1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nalot w Afganistanie: polityczne trzęsienie ziemi w Berlinie

26 listopada 2009

Minister obrony zdymisjonował inspektora generalnego Bundeswehry. Na dzisiejszym posiedzeniu Bundestagu dużo więcej mówiono o błędach misji w Afganistanie, niż o jej przedłużeniu.

https://p.dw.com/p/KhEg
Bundestag, 26.11.09, obecny szef MON Guttenberg (l), były minister Jung (p)
Bundestag, 26.11.09, obecny szef MON Guttenberg (l), były minister Jung (p)Zdjęcie: AP

Z debatami w Bundestagu bywa tak, że przybierają czasem zupełnie nieoczekiwany obrót. I tak właśnie dziś się stało. Zamiast zaplanowanej dyskusji o przedłużeniu misji Bundeswehry w Afganistanie, dużo więcej mówiono o katastrofalnym w skutkach nalocie na dwie, uprowadzone przez talibów cysterny z paliwem na początku września br. Zginęło wtedy dużo osób cywilnych. Ile? O to właśnie toczył się spór. I o to, kto, co i kiedy o tym wiedział.

Czy minister Jung ukrywał informacje o skutkach nalotu?

Ostatnimi - na razie... - ofiarami tego nalotu stali się: inspektor generalny Bundeswehry, generał porucznik Wolfgang Schneiderhan i sekretarz stanu w ministerstwie obrony Peter Wichert. Minister obrony Karl-Theodor zu Guttenberg zwolnił obu ze stanowisk, o czym poinformował deputowanych. Jak powiedział: "Inspektor generalny Bundeswehry poprosił mnie o zwolnienie z obowiązków i - tak jak sekretarz stanu Wichert - przejął odpowiedziałność (za skutki wrześniowego nalotu)".

Minister Guttenberg przemawia na forum Bundestagu, 26.11.2009
Minister Guttenberg przemawia na forum Bundestagu, 26.11.2009Zdjęcie: dpa

To oświadczenie nie zadowoliło jednak posłów z partii opozycyjnych, którzy domagali sią wyjaśnienia roli poprzednika ministra Guttenberga, Franza-Josefa Junga w ukrywaniu informacji o szczegółach tej operacji i jej ofiarach, o czym doniósł w dzisiejszym wydaniu (26.11.2009) tabloid "Bild-Zeitung".

Co wie Bild, czego nie wie (?) ministerstwo obrony?

Dzisiejszy artykuł w "Bild-Zeitung" okazał się prawdziwą bombą o spóźnionym - na krótko - zapłonie. Redakcja gazety utrzymuje, że były minister obrony, Franz-Josef Jung, dysponował informacjami o skutkach nalotu w pobliżu miasta Kunduz i zachował je dla siebie. Raport żandarmerii wojskowej w tej sprawie wspominał o około 140 zabitych, wśród których było wielu cywilów. Raport ten nie został jednak podany do wiadomości publicznej, a co gorsza, nie dotarł także do prokuratury prowadzącej śledztwo.

Naczelnym celem misji afgańskiej jest pomoc humanitarna
Naczelnym celem misji afgańskiej jest pomoc humanitarnaZdjęcie: DW

Reakcja posłów, którzy - jak widać - też czytają "Bild-Zeitung", nie kazała długo na siebie czekać. Hans Christian Ströbele z Partii Zielonych wezwał ministra zu Guttenberga do zmiany oceny tego nalotu, który, zdaniem bawarskiego polityka, był właściwą reakcją na uprowadzenie cystern z paliwem przez talibów. Natomiast Johannes Flug z SPD zażądał powołania komisji śledczej parlamentu. W ostrych słowach, gdyż - jak oświadczył dosłownie zwracając się bezpośrednio do obecnego na sali obrad Junga: "Jeśli prawdą jest to, co mówią media, jeśli prawdą jest, że celowo ukrywał Pan informacje przed parlamentem, to jest to nadzwaczaj poważna sprawa i musi Pan, Panie Jung, zdawać sobie sprawę, że nie uda się Panu uniknąć komisji śledczej, chyba że wcześniej wyciągnie Pan sam stosowne konsekwencje".

Jeszcze jedna dymisja?

Jakie konsekwencje miał na myśli socjaldemokratyczny poseł? Oczywiście ustąpienie przez Franza-Josefa Junga z urzędu ministra pracy w nowym rządzie koalicyjnym. Tego samego domagał się poseł Partii Lewicy Paul Schäfer, tyle, że jeszcze dobitniej. Jak powiedział: "Jeśli potwierdzi się, że pan minister Jung dużo wcześniej wiedział o cywilnych ofiarach nalotu bombowego z 4. września, a do tego okłamał parlament i opinię publiczną, to żądam od pani kanclerz niezwłocznego wręczenia panu ministrowi Jungowi dokumnetów o zwolnieniu go z zajmowanego urzędu. Taki minister jest bowiem albo niewiarygodny, albo niekompetentny na każdym, ministerialnym stanowisku."

Opozycja atakuje, Jung się broni


Szkolenie afgańskich sił policyjnych to także cel niemieckiej misji w Afganistanie
Szkolenie afgańskich sił policyjnych to także cel niemieckiej misjiZdjęcie: dpa

Podjęta przez posłów opozycyjnych próba zmuszenia ministra Junga do zajęcia stanowiska wobec rewelacji zawartych w artykule "Bild-Zeitung", spełzła na niczym wskutek układu sił w obecnym Bundestagu. Sam Jung natomiast zapowiedział, że zabierze głos w tej sprawie, po dokładnym zapoznaniu się z doniesieniami mediów. Już wcześniej jednak, to znaczy przed rozpoczęciem dyskusji w jego sprawie na forum parlamentu, odrzucił zarzuty jakoby coś ukrywał w sprawie fatalnego nalotu. Od początku - jak podkreślił - nie wykluczał, że wśród ofiar mogą znaleźć się także osoby cywilne.

Nieplanowana burza w Bundestagu

Dzisiejsza, ostra polemika w parlamencie na temat polityki informacyjnej ministerstwa obrony nie była przewidziana w programie posiedzenia i przesłoniła główny temat - dyskusję w sprawie przedłużenia misji Bundeswehry w Afganistanie. Decyzja w tej sprawie zapadnie w przyszłym tygodniu i mimo zamieszania wokół ministra Junga i ustąpienia ze stanowiska inspektora generalnego Bundeswehry, wydaje się być z góry przesądzona. Niemieccy żołnierze zostaną na kolejny rok u stóp Hindukuszu.

Minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle tak oto podsumował stanowisko rządu federalnego wobec Afganistanu: "Angażujemy się tam z powodów humanitarnych, ale przede wszystkim w naszym własnym interesie bezpieczeństwa. Afganistan i afgańsko-pakistański rejon przygraniczny nie mogą stać się ponownie bazą wypadową i zapleczem dla terrorystów, jeśli tylko chcemy żyć w wolności i poczuciu bezpieczeństwa. Chcemy tego i dlatego jesteśmy obecni w Afganistanie".

Niemieccy żołnierze w ramach ISAF uczestniczą w akcjach Quick Reaction Force (QRF)
Niemieccy żołnierze w ramach ISAF uczestniczą w akcjach Quick Reaction Force (QRF)Zdjęcie: AP

Przeciwko przedłużeniu misji Bundeswehry w tym kraju głosować będzie na pewno tylko frakcja Partii Lewicy, co już zapowiedziała.

A co na to wszystko pani kanclerz?

Kanclerz Angela Merkel oświadczyła dziś w Berlinie, że obecny minister obrony ma pełne poparcie z jej strony w podejmowanych działaniach, i że oczekuje od niego równie pełnego wyjaśnienia zarzutów, które pojawiły się w mediach na temat polityki informacyjnej jego resortu oraz - w razie potrzeby - wyciągnięcia stosownych konsekwencji.

Pani kanclerz zabrała także głos na temat byłego ministra obrony Junga mówiąc, że złoży stosowne oświadczenie. Podkreśliła przy tym, że ma do niego zaufanie, i że wyjaśni to, co wymaga wyjaśnienia w duchu odpowiedzialności za bieg spraw w Afganistanie, w myśl pełnej przejrzystości i jawności.

Bettina Marx / Andrzej Pawlak

red.odp.: Małgorzata Matzke