„Neonaziści są świetnie zorganizowani i aktywni w całym kraju”
11 kwietnia 2013„Die Welt” komentuje:
„Gorsze, niż listy wysyłane do Beate Z. jest środowisko, w którym powstała terrorystyczna grupa NSU. Grupa ta konsekwentnie doprowadziła do końca swoją ideologię i była aktywna – być aktywną, znaczyło mordować. Skrajnie prawicowe poglądy manifestują się w wielu miejscach, między innymi w więzieniu. Kto chce je zwalczać, nie może odwracać głowy, kiedy neonaziści występują publicznie. Bo każdy występ ich polityków i siepaczy jest skandalem, bez względu na to, czy są zorganizowani w NPD, czy nie. Delegalizacja partii niewiele tu pomoże. W walce z neonazizmem liczy się więcej demokracji, więcej odwagi cywilnej – i mniej obojętności na przejawy nienawiści”.
„Emder Zeitung“ podkreśla:
„Jest to zastraszający wniosek: neonaziści są niezmiennie świetnie zorganizowani i aktywni w całym kraju. Zanim wyszła na jaw seria morderstw dokonanych przez grupę terrorystyczną związaną z Beate Zschäpe, Uwe Mundlosem i Uwe Böhnhardtem, skrajnie prawicowy ekstremizm nie odgrywał żadnej roli w świadomości społecznej. Rozruchy w Hoyerswerdzie w 1991 roku, zamach w Solingen w 1993 – to było już dawno. Problemy z neonazistami zdawały się być aktualne tylko w niektórych wschodnioniemieckich miejscowościach, gdzie sfrustrowani młodzie ludzie wywrzaskiwali ksenofobiczne hasła. Ujawniony dopiero teraz rozmiar problemu jest świadectwem ubóstwa służb ochrony konstytucji. Jest też problemem dla całego kraju”.
„Mannheimer Morgen” pyta:
„Na jedno pytanie hescy śledczy jeszcze nie odpowiedzieli: jeżeli znani organom ścigania neonaziści są w stanie porozumiewać się między jednym a drugim więzieniem, jak dobrze zorganizowane jest to środowisko poza więziennymi murami? A przede wszystkim: jak niebezpieczne? W mamucim procesie Beate Zschäpe w Monachium rozpatrywane będą tylko czyny terrorystycznej grupy z Zwickau. Tymi, którzy ciągle jeszcze z nią sympatyzują, muszą zająć się inni – na przykład Służba Ochrony Konstytucji”.
„Co się naprawdę liczy, to ludzkie ciepło i akceptacja, której szukają dzieci”
- komentuje badanie UNICEF ukazujący się w Bremenhaven dziennik “Nordsee-Zeitung“:
„Tylko w ten sposób dziecko może uwierzyć we własne możliwości i przetrwać w społeczeństwie, w którym liczy się przede wszystkim sukces. Bo to jest to, co według młodzieży czyni ją tak nieszczęśliwą: presja, by się wykazać, odnieść sukces. Bieda jest problemem także w Niemczech. Ale raport UNICEF pokazuje: w dalekim stopniu nie jest to jedyny problem”.
„Delmenhorster Kreisblatt“ jest zdania, że:
„Raport UNICEF nie jest potwierdzeniem bajki o r nazbyt rozpieszczanej młodzieży. W duchowym życiu młodych ludzi odzwierciedla się raczej to, co odnajdują w świecie dorosłych: zaniepokojeni politycy ds. oświatowych, którzy wobec szoku wywołanego wynikami porównania PISA wymagają od szkół coraz więcej i więcej. To niepewni rodzice z klasy średniej, którzy ze strachu przed upadkiem socjalnym pokładają w dzieciach coraz więcej ambicji. Tyle, że trawa nie rośnie szybciej, gdy się za nią ciągnie”.
Na ten sam temat „General-Anzeiger“ z Bonn:
„W Holandii ponad 20 procent ojców pracuje w skróconym czasie pracy, także w Skandynawii dzięki elastycznym modelom czasu pracy oboje rodziców może utrzymać równowagę między życiem rodzinnym i zawodowym, ku zadowoleniu wszystkich. Także to jest sygnałem uznania, jak wiele znaczą dzieci. W Niemczech rodzice – przede wszystkim matki – uchodzą w wielu przedsiębiorstwach za ryzyko. Ledwo który mężczyzna waży się, by skorzystać z urlopu tacierzyńskiego dłużej niż przez, dość już powszechne, dwa miesiące. Nic dziwnego, że w krajach ze szczęśliwymi dziećmi liczba urodzin jest znacznie wyższa, niż w Niemczech”.
Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke