Niecodzienna kampania. Miliony na zatrudnianie mężczyzn w przedszkolach
6 października 2013Określenie "nauczyciel wychowania przedszkolnego" brzmi nietypowo. Najlepszy dowód, że zawód przedszkolanki nie ma po polsku swego męskiego odpowiednika. Wychowawcy w przedszkolu nie nazwiemy przecież przedszkolakiem! Czterdziestoletni Karsten Röttjer, który od pięciu tygodni pracuje w tym charakterze w jednym z kolońskich przedszkoli, nie zawraca sobie głowy takimi sprawami. W dzisiejszym programie zajęć jest gimnastyka na przyrządach i na macie, i musi skupić uwagę na prawidłowym wykonaniu ćwiczeń przez dzieciaki, które oddają się im z entuzjazmem, którego próżno by szukać na zajęciach z WF w szkole, czy w "prawdziwym" klubie sportowym.
- Zauważyłem, że część dzieci jest mną wręcz zafascynowana i podczas zajęć pozwala sobie na dużo więcej niż z moimi koleżankami. Być może sprawia to mój wygląd, który kojarzy im się z dużym, żywym misiem do zabawy? - żartuje. Coś w tym jest. Röttjer jest chyba jeszcze większy niż Schwarzennegger, równie dobrze sprawdza się w roli wychowawcy, i tak jak on, we wspomnianej na wstępie komedii budzi zaufanie i sympatię dzieci.
Po ukończeniu studiów Röttjer wysłał tylko jedno CV i od razu dostał pracę. To chyba świadczy najlepiej o zapotrzebowaniu na mężczyzn w tym doszczętnie sfeminizowanym zawodzie. W Niemczech odesetk nauczycieli wychowania przedszkolnego wynosi obecnie zaledwie 3,0 procent. Do wymaganych przez unijne władze 20 procent, sporo zatem jeszcze brakuje.
Na odważnych czeka 13 mln euro
Mając to na uwadze Federalne Ministerstwo ds. Rodziny, Osób Starszych, Kobiet i Młodzieży wystąpiło z inicjatywą "Więcej mężczyzn w przedszkolach" i przeznaczyło na ich zatrudnienie w charakterze wychowawców 13 mln euro z własnych zasobów i dotacji Europejskiego Funduszu Społecznego (EFS). Część pieniędzy przeznaczono na rozreklamowanie zawodu nauczyciela wychowania przedszkolnego. W Hamburgu, na przykład, w metrze i na przystankach autobusowych można zobaczyć plakaty przedstawiające sympatycznego brodacza w podkoszulku z listą prawdziwie "męskich" zawodów, do których należałoby dorzucić wychowacę w przedszkolu.
Jest to jeden z 16, realizowanych w tej chwili w Niemczech projektów, nastawionych na ograniczenie feminizacji zawodu nauczycielskiego w kraju. Pierwsze wyniki są obiecujące, ale walka z ukształtowanymi przez lata stereotypami będzie długa i trudna. "To nie jest zawód dla mężczyzny" mówią ci, którym przedszkole kojarzy się głównie z młodą i nieco infantylną przedszkolanką. "W przedszkolu nigdy nie zrobi się prawdziwej kariery, a zarobki są wręcz śmieszne", twierdzą inni i mają sporo racji. Stąd te dodatkowe pieniądze "na zachętę".
Prawdziwy problem tkwi jednak gdzie indziej. Björn Bräunig z Krefel, 33-letni ojciec trojga dzieci, który zdecydował się na przeszkolenie w zawodzie wychowawcy przedszkolnego, niemal codziennie konfrontowany jest z podejrzeniami o pedofilię: - Przyznaję, że jest to czasem bardzo męczące i irytujące, ale postanowiłem się nie zrażać i udowodnić wszystkim na własnym przykładzie, że to nieprawda, i że w tym zawodzie pracują tacy sami ludzie, jak w każdym innym - mówi.
Mężczyźni są światu potrzebni!
To hasło brzmi równie dobrze, jak początek znanej piosenki "Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy, orły, sokoły, herosy?", ale trudno je udowodnić. Zakrawa to na paradoks, gdyż narzekania na postępującą feminizację życia nie narodziły się wczoraj. A mimo to do dziś nie ma gruncie rzeczy ani wystarczającej liczby poważnych badań naukowych, ani, tym bardziej, przekonujących dowodów na to, że zbyt duża liczba kobiet w zawodzie nauczyciela i wychowawcy jest zjawiskiem szkodliwym społecznie i zakłóca naturalny proces wychowania.
Tą dotkliwą lukę zamierza wypełnić profesor psychologii z Uniwersytetu w Münster, który bada to zjawisko na zlecenie ministerstwa ds. rodziny. Na wyniki jego pracy trzeba będzie jeszcze trochę poczekać, ale pierwsze wyniki badań dowodzą, że, jak mówi: "Wychowawcy i nauczyciele mężczyźni wnoszą do procesu wychowawczego tak bardzo mu potrzebną różnorodność, która sprawia, że dzieci o wiele lepiej utożsamiają się z odmiennymi rolami i postawami w życiu: męską i żeńską".
W Kolonii można się o tym przekonać samemu. Wystarczy spojrzeć na uśmiechnięte buzie przedszkolaków podczas zajęć z ich ulubionym wychowacą, prawie dwumetrowym Karstenem Röttjerem.
Greta Hamann / Andrzej Pawlak
red. odp.: Barbara Cöllen