NATO. Decyzja o Afganistanie jeszcze nie teraz
18 lutego 2021W czwartek (18.02.21) zakończyły się telekonferencyjne obrady ministrów obrony krajów NATO, których głównym tematem był trudny „spadek” po prezydenturze Donalda Trumpa. Ten, przed rokiem, doprowadził do – niekonsultowanego z większością sojuszników – porozumienia USA z afgańskimi talibami o zmniejszeniu wojsk, a potem ich wycofaniu już przed 1 maja 2021 r. Amerykanie stanowią obecnie tylko około ćwierć z liczącej około 10 tysięcy żołnierzy niebojowej misji NATO (i innych sojuszników) w Afganistanie, ale bez USA trudno wyobrazić sobie dalszą obecność sił Sojuszu w tym kraju.
– Decyzję podejmiemy później. Amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin jednoznacznie zobowiązał się do konsultacji z sojusznikami NATO. Zapewniał, że decyzję będziemy podejmować wspólnie – powiedział szef NATO Jens Stoltenberg.
Głównym powodem odwleczenia rozstrzygnięć co do Afganistanu jest nadal niezakończony „przegląd” spuścizny po Trumpie prowadzony przez nową administrację Joe Bidena. Jednak żaden z ministrów obrony NATO – przynajmniej publicznie – nie przekonywał, że w Afganistanie są obecnie warunki do wycofania wojsk. Służy tam teraz około 1,3 tys. Niemców oraz niespełna 300 Polaków. – Wszyscy zgodziliśmy się dziś, że to nie czas na ostateczne decyzje – powiedział Stoltenberg. Tłumaczył, że do wycofania się NATO trzeba by, jeszcze przed 1 maja, poważnego postępu w afgańskich rozmowach pokojowych, dużego ograniczenie przemocy oraz przerwania współpracy talibów z organizacjami terrorystycznymi.
– Stoimy przed bardzo trudnym dylematem. Jeśli nie wyjdziemy z Afganistanu do 1 maja, nasi wojskowi będą tam narażeni na zintensyfikowane ataki. A jeśli wyjdziemy, zaryzykujemy, że ten kraj będzie azylem dla terrorystów. Ale mamy jeszcze czas na polityczne porozumienie w Afganistanie – przekonywał Stoltenberg.
Ponadto Sojusz postanowił, że wkrótce zacznie zwiększać swą szkoleniową misję w Iraku z obecnych 500 do około 4000 ludzi (i rozszerzyć ją poważnie poza Bagdad), czyli też wbrew kierunkowi narzucanemu wcześniej przez Trumpa. – Państwo Islamskie (ISIS) utraciło całe terytorium, ale przecież cały czas jest tam obecne – ostrzegał szef NATO. Ale w czwartek nie ustalono, które konkretnie kraje dołożą się do tak dużego zwiększenie obecności NATO w Iraku. Decyzja była już wcześniej skonsultowana z irackim premierem Mustafą al-Kazimim.
Co z Rosją i Chinami
Ministrowie dyskutowali o programie reform NATO-2030, który w tym roku ma być też tematem szczytu NATO z udziałem prezydenta Joe Bidena w Brukseli. Od paru miesięcy Stoltenberg promuje silny powrót do wizji NATO jako sojuszu polityczno-wojskowego (nie tylko militarnego), który miałby chronić „oparty na prawie porządek podkopywany teraz przez kraje niepodzielające naszych wartości, jak Rosja i Chiny”.
Postulaty formułowane przez Stoltenberga pokazują rosnące zaniepokojenie NATO wzrostem siły Chin i podkreślają, jak uwaga Sojuszu (lub jego dużej części) kieruje się na wschód w kontekście napięć między Waszyngtonem i Pekinem. Zajęcie się zagrożeniami ze strony Azji byłoby sporym novum dla Sojuszu stworzonego w celu ochrony Europy przed ZSRR. Jednak rosnące wpływy Chin na Bałkanach pokazują, że przeciwstawianie się np. cybernetycznym zagrożeniom z Azji zaczyna wchodzić coraz mocniej w domenę NATO.
Ministrowie obrony nie doszli do żadnych konkluzji co do nowych pomysłów wspólnotowego finansowania z budżetu NATO (wymagałoby poważnego zwiększenia) większej części misji, na które teraz łożą tylko uczestniczące w nich kraje Sojuszu. Niewykluczone, że decyzje zapadną dopiero na tegorocznym szczycie NATO (dokładna data nie jest jeszcze znana). Zgoda na taką reformę byłaby dobrą informacją dla flanki wschodniej NATO, bo zmniejszyłaby ryzyko przyszłych oszczędnościowych cięć np. w misjach w rejonie Bałtyku.
Sankcje na Rosjan
W najbliższy poniedziałek [22.2.21] amerykański sekretarz stanu Antony Blinken ma wdzwonić się na posiedzenie Rady UE ds. Zagranicznych (unijni ministrowie będą na miejscu w Brukseli), która będzie zajmować się m.in. nowymi sankcjami przeciw Rosji w związku z losem Aleksieja Nawalnego (i jego nękanych zwolenników). Bardzo prawdopodobne, że unijni ministrowie dadzą zielone światło dla opracowania dodatkowej listy Rosjan z zakazem wjazdu oraz zamrożonym majątkiem na terenie Unii.
Jednak w Unii trwa spór, czy można w tym nowym czarnym spisie umieścić znaczących rosyjskich oligarchów pomimo trudności z wykazaniem ich bezpośredniego związku z prześladowaniami opozycji. Unijne sankcje można zaskarżać do TSUE, który potem sprawdza rzetelność ich uzasadnienia. Niemiecka dyplomacja – powołując się na te trudności prawne - jest obecnie raczej przeciw karaniu oligarchów. Ale „za” jest nie tylko Polska czy kraje bałtyckie, lecz również Holendrzy.