Niemcy: Rada Kultury zapowiada rebelię przeciw transatlantyckim umowom
30 grudnia 2014TTIP, CETA i inne tego typu porozumienia są czymś więcej niż zwykłymi międzynarodowymi umowami handlowymi, ostrzega Niemiecka Rada Kultury, osiadła w Berlinie dachowa organizacja niemieckich organizacji i stowarzyszeń kulturalnych. – Kanclerz zdecydowanie wspiera tę niebezpieczną drogę – stwierdza szef Rady Kultury Olaf Zimmermann. Na przyszłoroczny Światowy Dzień Różnorodności Kulturowej (21 maja) Rada wezwała do protestów w całych Niemczech. Już dziś informuje, że od połowy stycznia uruchomiona zostanie specjalna platforma informacyjna i giełda kontaktów.
Inaczej, niż Kanada, która z wynegocjowanej już umowy handlowo-gospodarczej z UE (CETA) wyjęła zakres kultury i mediów, po tej stronie Atlantyku tak się nie stało, krytykuje Rada Kultury. Z cichym przyzwoleniem Niemiec Komisja Europejska nie uwzględniła żadnego zapisu, który by chronił w tej umowie różnorodność kulturową.
Subwencje zamiast wolnego rynku
Rada Kultury wielokrotnie już wyrażała obawy, czy kultura i sztuka obroni się na wolnym rynku. W Niemczech istnieje rozbudowany system wspierania sztuki filmowej, teatry subwencjonuje państwo lub miasta i gminy. W USA nie ma porównywalnego systemu wspierania kultury i sztuki ze środków publicznych, Istnieją więc obawy, że może dojść do fali spraw sądowych, kiedy na przykład teatr w Nowym Jorku porównując swoją sytuację z teatrami europejskimi poczuje się w niekorzystnej sytuacji rynkowej.
Pozytywnie natomiast Rada Kultury ocenia zwiększenie w przyszłym roku o ponad sto milionów euro nakładów z budżetu państwa na kulturę. Równie pozytywnie ocenia podwyższenie o 16,6 mln euro środków na wspieranie Instytutów Goethego i o 7 mln euro na finansowanie Niemieckiej Wymiany Akademickiej (DAAD).
(epd/dlr) / Elżbieta Stasik