NATO: Więcej broni, ale żadnych żołnierzy dla Ukrainy
16 marca 2022Ministrowie obrony krajów NATO obradowali w środę (16.03.2022) w Brukseli nad wzmocnieniem odstraszania militarnego we wschodniej części Sojuszu oraz nad dalszą pomocą dla Ukraińców. – Przedstawiłem projekt, czy i jak mogłaby zostać sformułowana misja pokojowa na Ukrainie. Zostało to przyjęte z zainteresowaniem – przekonywał minister Mariusz Błaszczak, odnosząc się do pomysłu zgłoszonego ostatniej nocy przez Jarosława Kaczyńskiego co do „misji pokojowej NATO lub szerszego układu międzynarodowego”. Jednak Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, pytany o ten „polski pomysł” jednoznacznie podkreślał, że „Sojusz nie ma planów wysyłania swych wojsk do Ukrainy”.
Ponadto „wspólną decyzją” członków NATO pozostaje odmowa wobec regularnych próśb prezydenta Wołodymyra Zełenskiego o zaprowadzenie „strefy zakazu lotów”. –NATO nie zamierza rozmieszczać swych sił w Ukrainie ani na lądzie, ani w powietrzu – powtarzał dziś Stoltenberg. Natomiast część krajów NATO, wedle przecieków w amerykańskich mediach, może być już wkrótce gotowa na koordynowane dostawy systemów przeciwlotniczych S-300, które pomogłoby samym Ukraińcom w częściowym „zamykaniu” nieba.
Czeski premier Petr Fiala, który podróżował do Kijowa wspólnie z Mateuszem Morawieckim, Jarosławem Kaczyńskim i Janezem Janszą relacjonował w czeskich mediach, że istotnie tematem ich rozmów z Zełenskim była jakaś forma „misji pokojowej”, ale uzależniona od uprzedniego zawieszenia ognia czy też zupełnego zakończenia działań wojennych w Ukrainie. Błaszczak w NATO uchylał się od odpowiedzi, czy w „polskim pomyśle” miałoby chodzić o skierowanie misji pokojowej już teraz czy dopiero po ustaniu walk w Ukrainie.
Ukraińska „neutralność”?
Ewentualna obecność nieukraińskich wojsk na Ukrainie lub przynajmniej wojskowe gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy stanowią – jak wynika z sygnałów wysyłanych przez Kijów oraz Moskwę – bardzo sporny temat ich negocjacji rozejmowych. Rzecznik Kremla ogłosił dziś rano, że ewentualny kompromis mógłby polegać na neutralności Ukrainy „w wariancie austriackim lub szwedzkim”. Na co Mychajło Podolak, doradca Zełenskiego, szybko odpowiedział z Kijowa, że w rachubę mogłaby wchodzić wyłącznie „neutralność w wariancie ukraińskim”. Ukraińcom chodzi o twarde, międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa, których brak w modelu „austriackim” albo „szwedzkim”.
Projekt omawiany przez Rosjan i Ukraińców miałby - wedle przecieków prasowych w obu krajach - zakładać rezygnację Kijowa z ambicji przystąpienia do NATO w zamian za gwarancje bezpieczeństwa ze strony sojuszników, takich jak USA, Wielka Brytania i Turcja. Jednak charakter tych zachodnich gwarancji ze strony państw, które są członkami NATO, może okazać się ogromną przeszkodą dla jakiegokolwiek porozumienia z Moskwą (o ile w ogóle Kreml obecnie nie negocjuje w złej wierze). Rosja wyklucza bowiem obecność nieukraińskich wojsk czy choćby prowadzone przez nie szkolenia na Ukrainie albo wsparcie w kwestii broni.
Ponadto Podolak dziś tłumaczył, że jakikolwiek porozumienie wymagałoby wycofania się Rosji z terenów zajętych od 24 lutego. Stoltenberg nie odniósł się dziś wprost do pytań o „ochładzanie” ambicji Kijowa co do członkostwa w NATO, które – jak było powszechnie wiadome również przed wojną - nie byłoby osiągalne dla Ukraińców w przewidywalnej przyszłości.
Więcej Sojuszu na wschodniej flance
Stoltenberg zapowiedział dziś poważne wzmocnienie wschodniej flanki NATO. – Stajemy wobec nowej rzeczywistości w kwestii naszego bezpieczeństwa.
Musimy więc zresetować naszą kolektywną obronę i odstraszanie. Na lądzie nowe pozycjonowanie NATO powinno obejmować znacznie więcej sił we wschodniej części Sojuszu i w stanie wyższej gotowości. Z większą ilością wstępnie rozmieszczonego sprzętu i zaopatrzenia – zapowiedział Stoltenberg. Ministrowie obrony krajów Sojuszu zlecili dziś wojskowym doprecyzowanie tych planów, które zapewne zostaną w przyszłym tygodniu wsparte przez szczyt NATO z udziałem prezydenta Joe Bidena w Brukseli, a stopniowo wprowadzane w życie już w najbliższych miesiącach.
– Powinniśmy także częściej i liczniej trenować i ćwiczyć. Poważne wzmocnienie naszego odstraszania i obrony będzie wymagało dużych inwestycji. Sojusznicy z NATO powinni przeznaczać na obronę co najmniej 2 proc. PKB. Z zadowoleniem przyjmuję fakt, że Niemcy i Dania już złożyły ważne zapowiedzi dotyczące zwiększenia inwestycji i przyspieszenia harmonogramów – powiedział Stoltenberg.
„Akt NATO-Rosja” z 1997 r. do całkiem niedawna był traktowany m.in. przez Niemcy jako zobowiązanie, by Sojusz unikał „stałego rozmieszczenia znacznych sił bojowych” w Polsce oraz innych krajach, które wstąpiły do NATO po zakończeniu zimnej wojny. Polska zawsze podkreślała nietraktatowy, a zatem prawnie niewiążący charakter deklaracji z „Aktu NATO-Rosja”. Ale Sojusz unikał oficjalnego zerwania z tym dokumentem nawet po aneksji Krymu z 2014, choć „Akt NATO-Rosja” zgodnie ze swymi zapisami odnosi się do „obecnego i przewidywalnego środowiska bezpieczeństwa” z 1997 r.
Jednak dziś Stoltenberg zadeklarował, że wzmacnianie wschodniej flanki NATO nie będzie powstrzymywane zobowiązaniami porozumienia z Rosją z 1997 r. – Zrobimy wszystko, co będzie potrzebne. „Akt NATO-Rosja” nie będzie przeszkodą – zapowiedział sekretarz generalny Sojuszu.