Niemcy: Czy marihuana zostanie zalegalizowana?
14 października 2021Szanse na zalegalizowanie w Niemczech marihuany nigdy chyba nie były większe niż obecnie. Po wyborach do Bundestagu 26 września SPD, Zieloni i FDP sondują w tej chwili w rozmowach możliwość utworzenia tzw. koalicji świateł drogowych. FDP i Zieloni zdecydowanie popierają zalegalizowanie marihuany i wprowadzenie jej do sprzedaży pod pewnymi ograniczeniami. Socjaldemokraci opowiadają się natomiast za „uregulowanym udostępnianiem” jej dorosłym w ramach określonych projektów.
Zieloni już w roku 2015 i 2020, jako partia opozycyjna, próbowali przeforsować w Bundestagu ustawę o kontrolowanej sprzedaży marihuany. Argumentowali, że w ten sposób czarny rynek marihuany umarłby śmiercią naturalną, udałoby się zagwarantować ochronę młodzieży, policja i wymiar sprawiedliwości zostałyby odciążone, a podatki uzyskane z jej sprzedaży można by przeznaczyć na prewencję i leczenie osób uzależnionych tego narkotyku. Bundestag jednak odrzucił projekt ustawy w tej sprawie.
Marihuana jako popularny narkotyk
Teraz, gdy utworzenie rządu koalicyjnego z udziałem Zielonych i FDP jest coraz bardziej prawdopodobne, dyskusja ws. zalegalizowania marihuany ma znowu sporą szansę na jej ożywienie. Także dlatego, że po trwającej pół wieku „walce z narkotykami” nie stwierdzono spadku ani podaży, ani popytu. Nawet pandemia nie zaszkodziła kwitnącemu w najlepsze czarnemu rynkowi narkotyków. Wynika to jednoznacznie z opublikowanego w połowie czerwca raportu Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (EMCDDA).
Mimo wszelkich zakazów i przeszkód, dane EMCDDA wskazują, że prawie 30 procent dorosłych Europejczyków przynajmniej raz w życiu zapaliło jointa.
„Marihuana jest narkotykiem najbardziej rozpowszechnionym i najpopularniejszym wśród młodocianych – stwierdziła w ubiegłym tygodniu w raporcie pełnomocniczka ustępującego niemieckiego ds. narkotyków Daniela Ludwig z CSU. Ponad jedna czwarta Niemców w wieku od 15 do 64 lat chociaż raz pozwoliła sobie na skręta. Marihuana wydaje się być nie tylko zaaprobowana przez znaczną część niemieckiego społeczeństwa, ale wręcz mocno w nim zakotwiczona.
W poszukiwaniu nowych dróg działania
Mając to wszystko na uwadze, nie tylko karniści, kryminolodzy, policjanci i pracownicy socjalni podważają skuteczność dotychczasowej polityki ws. narkotyków, opartej niemal wyłącznie na zakazach i karach. Także wśród niemieckich polityków od dłuższego czasu trwa spór o to, czy policja i prokuratura są właściwym instrumentem do ochrony zdrowia społeczeństwa.
Oliwy do ognia w tej dyskusji dolewają wiadomości dochodzące z zagranicy: w ponad jednej czwartej stanów w USA dorośli obecnie mogą legalnie zaopatrzyć się w marihuanę, podobnie jest w Kanadzie i Urugwaju. W Niemczech jej sprzedaż jest natomiast nadal zakazana. Wyjątek stanowi jedynie uprawa konopi medycznych w ściśle określonych ramach.
Cztery z sześciu partii zasiadających w nowym parlamencie niemieckim, opowiadają się za zakończeniem polityki prohibicji w sprawie marihuany. Pomimo wciąż utrzymujących się pomiędzy nimi różnic co do pewnych szczegółów, zarówno Zieloni, jak i FDP, Lewica oraz także SPD uznały dotychczasową politykę narkotykową, opartą na zakazach, za nieudaną, nietrafną i wymagającą zmiany. Te cztery partie chcą ją oprzeć na nowych zasadach. Są nimi, mówiąc hasłowo: legalizacja, depenalizacja i regulacja.
Ekspert klubu poselskiego partii FDP w Bundestagu ds. polityki narkotykowej, powiedział w czerwcu w wywiadzie dla DW, że w Niemczech około 4 mln osób sięga regularnie po marihuanę, w którą zaopatrują się na czarnym rynku. – Taki stan rzeczy jest niedopuszczalny – skrytykował Wieland Schinnenburg. – Dlatego że nabywcy marihuany nie mają żadnej pewności, czy jest ona wolna od szkodliwych zanieczyszczeń, a państwo traci na takim nielegalnym handlu mnóstwo pieniędzy.
– Gdyby marihuana była sprzedawana legalnie, państwo mogłoby pobierać podatek od jej sprzedaży, który można by później przeznaczyć na prewencję i terapię – podkreślił.
Penalizacja konsumentów
W 2018 roku ekonomista z Duesseldorfu wyliczył w swoim opracowaniu, że mogą to być duże sumy. Justus Haucap oszacował łączny efekt oszczędności w policji i wymiarze sprawiedliwości z jednej strony i wpływów podatkowych z legalnej sprzedaży marihuany z drugiej na 2,6 mld euro.
Heino Stoever opisuje nowe impulsy w polityce narkotykowej jako „spóźnione”. Ten socjolog z Frankfurtu już kilkakrotnie występował w tym roku jako ekspert przed Komisją Zdrowia Bundestagu. W rozmowie z DW odniósł się do dużej liczby przypadków zarejestrowanych przez policję: „Mamy rekordową liczbę ponad 358 000 tzw. przestępstw narkotykowych. Jednak prawie cztery piąte z nich to przestępstwa związane z konsumpcją, jak się je żargonowo nazywa. Innymi słowy, ‘ćpun’ zostaje złapany z kilkoma gramami marihuany, ‘narkoman’ z dzienną dawką heroiny. Skutek jest taki, że nieszkodliwi konsumenci narkotyków są penalizowani, często z poważnymi konsekwencjami dla nich w pracy, szkole i najbliższym otoczeniu; jednocześnie policja i sądownictwo są przeciążone mało istotnymi sprawami.
„Worek z niespodzianką”
Do tego dochodzą niebezpieczeństwa związane z czarnym rynkiem i niesprawdzoną jakością substancji. Europejski raport w sprawie narkotyków dostarcza szokujących przykładów: gangsterzy narkotykowi mieszali marihuanę niskiej jakości z bardzo niebezpiecznymi syntetycznymi kannabinoidami. Na Węgrzech ponad 20 osób zmarło w wyniku tego zdarzenia latem 2020 roku. Nie są znane natomiast przypadki zgonów spowodowanych naturalną marihuaną, pomimo jej powszechnego stosowania.
Istnieją jednak pojedyncze badania, które łączą używanie marihuany – zwłaszcza o wysokiej zawartości substancji czynnych – ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia chorób psychicznych, takich jak psychozy.
Heino Stoever porównuje sytuację na czarnym rynku narkotyków do półki z napojami alkoholowymi w supermarkecie. Z jedną istotną różnicą: żadna z butelek nie ma etykiety. – Możemy domyślać się, co w niej jest na podstawie kształtu butelki lub koloru płynu. Ale w zasadzie jest to sięganie do worka z niespodzianką. Gorszych warunków nie można sobie wyobrazić.
– Społeczeństwo w pełni wolne od narkotyków jest fikcją, nic takiego nie istnieje – podkreśla ten socjolog. Poza tym „większość społeczeństwa tego nie chce” – tak Heino Stoever ocenia stronę przyjemnościową narkotyków. I przypomina nam, że w historii ludzkości było tylko kilka kultur, które obywały się bez narkotyków.
Krytyka ze strony związków zawodowych policji
Konserwatywne partie CDU/CSU i prawicowo-populistyczna AfD są wyraźnie przeciwne legalizacji marihuany. W programie wyborczym CDU/CSU czytamy: „Odrzucamy legalizację nielegalnych narkotyków. Ich konsekwencje zdrowotne dla jednostki oraz wpływ na rodzinę, środowisko i społeczeństwo są zbyt duże”.
Krytyka ewentualnej legalizacji pojawiła się również ze strony poszczególnych związków zawodowych policjantów. Przewodniczący Związku Zawodowego Policjantów (GdP) Oliver Malchow powiedział gazecie „Neue Osnabruecker Zeitung”, że nie ma sensu otwierać drzwi dla kolejnej „niebezpiecznej i często bagatelizowanej” używki obok alkoholu. Szczególnie wśród młodych ludzi konsumpcja konopi indyjskich może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych i konfliktów społecznych.
– Musimy wreszcie skończyć z gadaniem na temat rzekomej nieszkodliwości skrętów – powiedział Oliver Malchow.
Zanim jednak joint będzie mógł być legalnie zakupiony w Niemczech, ewentualni partnerzy rządowi musieliby jeszcze rozstrzygnąć różnice zdań na temat marihuany. Istnieją różnice nie tylko w woli politycznej, ale także w osobistym doświadczeniu z narkotykami. Podczas gdy Olaf Scholz, potencjalny kanclerz z ramienia SPD, twierdzi, że nigdy nie palił trawki, Annalena Baerbock na pytanie gazety „Bild am Sonntag” w maju odpowiedziała twierdząco. „Paliłam, ale nie przypadło mi do gustu” – powiedziała liderka partii Zielonych.