Niemcy: Droga energia spowoduje dezindustrializację
2 listopada 2022Podczas najnowszej podróży kanclerza Olafa Scholza do Chin (03.11.2022) towarzyszyć mu będą głównie menedżerowie dużych firm przemysłowych: BMW i VW oraz wielkich koncernów chemicznych Bayer, BASF i Merck. Wszyscy są bardzo zainteresowani kontynuowaniem produkcji w Państwie Środka.
– W Chinach prowadzimy wyjątkowo dochodowy biznes, znajduje się tam połowa naszego rynku – powiedział kilka dni temu szef BASF Martin Brudermüller. Potem zadał następujące pytanie: – Jakie ryzyko poniesie firma, która zrezygnuje z połowy własnego rynku?
Niemiecki biznes w Chinach ma ogromne znaczenie
Tak więc dla wielu firm Chiny stanowią niezastąpiony rynek. Jednak po zjeździe partyjnym Komunistycznej Partii Chin sprzed kilku dni pojawiły się wątpliwości, czy dotychczasowa współpraca ma w ogóle jakąkolwiek przyszłość. Do tej pory wiele niemieckich firm pozyskiwało tanią energię dla własnej działalności głównie z Rosji, natomiast tanie półprodukty i surowce w dużej mierze – z Chin. Wytwarzano z nich wysokiej jakości towary na terenie Niemiec i eksportowano z odpowiednio dużym zyskiem.
Skończyło się to wraz z rosyjską agresją na Ukrainę. Obecnie podejmowane są wysiłki, aby możliwie szybko dokonać zmiany kursu: zrekompensować zapotrzebowanie na gaz poprzez szybką budowę terminali gazu płynnego i przyspieszyć rozbudowę źródeł energii odnawialnej. Wiele, szczególnie energochłonnych firm, ogranicza aktualnie produkcję lub częściowo likwiduje niektóre pola swojej działalności, aby poradzić sobie z rosnącymi cenami energii.
– Niemcy jako kraj przemysłowy znajdują się pod coraz większą presją – mówi Jupp Zenzen, ekspert ds. ekonomicznych Zrzeszenia Niemieckich Izb Przemysłowo-Handlowych (DIHK). Widać to także po aktualnym spadku zamówień.
Tendencja spadkowa
Regresja jest już widoczna od kilku lat: podczas gdy w 2016 roku produkcja przemysłowa stanowiła w Niemczech 22,8 procent wartości dodanej brutto, w ubiegłym roku wyniosła ona 20,8 procent.
– Trend ten prawdopodobnie będzie się utrzymywał – obawia się Eric Heymann, ekonomista w Deutsche Bank Research. – Jeżeli na obecny kryzys energetyczny spojrzymy za dziesięć lat, uznamy zapewne ten okres za początek przyspieszonej dezindustrializacji Niemiec.
Podobnie zjawisko to ocenia Ulrich Kater, główny ekonomista Dekabanku. – Firmy energochłonne, które już częściowo zmniejszyły produkcję, nie powrócą do jej poprzedniego poziomu, co byłoby oczywiste przed kryzysem. W innych częściach świata można bowiem produkować taniej. Przy czym nie chodzi tutaj o tymczasową zmianę. Decyzje inwestycyjne w przyszłości będą prawdopodobnie coraz częściej dotyczyły innych lokalizacji, np. w Ameryce Północnej. Główny powód to tańsza energia.
Dochodzi do tego jeszcze fakt, że podczas kryzysu covidowego zostały zakłócone łańcuchy dostaw. W konsekwencji wiele firm zdecydowało się ponownie przenieść większą część produkcji do Niemiec. Ta tendencja działa także w drugą stronę; firmy będą produkować więcej lokalnie, co oznacza, że także wiele niemieckich firm, które produkują na całym świecie, będzie przenosiło więcej produkcji za granicę.
– Chiny nadal będą się izolować i ograniczą własny import, ostrzega. Spowoduje to, iż miejsca pracy w przemyśle w Niemczech znajdą się pod presją. W przyszłości spora liczba miejsc pracy wymagających mniejszych kwalifikacji zostanie bowiem utracona z powodu coraz powszechniejszej automatyzacji. Wszystko to prawdopodobnie wydarzy się w ciągu najbliższych czterech, pięciu lat – ostrzega Ulrich Kater.
Jednak aktualne wyzwania z strony Chin i kryzys energetyczny obnażyły także inne deficyty produkcji w Niemczech.
– Od lat obserwujemy spadek jakości niemieckich lokalizacji produkcyjnych – mówi Jörg Krämer, główny ekonomista Commerzbanku. W ostatnich latach rzucało się to mniej w oczy dzięki dobrej wymianie z Chinami, ale teraz widać to już wyraźnie. Ekspert głównie zwraca uwagę na liczne braki w infrastrukturze oraz na to, że ich likwidacja trwa zbyt długo.
Kulejąca rozbudowa infrastruktury
Koalicja rządowa wprawdzie zapowiedziała w swojej umowie międzypartyjnej, że w pierwszym roku kadencji „zapewni szybką rozbudowę infrastruktury”, ale odpowiedni pakiet ustaw ministra transportu Volkera Wissinga utknął w uzgodnieniach międzyresortowych z powodu oporu Zielonych. Szybka rozbudowa terminali LNG mogłaby stanowić wzór dla sprawnych, mniej biurokratycznych procedur zatwierdzania takich planów.
– Deindustrializacja to nie tylko straszliwa perspektywa dla zrzeszeń biznesowych – twierdzi główny ekonomista Commerzbanku. Jeżeli problemy te nie zostaną rozwiązane, duże firmy zmniejszą w przyszłości zarówno produkcję, jak liczbę miejsc pracy w Niemczech. Jednak mniejsze firmy mają tu ograniczone pole manewru.
– Dla niemieckich średnich zakładów, zwłaszcza w sektorach energochłonnych, przystosowanie się do nowej sytuacji w sektorze energii będzie dużym wyzwaniem, które może spowodować bankructwo niektórych firm – mówi Eric Heymann z Deutsche Bank Research.