Niemcy: polskie firmy jako sponsorzy
25 maja 2010Z początkiem nowego sezonu Bundesligii piłki nożnej, na niemieckich boiskach pojawi się pierwsza jedenastka z nazwą polskiej firmy na koszulkach. Producent oprogramowania komputerowego z Krakowa Comarch właśnie podpisał umowę o sponsoringu drugoligowej drużyny piłkarskiej "Monachium 1860", popularnie zwanej "lwami".
Polski sponsor w roli bogatego wujka
Firma Comarch zaangażowała się jako sponsor w monachijskim klubie w grudniu 2009. Kiedy rok później pojawiły się pierwsze pogłoski o zwiększeniu sponsoringu Polaków, w prasie można było przeczytać ironiczne komentarze o "bogatym wujku z Polski". "Nie mogę sobie wyobrazić, by jakaś polska firma wydała tyle pieniędzy, forget it!", mówił też z niedowierzaniem prezes aktualnego mistrza Bundesligi, Bayernu Monachium Uli Hoenes.
W ubiegłym tygodniu szef Comarchu Janusz Filipiak potwierdził jednak, że jego spółka przez najbliższe cztery lata będzie głównym sponsorem monachijckich lwów. Ani Comarch, ani klub, nie chcą wypowiedzieć się na temat wysokości wsparcia. W prasie pojawia się suma 1,8 mln euro rocznie.
Przygoda Orlenu z Bundesligą
Także Orlen był przez dwa ostatnie lata sponsorem trzech niemieckich klubów Bundesligii - Herthy Berlin, Bayeru 04 Leverkusen oraz HSV Hamburga. Kilka tygodni temu właśnie się wycofał.
"Uznaliśmy, że należy przełożyć środki tam, gdzie możemy zwiększyć rozpoznawalność marki i wzbudzić sympatię do nas, a równocześnie pokazać społeczną kompetencję biznesu", tak rzecznik Orlenu Wiesław Milkiewicz uzasadnia decyzję o tym, że Orlen zamiast zawodowej piłki będzie teraz sponsorował piłkarskie kluby dziesięce i młodzieżowe.
Bez zmian Orlen ma jednak nadal sponsorować zespół Yamahy podczas wyścigów IDM oraz drużynę damską tenisa THC Bochum.
Promocja własnej marki
Sponsoring niemieckiego sportu to dosyć kosztowna reklama, jednak najwięksi polscy inwestorzy wiedzą, że jeśli chcą być brani pod uwagę na niemieckim rynku, muszą się zdecydować na ten krok.
Mniejsze i bardziej niszowe spółki narazie starają się koncentrować na gromadzeniu zysków i umacnianiu własnej pozycji. Coraz niechętniej jednak się zgadzają na produkcję pod obcymi nazwami, jak miało to masowo miejsce jeszcze w końcu lat 90-tych.
Kurs na wschód przez Niemcy
Od 2002 roku Polacy zainwestowali w Niemczech około 800 mln euro. Jak wynika z najnowszego raportu grupy consultingowej KPMG, polskie firmy inwestują u zachodniego sąsiada trzy razy chętniej niż gdzie indziej. "Przemawia za tym wielkość rynku wewnętrznego, stosunkowo niska biurokracja w dostępie do środków pomocowych oraz duża przejrzystość prowadzenia interesów", mówi Jacek Robak, szef Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji w Berlinie.
Ogromnym atutem jest wartość marki "made in Germany". "Z niemieckim produktem łatwiej jest zdobyć wschodnie rynki", mówi Robak. Niemcy stały się pierwszym krajem docelowym polskich inwestorów. "Polskie firmy zauważają, że produkcja w Niemczech daje lepsze zyski, bo za niemiecki towar osiąga się do 20-stu procent wyższe ceny ", tłumaczy ekonomista. Poza tym spółki z siedzibą w Niemczech płacą na miejscu niższe ceny za surowce do produkcji.
Wzloty i upadki
Największym polskim inwestorem w Niemczech nadal jest Orlen. W 2002 roku koncern kupił za 150 milionów euro ponad 400 stacji benzynowych, dziś ma ich 520. Początkowo istniały dwie marki Orlenu: "Orlen" i "Star", ale szybko się okazało, że ta druga (i tańsza) jest bardziej dochodowa. Dlatego dziś Orlen występuje w Niemczech niemal wyłącznie pod tą nazwą. W 2009 roku spółka osiągnęła obroty 2,9 mrd euro i zatrudniała 110 osób.
Także Comarch zmieniał strategię po wejściu na niemiecki rynek. Po kilku trudnych latach we Frankfurcie nad Menem firma przeniosła się do Drezna, gdzie nawiązała współpracę z uniwerstetem TU Dresden i szybko zaczęła się rozwijać na niemieckim rynku. Niedawno Comarch przełął za 11 mln euro większość udziałów w niemieckiej spółce "SoftM Software und Beratung" z siedzibami w Monachium, Austrii i Szwajcarii.
Niemiecka żegluga i polski ster
Najbardziej tajemniczą polską inwestycją w Niemczech jest na razie przejęcie wschodnioniemieckiej żegługi śródlądowej "Deutsche Binnenrederei" przez "Transodrę" w 2007 roku. Do dziś nie wiadomo, ile Polacy za to zapłacili. Faktem jest, że dzięki fuzji powstała jedna z największych firm żeglugi śródlądowej w Europie.
Przejmowanie niemieckich firm przez polskich inwestorów może się nasilić, zakładają eksperci. "Jest to dobry sposób na zdobywanie know how i produkcję niszowych towarów", twierdzi Jacek Robak z Wydziału Handlu i Promocji. Część przejmowanych firm ma problemy lub znajduje się w stanie upadłości. Tak właśnie było w przypadku przejęcia niemieckich spółek przez polskie firmy, jak Sanplast S.A., Ciech S.A., KOPEX, ERGIS EUROFILMS czy Asseco.
Dobre perspektywy
Zdaniem Robaka zainteresowanie polskich firm Niemcami będzie rosło. Ekonomista uważa, że także polskie przedsiębiorstwa powinny zwrócić uwagę na firmy rodzinne. "W Niemczech jest wiele dobrych przedsiębiostw, które mają coraz więcej problemów z następcami", tłumaczy Robak i dodaje: "Dzieci założycieli rzadko chcą przejmować firmy rodziców".
Również perspektywa zniesienia za rok okresów przejściowych na niemieckim rynku pracy pozwala przypuszczać, że boom polskich inwestorów na niemieckim rynku dopiero się zacznie.
Róża Romaniec, Berlin
red.odp.: Barbara Coellen