Niemcy: praca dziennikarza coraz bardziej niebezpieczna
20 września 2018Według informacji Europejskiego Centrum Wolności Prasy i Mediów (ECPMF) w Lipsku, do połowy września znane są w Niemczech 22 przypadki ataków na dziennikarzy. Liczba ta zbliża się do stanu z 2015 roku, kiedy badacze zarejestrowali 43 ataki na dziennikarzy. W 2016 r. było ich 19, a w 2017 „tylko” pięć – wynika z raportu ECPMF przedstawionego w czwartek (20.08.2018) przez stację radiowo-telewizyjną MDR (Mitteldeutscher Rundfunk).
Charakterystyczne, że wyjąwszy zaledwie dwa przypadki, wszystkie napaści zostały udokumentowane podczas demonstracji i zgromadzeń organizowanych przez środowiska skrajnie prawicowe lub ultraprawicowe. Połowa z nich miała miejsce w Saksonii.
Tylko podczas demonstracji 1 września br., po śmierci 35-letniego Niemca w Chemnitz, odnotowano dziewięć czynnych ataków na w sumie jedenastu dziennikarzy – jest to nowym, negatywnym rekordem. Cztery napaści zarejestrowano w Saksonii-Anhalt, trzy w Turyngii i po jednej w Brandenburgii, Badenii-Wirtembergii i Nadrenii Północnej-Westfalii.
Badanie Europejskiego Centrum Wolności Prasy i Mediów zakłada, że liczba nieujawnionych przypadków jest znacznie wyższa.
Szczególnie zagrożeni: dziennikarze z kamerą
Najbardziej narażeni na ataki są fotografujący dziennikarze, kamerzyści i tacy, którzy mają przy sobie reporterski sprzęt. Od stycznia 2017 do września 2018 w 24 z 27 przypadków napaści, ich ofiarami padli dziennikarze z kamerą. Badacze tłumaczą to tym, że dziennikarze są często rozpoznawalni dopiero po sprzęcie. Zeznania świadków, filmy wideo i policyjne raporty potwierdzają ponadto, że agresorzy czują się sprowokowani przez „łże-prasę” (Luegenpresse) – a już szczególnie wówczas, gdy są filmowani wbrew swojej woli.
Na potrzeby badania naukowcy ECPMF rozmawiali z dotkniętymi dziennikarzami i ekspertami, przeanalizowali też dokumenty z policyjnych dochodzeń i akta sądowe. Badanie uwzględnia tylko ataki z użyciem fizycznej przemocy, nie ujmuje natomast gróźb i werbalnych ataków.
Rozbieżne dane
Także Federalny Urząd Kryminalny (BKA) rejestruje od początku 2016 r. umowywowane politycznie ataki na dziennikarzy. Według aktualnego raportu, do połowy sierpnia niemieckie kraje związkowe zgłosiły sześć aktów przemocy dokonanych na dziennikarzach przez skrajnie prawicowych sprawców. Po dwa miały miejsce w Saksonii i Turyngii. Wydarzeń z Chemnitz BKA jeszcze nie ujęło w swoich statystykach.
Nie wiadomo, dlaczego dane BKA i ECPMF tak się od siebie różnią. Martin Hoffmann z Europejskiego Centrum Wolności Prasy i Mediów wskazuje, że poszczególne kraje związkowe kierują się różnymi kryteriami zgłaszając incydenty. Także BKA sięga na potrzeby swoich analiz po różne źródła, które odbiegają od siebie zależnie od przyjętych kategorii przestępstw. A te z kolei, jak się wydaje, nie są identyczne we wszystkich krajach związkowych.
Podwyższone ryzyko na wschodzie Niemiec
ECPMF przeprowadziło analizę napaści na dziennikarzy już po raz czwarty ujmując w tym czasie 89 zweryfikowanych, czynnych ataków i doszło do wniosku, że z roku na rok sytuacja się zaostrza. Oszczercza kampania „Luegenpresse” i związane z nią ataki zagrażają wolności prasy – w szczególnie ostry sposób w środkowych i wschodnich Niemczech. „Każdy, kto na skrajnie prawicowych zgromadzeniach zostaje zidentyfikowany jako dziennikarz, musi się liczyć z przemocą” – zauważają autorzy raportu ECPMF .
(epd,ecpmf.eu,mdr.de/stas)