NATO grozi Kremlowi surowymi sankcjami
30 listopada 2021Koncentracja rosyjskich sił przy granicach Ukrainy była we wtorek (30.11.2021) najgorętszym tematem dla szefów dyplomacji krajów NATO, którzy rozpoczęli dwudniowe obrady w Rydze.
– Rosja zapłaci wysoką cenę, jeśli po raz kolejny użyje siły przeciwko Ukrainie – ostrzegł Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO. Również szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken uprzedzał, że „każda ponowna agresja wobec Ukrainy pociągnęłaby za sobą poważne konsekwencje”.
Konsekwencje gospodarcze, finansowe i polityczne
Chodzi o konsekwencje – jak precyzował Stoltenberg – gospodarcze, finansowe i polityczne.
– Sam Sojusz Północnoatlantycki nie może nakładać sankcji, ale jest platformą do debaty oraz koordynacji polityki sankcyjnej między krajami członkowskimi NATO, czyli Unią Europejską, Stanami Zjednoczonymi i Kanadą – tłumaczył Stoltenberg. Podkreślał, że kraje członkowskie NATO reprezentują łącznie około połowę światowej gospodarki, więc ich siła sankcyjna wobec Kremla byłaby wielka.
– Rosja już raz nie doceniła naszej konsekwencji w nakładaniu i utrzymywaniu sankcji gospodarczych, które przecież nałożono w 2014 roku – przypominał Jens Stoltenberg. Istotnie, UE nadal jednomyślnie odnawia co pół roku te restrykcje gospodarcze, które są koordynowane z USA.
Sekretarz generalny NATO podkreślał, że ewentualne rozszerzenie NATO byłoby kwestią decyzji członków Sojuszu i Ukrainy, a Rosja nie ma w tej kwestii prawa sprzeciwu. Dziś Stoltenberg wymieniał inne prowadzone przez Sojusz Północnoatlantycki działania na Ukrainie – szkolenie wojskowe, pomoc w zwiększaniu zdolności militarnych, dzielenie się informacjami.
Do Rygi na spotkanie z szefami dyplomacji przyjadą w środę (01.12.2021) ministrowie z Ukrainy i Gruzji, lecz raczej nie należy spodziewać się publicznych deklaracji np. Amerykanów, jaką dostawami dodatkowej broni wsparliby Ukraińców w razie nowej napaści ze strony Rosji. Kijów liczy na takie wsparcie, ale w poufnych rozmowach z Zachodem.
Putin grozi
Ukraina nie jest teraz chroniona artykułem piątym traktatu waszyngtońskiego o solidarnej obronie przez sojuszników z NATO wobec agresji. Ale obradom Sojuszu Północnoatlantyckiego towarzyszyły ostrzegawcze sygnały z Moskwy, ponieważ Kreml ostatnio coraz agresywniej protestuje przeciw „NATO w Ukrainie”, czyli przeciw zacieśnianiu współpracy Kijowa z Sojuszem w kwestiach bezpieczeństwa pomimo braku perspektyw na wejście do Sojuszu w przewidywalnej przyszłości.
– Pytaliście o Ukrainę, gdzie są te nasze czerwone linie. One przede wszystkim dotyczą tworzenia dla nas zagrożeń, które mogą przyjść z Ukrainy – powiedział Putin. W szczególności ostrzegł przed stacjonowaniem na Ukrainie systemów obrony przeciwrakietowej podobnych do tych, które znajdują się w Rumunii i Polsce.
– W takim przypadku musielibyśmy stworzyć podobne zagrożenie dla tych, którzy nam zagrażają – powiedział Władimir Putin, ostrzegając, że Rosja może rozmieścić pociski hipersoniczne.
Z kolei szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow porównywał sytuację na Ukrainie do tej, jaka miała miejsce w Gruzji w 2008 roku. Sugerował, że Rosja byłaby gotowa do wszczęcia większych działań wojennych dla obrony separatystycznych terytoriów w Donbasie.
Co ze wschodnią flanką?
– Wzywamy Rosję do deeskalacji i przejrzystości w sprawie manewrów przy granicach Ukrainy – powtarzał dziś Stoltenberg. I ten sam postulat stawiał wobec właśnie zapowiedzianych białorusko-rosyjskich ćwiczeń na pograniczu z Ukrainą.
– Do przejrzystości ćwiczeń zobowiązują także umowy międzynarodowe – podkreślał szef NATO. A Amerykanie zamierzali przedstawić reszcie sojuszników NATO swe najnowsze oceny wywiadowcze co do rzeczywistych intencji Moskwy.
Także dziś w Rydze rozmawiano o wyzwaniach dla wschodniej flanki NATO w związku z ruchami rosyjskich wojsk w czasie migracyjnej „hybrydowej agresji” reżimu Aleksandra Łukaszenki. Prezydent Andrzej Duda wezwał w ubiegłym tygodniu do „wzmocnienia gotowości jednostek NATO” na wschodniej flance Sojuszu.
Dziś Blinken, podczas wspólnej konferencji prasowej z łotewskim ministrem spraw zagranicznych Edgarsem Rinkēvičsem, podkreślił, że „ najbliższych dniach będziemy ściśle konsultować się z sojusznikami i partnerami , czy istnieją inne kroki, które powinniśmy podjąć jako sojusz, aby wzmocnić naszą obronę, wzmocnić naszą odporność, wzmocnić naszą zdolność”.
Także dziś ukraiński premier Denys Szmyhal spotykał się z szefem instytucji UE w Brukseli. Szmyhal – powołując się na ukraiński wywiad – przekonuje Zachód, że najpewniej Rosja stała za niedawno wychwyconymi przygotowaniami do „próby zorganizowania zamachu stanu w celu obalenia prozachodniego rządu w Kijowie”.