życia, a Rosja chce nam to prawo odebrać.
Wyróżnienia, którymi świat nas dziś hojnie obdarza, są oczywiście dobre i piękne. Myśli się o nas, jesteśmy szanowani i doceniani. Ale złe jest to, że tych nagród nie da się przemienić w nowe dostawy nowoczesnej broni z Zachodu. Bo tylko w ten sposób można powstrzymać brutalną masakrę na Ukrainie, którą rozpętał Putin.
Przedłużająca się wojna w Ukrainie, która od końca lutego toczy się na żywo przed oczami całego świata, przytępiła chyba zdolność postrzegania widzów. Część z nich śledzi te wydarzenia, jakby to był serial na Netflixie.
Wojna na Ukrainie to nie kino
Dobro walczy ze złem, bohaterowie bitew zmieniają się na ekranie, a w tle przewijają się obrazy zniszczonych miast. Oko przyzwyczaja się do cierpienia, łez i zniszczenia. Widz budzi się ponownie dopiero wtedy, gdy najważniejszy z łotrów po raz kolejny grozi zagładą całego świata bronią atomową.
To już najwyższy czas, żeby każdy, kto żyje na planecie Ziemia, zrozumiał, że wojna Rosji przeciw Ukrainie to nie jest kino. A także, że to jest wojna nie tylko przeciw Ukrainie, ale przeciwko całej cywilizacji zachodniej. Prędzej czy później dotknie wszystkich.
Władimir Putin, zgodnie z wolą którego bezwzględnie zabijane są dziesiątki tysięcy Ukraińców i bombardowane dzielnice mieszkaniowe spokojnych miast, sam raczej nie przestanie. Już dawno przekroczył granicę i znalazł się tam, gdzie nie ma już miejsca na współczucie i skruchę. Tylko wspólnie możemy go powstrzymać.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>
*Serhij Rudenko – ukraiński dziennikarz i komentator polityczny. Wydał kilka książek o ukraińskich politykach. Jest autorem felietonów pisanych dla DW.