Niemcy: deportowani do Afganistanu zostawieni sami sobie
26 maja 2019Do Ghazni położonego na południe od Kabulu jedzie się samochodem kilka godzin. Także kilka godzin dzieliło w minioną środę (22.05.2019) lądowanie w Kabulu samolotu z Afgańczykami deportowanymi z Niemiec a zamachem bombowym w Ghazni z co najmniej czterema zabitymi.
Doniesienie o tym zamachu jest tylko jednym z wielu podobnych meldunków. DW wielokrotnie informowało o przypadkach morderstw, przemocy i terroru w Afganistanie. Raport Narodów Zjednoczonych mówi o 561 cywilnych ofiarach śmiertelnych między styczniem a marcem 2019. „Pobyt w wielu częściach Afganistanu pozostaje niebezpieczny”, ostrzega podróżnych niemiecki MSZ. Mimo to Niemcy znowu odesłały do ojczyzny 26 Afgańczyków. W 24 zbiorowych deportacjach przeprowadzonych od grudnia 2016 odleciało z Niemiec do domu – co częściowo było możliwe tylko dzięki użyciu przemocy – 600 osób, który wnioski o azyl zostały rozpatrzone negatywnie. Na miejscu, w Afganistanie, większość z nich jest pozostawiona swojemu losowi.
Poczucie bezpieczeństwa z okna ambasady
– Państwa UE nie dbają o ochronę deportowanych – mówi Samira Hamidi. Afganka zajmuje się swoją ojczyzną w biurze Amnesty International (AI) w stolicy Sri Lanki Kolombo. – Nie ma żadnej pomocy, ani ze strony afgańskiego rządu, ani państw europejskich, które uważają Afganistan za kraj wystarczająco bezpieczny, by odsyłać do niego ludzi, ale same nie mają odwagi wysunąć nosa ze swoich bezpiecznych, dyplomatycznych dzielnic – krytykuje Hamidi w rozmowie z DW. Po zamachu dokonanym dwa lata temu w stolicy kraju Kabulu, w którym życie straciło ponad 150 osób i poważnie uszkodzona została także ambasada Niemiec, rząd w Berlinie wstrzymał tymczasowo deportacje do Afganistanu. Dzisiaj znowu bezpardonowo odsyła Afgańczyków do domu. – Dzisiaj na przykład w całym Kabulu obowiązywał zakaz wychodzenia z domów, poważnie obawiałem się o deportowanych – przyznaje DW Abdul Ghafoor. Tydzień temu Austria i Szwecja właśnie ze względu na ten zakaz opuszczania domów w ostatniej chwili odwołały deportacje do Afganistanu. Ghafoor jest szefem organizacji pozarządowej „Afghanistan Migrants Advice and Support Organization" (AMASO) w Kabulu. Z jego doświadczeń wynika, że deportowani jak najszybciej próbują ponownie opuścić Afganistan. – Ostatnio znowu rozmawiałem z czterema czy pięcioma osobami wydalonymi z Niemiec, które przebywają teraz w Grecji, w fatalnych warunkach – relacjonuje.
Trudny początek po powrocie
Afganistan zobowiązał się wobec państw UE do kooperacji w przypadkach deportacji swoich obywateli. W zamian otrzymuje pomoc rozwojową i strukturalną. We wcześniejszych latach Międzynarodowa Organizacja do Spraw Migracji (IOM) przez pierwsze dwa tygodnie umieszczała deportowanych w hotelach, mówi Abdul Ghafoor. Teraz otrzymują oni pieniądze „na start” – jednorazową pomoc w wysokości 167 dolarów, czyli około 150 euro. Ze względu na trudną sytuację bezpieczeństwa w Afganistanie hotele stały się tak drogie, że deportowani muszą poszukać sobie dachu nad głową u bliskich bądź znajomych. Niemcy dodatkowo stawiają jednorazowo do dyspozycji perspektywę otrzymania 700 euro – zdaniem Ghafoora wiąże się to jednak z taką biurokracją, że mało kto z deportowanych ubiega się o tę pomoc.
Sytuację powracających utrudnia też katastrofalna sytuacja gospodarcza w Kabulu. – Nikt z deportowanych, z którymi rozmawiałam, nie znalazł pracy, nikt nie mógł się osiedlić w Kabulu – mówi Samira Hamidi z AI. Deportowani z Europy muszą walczyć jeszcze dodatkowo z rozpowszechnionym mitem, że „ponieważ żyli za granicą, mają dużo pieniędzy”.
Wielu Afgańczyków ubiegających się w Europie o azyl nie pochodzi z Kabulu, tylko z innych prowincji kraju. Ich powrót do domu może być niebezpieczny nie tylko dla nich, ale też dla ich rodzin, tłumaczy Hamidi i opowiada o byłym urzędniku państwowym, który musiał właściwie wrócić do domu, ale ze strachu przed prześladowaniami ze strony rządu ukrywa się i nie utrzymuje jakichkolwiek kontaktów z bliskimi. – Nikt nie wie, że on wrócił, a on sam stara się zwracać na siebie jak najmniej uwagi, by nie zagrażać rodzinie – wyjaśnia Hamidi.
Nieodpowiedzialne deportacje
Według założyciela AMASO Abdula Ghafoora, który sam został wydalony w 2013 r. z Norwegii, sytuacja bezpieczeństwa wyraźnie się w ostatnich latach pogorszyła. Dlatego nie może być mowy o odpowiedzialnych deportacjach do Afganistanu. Odpowiedzialność ciąży z jednej strony na talibach, którzy prowadzą wprawdzie negocjacje pokojowe z afgańskim rządem, „ale jednocześnie dokonują zamachów i zabijają dziesiątki osób cywilnych”. Z drugiej strony, jak mówi Ghafoor, za brak bezpieczeństwa odpowiadają terrorystyczne bojówki ISIS, „bardziej niebezpieczne i brutalne niż talibowie – talibowie nie są może nawet największym wyzwaniem”.
Tak zwane Państwo Islamskie (ISIS) zdobywa w Afganistanie coraz większe wpływy, uważa aktywistka Amnesty International Hamidi. – Nie obserwuję w międzynarodowej społeczności, łącznie z USA, by chciała zająć się tym problemem – mówi. Jej zdaniem bojówki terrorystyczne są największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa i pokoju w kraju. – Afganistan nie jest teraz w stanie przyjmować ludzi, ponieważ rząd nie może im zapewniać bezpieczeństwa – podsumowuje.