Niemcy mają deficyt lekarzy, chociaż ich nie brakuje
21 kwietnia 2014Młodzi lekarze lubią pracować w miastach, w zespole i unikają nadmiernego stresu. To oczywiście ma konsekwencje. Mimo że w Niemczech nigdy nie było tak wielu lekarzy jak obecnie, to jednak brakuje ich w wielu miejscowościach (pomimo dwu i pół procentowego wzrostu ich liczby, w porównaniu z 2013 rokiem). Dlatego prezes Izby Lekarskiej Frank Ulrich Montgomery mówi o „deficycie lekarzy” w wielu regionach Niemiec.
Izba Lekarska twierdzi, że w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat Niemcy będą potrzebować o 20 proc. więcej lekarzy. W Bawarii, na przykład, co czwarta praktyka lekarska nie będzie miała obsady lekarskiej, twierdzi Max Kaplan. Wiceprezes Izby Lekarskiej przyznaje, że „to może brzmi paradoksalnie, bo przecież w ostatnich latach mieliśmy wręcz za dużo lekarzy”.
Niezależnie od tego lekarze uskarżają się na coraz bardziej uciążliwe warunki pracy. Niż demograficzny daje się we znaki. Nie tylko lekarze się starzeją, również ich pacjenci.
Prowincja generalnie odstrasza młodych lekarzy
Problemem w Niemczech jest brak personelu medycznego na prowincji; szczególnie na wschodzie Niemiec. W niektórych miasteczkach od kilku lat brakuje okulisty. Ale także w dużych miastach praktyki lekarskie są rozlokowane nierównomiernie.
Tymczasem w stołecznym Berlinie, Hamburgu, Monachium czy Kolonii aż ‘roi się’ od praktyk lekarskich.
Dążenie do zrównoważenia pracy zawodowej z życiem prywatnym
Nie tylko zmieniły się wśród lekarzy w Niemczech preferencje związane z miejscem pracy. Zmienił się też stosunek do pracy. Wydaje się, że młodzi lekarze nie mają ochoty na pracę w nadgodzinach, uważa przedstawiciel środowiska medycznego. Najmłodsze pokolenie pragnie zrównoważenia pracy zawodowej z życiem prywatnym, podkreśla Kaplan. Dlatego lekarze pracują w systemie skróconego czasu pracy, co oznacza niższe ryzyko, związane z utrzymaniem praktyki lekarskiej. Skutek jest taki, zauważa Kaplan, że mamy coraz więcej lekarzy i coraz mniej godzin przyjęć pacjentów. Praca lekarza rodzinnego przestała być atrakcyjna dla młodego pokolenia, bo wymaga długiego czasu pracy, wizyt domowych i prawie nie daje możliwości pracy w zespole.
Liczba lekarzy rodzinnych zmalała w porównaniu z 2013 rokiem o 0,13 procent. Wzrosła natomiast o ponad 4 procent liczba specjalistów w dziedzinie chirurgii urazowej.
Generalnie zawód lekarza cieszy się niezmiennie wielką renomą, pomimo narzekań na uciążliwości pracy i biurokrację. Stowarzyszenie Państwowych Kas Chorych (GKV) podaje, że średnie roczne wynagrodzenie lekarza wynosi, po odliczeniu kosztów utrzymania praktyki lekarskiej, brutto 166 tys. euro.
Więcej pracy w zespole
Bawarskie Stowarzyszenie Lekarzy wie jak uatrakcyjnić zawód lekarza. Bawarczycy domagają się zniesienia ograniczeń w dostępie do studiów medycznych w Niemczech, gdzie ciągle jeszcze obowiązuje Numerus Clausus (zasada zamkniętej listy w odniesieniu do niektórych kierunków studiów, red.). – Wielu młodych ludzi mogłoby studiować medycynę i zostać dobrymi internistami. Lecz my nie dopuszczamy ich do studiów – powiedział w rozmowie z Deutsche Welle Dieter Geis, przewodniczący stowarzyszenia. W ub. roku o 9 tys. miejsc na studiach medycznych w Niemczech ubiegało się 44 334 maturzystów. Ponieważ wymagano od nich średniej ocen 1,2 na świadectwie maturalnym, wielu odeszło z kwitkiem.
Kasy chorych uważają pomysł bawarskiego stowarzyszenia za krótkowzroczny, „ponieważ kształcenie większej liczby lekarzy nie zwiększy liczby chętnych do wyboru zawodu lekarza rodzinnego, uważa Christoph Straub z zarządu kasy chorych Barmer GEK. W zamian za to kasy proponują wprowadzenie systemu zachęt i przyznawanie młodym lekarzom stypendiów na dokształcanie się, które byłoby powiązane z późniejszą pracą lekarza na prowincji.
Andreas Lueg / Barbara Cöllen
red. odp.: Iwona D. Metzner