1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy: Coraz więcej aktów przemocy

25 września 2021

Zbrodnia, której ofiarą padł kasjer żądający od klienta noszenia maseczki, wstrząsnęła Niemcami. Jednak skupianie się tylko na koronasceptykach to zła droga, – mówi ekspertka. Rośnie ogólny poziom agresji.

https://p.dw.com/p/40rEo
Idar-Oberstein Extremismus Verbrechen Tankstelle
Zdjęcie: Christian Schulz/dpa/picture alliance

Śmiertelny atak na sprzedawcę na stacji benzynowej w Idar-Oberstein nie jest zaskakujący, uważa kryminolożka Britta Bannenberg. – Od lat obserwujemy wzrost potencjału agresji, ekstremizmu i gotowości do użycia przemocy – mówi profesor z Uniwersytetu w Giessen. W pierwszej kolejności na ataki różnego rodzaju przemocy narażeni są funkcjonariusze publiczni, tacy jak policjanci, pracownicy służb ratunkowych, pracownicy urzędów pracy i burmistrzowie.

Nie tylko koronasceptycy

– Klimat stał się ogólnie ostrzejszy i wielu to odczuwa – zauważa Britta Bannenberg, która od lat również zajmuje się badaniami nad zapobieganiem przestępczości. – Zauważalna jest złość na system społeczny, a restrykcje związane z pandemią jeszcze bardziej ją rozpalają. Ale nie same te środki są przyczyną – mówi ekspertka. Jej zdaniem „skupianie się teraz tylko na koronasceptykach jest zbyt jednostronne”, ponieważ problem jest dużo szerszy. Ważne jest konsekwentne ściganie przestępstw. Dotyczy to również wypowiedzi w Internecie, w których takie działania jak w Idar-Oberstein są chwalone lub traktowane jako przykład do naśladowania. Kodeks karny przewiduje możliwość wszczęcia postępowania karnego w przypadku takich wypowiedzi – podkreśla Britta Bannenberg.

– Często wystarczy już samo wszczęcie postępowania karnego, którego ci awanturnicy się nie spodziewają, nawet jeśli zakończy się umorzeniemi i grzywną – twierdzi kryminolożka. Dobrze jest też, gdy policja podejmuje działania „przeciwko tym, którzy płyną na fali jako naśladowcy". Ale odpowiedzialność spoczywa także na obywatelach: – W jaki sposób informacja o tym, że ktoś grozi, dociera do policji? – zastanawia się. – W społeczeństwie jest znacznie większa wiedza na temat tego, kto tak naprawdę zachowuje się w dziwny sposób.

Tak wynika z doświadczeń ekspertki, zebranymi w rozmowach z ludźmi, którym pomaga w sieci poradni „Profilaktyka amoku".

Obawa przed zgłoszeniem na policję

Od 2016 r. w Niemczech nie doszło do ani jednego zabójstwa w amoku popełnionego przez młodego przestępcę, jednak było więcej takich czynów popełnionych przez dorosłych. – Ale wiele osób bardzo boi się nawet powiedzieć kolegom lub sąsiadom o zagrożeniu, które już dostrzegają, o obawie przed groźną osobą, albo pójść o krok dalej i zgłosić się na policję – twierdzi ekspertka. Chodzi o „wycofanie społeczne, wyczuwalną niechęć do wszystkich i wszystkiego, nadmierną frustrację oraz zapowiedź poważnego aktu przemocy”. Wiele osób obawia się, że wyjdą na głupców lub że się jednak mylą.

Britta Bannenberg widzi również obowiązek właścicieli firm, przedsiębiorców i kierowników urzędów publicznych, aby rozmawiać o środkach i koncepcjach ochronnych ze swoimi pracownikami lub ich szkolić. – Wielu z tych, którzy stoją w pojedynkę przy kasie, z pewnością zastanawia się, czy w przyszłości nadal będą to robić.

Pracownicy mniejszych placówek, takich jak siłownie, znajdują się pod dużą presją ze strony urzędów, by pilnować przestrzegania ograniczeń pandemicznych. Na przykład kierowca autobusu powinien zawiadomić policję, „i to nie tylko dlatego, że ktoś nie ma na sobie maski, ale także wówczas, gdy zachowuje się agresywnie, choćby poprzez mowę ciała" – podkreśla ekspertka. I apeluje: „Nie narażaj się niepotrzebnie na niebezpieczeństwo, to się może źle skończyć – tam, gdzie jesteś sam i jakakolwiek ludzka solidarność w ogóle nie jest możliwa".

(DPA/sier)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>