Niemcy o Nowym Szlaku Jedwabnym. "Globalni gracze"
18 lipca 2017Nazwę "szlak jedwabny" wymyślił w 1877 roku niemiecki podróżnik i geograf Ferdinand baron von Richthofen. Miał na myśli dawną drogę handlową łączącą Chiny z Europą i Bliskim Wschodem, która straciła na znaczeniu po odkryciu drogi morskiej do Chin w XVII wieku. Nazwa okazała się chwytliwa i zyskała wielką popularność, chociaż jedwab nigdy nie był ani jedynym, ani głównym towarem na tym szlaku. Jesienią 2013 roku rząd ChRL przedstawił zarys nowej, wielkiej inicjatywy infrastrukturalnej "One Belt, One Road", ("Pas i szlak"), w skrócie B&R, nawiązując w ten sposób do tradycji Jedwabnego Szlaku. Nowy Szlak Jedwabny to, w największym skrócie, linia kolejowa prowadząca z Chin do Europy z zespołem hubów logistyczno-przeładunkowych. Jej łączny koszt ma wynieść do 100 mld dolarów.
Niemieckie zainteresowanie i wątpliwości
- Kiedy w 2013 roku pojawiły się pierwsze, na razie jeszcze mgliste i ogólnikowe informacje na temat tej inicjatywy, wielu niemieckich przedsiębiorców nie bardzo wiedziało, jak mają się na nią zapatrywać, mówi w rozmowie z Deutsche Welle Daniel Müller z Towarzystwa Wschodnioazjatyckiego (OAV), organizacji gospodarczej z siedzibą w Hamburgu, zrzeszającej ok. 500 niemieckich firm prowadzących działalność biznesową w regionie Azji i Pacyfiku. - Moim zdaniem projekt ten zaczęto traktować poważnie z chwilą powołania Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) w 2015 roku, w którym Niemcy ulokowały 4,5 mld dolarów - dodaje. Bank ten postrzegany jest czasem jako rywal Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Banku Światowego i Azjatyckiego Banku Rozwoju, ale znaczenie tej instytucji dla wspierania infrastruktury w regionie Azji i Pacyfiku nie budzi wątpliwości.
Wątpliwości dotyczą za to celów chińskiej inicjatywy. Czy Pekinowi naprawdę chodzi o dalekosiężny, skordonynowany i korzystny dla wszystkich plan infrastrukturalny, czy może raczej o luźny zlepek najrozmaitszych pojedynczych inicjatyw i działań, połączonych trudnymi do precyzyjnego zdefiniowania chińskimi interesami gospodarczymi? Daniel Müller skłania się raczej do tej drugiej opinii. Tym bardziej, że wciąż trudno jest określić, w jakim ostatecznym kierunku zmierza cały projekt Nowego Szlaku Jedwabnego.
Transparencja, standardy i zrównoważony rozwój
Jego zdaniem kluczowe znaczenie mają trzy hasła: transparencja, inkluzja i zrównoważony rozwój. - Obowiązują uznane i na ogół przestrzegane standardy, od których w tym przypadku nie można odejść na rzecz uzyskania krótkotrwałych korzyści ekonomicznych - wyjaśnia. Wielka konferencja w Pekinie na temat Nowego Szlaku Jedwabnego w maju tego roku nie dała, jak twierdzi Müller w rozmowie z DW, zadowalającej odpowiedzi na temat wspomnianych tu standardów. To niepokojące, ponieważ w przypadku tak ogromnego przedsięwzięcia międzynarodowego jego cele wymagają zgody i aprobaty ze strony wszystkich państw i podmiotów gospodarczych w nim uczestniczących.
Ina Lepel, kierowniczka powołanego niedawno departamentu Azji i Pacyfiku w MSZ w Berlinie podkreśliła, że "Niemcy są zdecydowane podjąć współpracę z innymi partnerami nad realizacją projektu Nowego Szlaku Jedwabnego i liczą na efekt synergii między UE i Chinami". Ale ten cel nie może być osiągnięty za wszelką cenę, ponieważ UE opiera się na wartościach i "nie może pozwolić sobie na zaniedbywanie takich spraw jak ochrona środowiska, BHP, standardy socjalne i inne". Nowy Szlak Jedwabny ma sens pod warunkiem, że "wszystkie projekty realizowane w jego ramach służą strategii zrównoważonego rozwoju uwzględniającej ważne aspekty ekonomiczne i socjalne", które są dwiema stronami tego samego medalu, podkreśliła.
Zwraca na to uwagę także Daniel Müller, który wymienia w tym kontekście standardy przyjęte przez Azjatycki Bank Rozwoju (ADB). Ich przestrzeganie ma znaczenie podstawowe podczas realizacji inwestycji infrastrukturalnych i rozwojowych, takich jak projekt pod obiegową nazwą Nowy Szlak Jedwabny, mówi. Odejście od nich często daje efekt odwrotny od zamierzonego, czego przykładem mogą być liczne projekty rozwojowe realizowane w Afryce, które okazały się typową beczką bez dna.
Ostrożność jest wskazana tym bardziej, że oddane do tej pory przez Chiny środki na unowocześnienie najszerzej pojętej infrastruktury cywilizacyjnej w Azji są niewystarczające. W swym raporcie z 2017 roku eksperci banku ADB wyliczyli, że należyłoby przeznaczyć na ten cel do roku 2030 do 26 bilionów dolarów USA. To astronomiczna suma i same Chiny nie uporają się z tym iście herkulesowym zadaniem. Potrzebują wsparcia i pomocy ze strony wielkich banków, UE i państw takich jak Niemcy. Mogą tę pomoc uzyskać, ale za cenę przestrzegania obowiązujących w UE norm i standardów. A na to Państwo Środka nie zawsze ma ochotę.
Oferta ciekawa tylko dla światowych graczy?
Do tej pory tylko nieliczne firmy i instytucje niemieckie włączyły się na serio w realizację Nowego Szlaku Jedwabnego. Jest wśród nich Deutsche Bank, który ulokował 3 mld dolarów w banku AIIB. Swoją ofertę złożył także port rzeczny w Duisburgu, który ma być końcowym etapem szlaku. Już dziś w tym największym porcie śródlądowym w Europie kończy bieg 24 pociągów towarowych z Dalekiego Wschodu. Zainteresowanie wykazują także Koleje Niemieckie (DB), które w 2016 roku podpisały z chińskimi kolejami państwowymi umowę o rozszerzeniu współpracy.
Zdaniem Daniela Müllera w tej chwili Nowy Szlak Jedwabny jest megaprojektem interesującym przede wszystkim dla wielkich koncernów i firm zaliczanych do "światowych graczy" (global player). Przedsiębiorstwa małe i średnie stawia on przed wyzwaniem ponad siły. Utrudnieniem dodatkowym jest postawa Chin, które do jego realizacji wyznaczyły niemal wyłącznie wielkie firmy państwowe, z którymi współpraca jest często utrudniona, ponieważ muszą one trzymać się wyznaczonej im odgórnie linii.
Rząd w Berlinie stoi na stanowisku, że Nowy Szlak Jedwabny może być atrakcyjną inwestycją dla przedsiębiorstw z RFN pod warunkiem traktowania ich przez stronę chińską na równi z rodzimymi, ale to wciąż jest raczej wyjątkiem od reguły niż regułą. Dlatego Berlin konsekwentnie naciska na Pekin, żeby wprowadził jednakowe reguły gry dla wszystkich i odszedł od taktyki dyktowania zagranicznym partnerom niekorzystnych dla nich warunków, takich jak choćby nakaz dzielenia się z chińskim partnerem ich know-how i technologią.
I wreszcie nie można tracić z pola widzenia czysto politycznego aspektu operacji pod hasłem Nowy Szlak Jedwabny. - W tym projekcie dużą rolę odgrywają także polityczne i gospodarcze interesy Rosji i USA, a także Indii. Jeśli Niemcy chcą w nim uczestniczyć na prawach strategicznego partnera, muszą być tego stale świadome - mówi Daniel Müller z Towarzystwa Wschodnioazjatyckiego. Tego samego zdania jest także Ina Lepel z departamentu Azji i Pacyfiku w MSZ.
Zwraca uwagę na powtarzające się naciski Chin na słabszych partnerów, którzy im ustępują, bo nie mają czym na nie odpowiedzieć. Tymczasem odpowiedź może być tylko jedna: jasna umowa o współpracy zobowiązująca wszystkich do przestrzegania przyjętych w demokracjach zachodnich norm, standardów i reguł gry. Dopiero wtedy będzie można dostrzec w projekcie Nowego Szlaku Jedwabnego modelowy przykład zasady win-win, o czym strona chińska tak chętnie zapewnia wszystkich zainteresowanych tą inicjatywą.
Rodion Ebbighausen / Andrzej Pawlak