Niemcy: W drodze tylko co trzeci pociąg dalekobieżny
22 kwietnia 2015Strajk rozpoczął się o drugiej w nocy z wtorku na środę (21/22.04.2015) i potrwa do czwartku (23.04.2015), do godziny 21.00. Pociągi towarowe stanęły już we wtorek po południu, w trasę wyjadą dopiero w piątek rano.
43-godzinny stan wyjątkowy
Strajkiem dotknięte są miliony pasażerów, zarówno w ruchu regionalnym, jak i dalekobieżnym. Zależnie od regionu Niemiec, w trasę wyjechało zaledwie od 15 do 60 procent pociągów regionalnych i kolei miejskiej (S-Bahn). Na trasach dalekobieżnych zwieszonych zostało blisko dwie trzecie połączeń. Niemieckie Koleje (Deutsche Bahn) przygotowały awaryjny rozkład jazdy. Zgodnie z nim wyjedzie jednak tylko 244 z 805 planowych pociągów dalekobieżnych.
W Berlinie, Monachium, Hamburgu-Altonie i Dreźnie kolej udostępniła podróżującym wagony, w których mogą przenocować ci, których strajk zmusi do spędzenia nocy na dworcu. Kolejki miejskie w Berlinie i Hamburgu jeżdżą co 20 minut, w Monachium i Norymberdze co godzinę.
Prywatni przewoźnicy nie są wprawdzie dotknięci strajkiem bezpośrednio, ale ze względu na przykład na nieprzejezdne tory, także u nich może dojść do opóźnień bądź skreślenia połączeń. Największe problemy strajk przysparza w landach wschodnioniemieckich, gdzie w związkach zawodowych GDL zrzeszonych jest najwięcej maszynistów.
Pełne autostrady
Z dworców kolejowych w Kolonii i Essen nie wyjechało 70 procent pociągów regionalnych i kolei miejskiej. W aglomeracjach między Renem i Menem kolej podała, że „próbuje zapewnić przynajmniej połowę połączeń”. Na wielu dworcach pasażerowie są poirytowani nie tylko strajkiem, ale też dezinformacją. Połączenia, które w Internecie podane są jako skreślone, nie figurują jako takie na dworcowych tablicach informacyjnych i odwrotnie. W efekcie przed punktami informacyjnymi tworzą się ogromne kolejki.
Jeszcze bardziej zapełniły się i tak już zatłoczone autostrady. Wielu pasażerów przesiadło się bowiem na samochody lub korzysta z połączeń autobusowych, w tym rozbudowanej w Niemczech sieci połączeń dalekobieżnych. – Dzięki strajkowi obroty branży mogą wzrosnąć o miliony euro – powiedział rzecznik Niemieckiego Stowarzyszenia Przedsiębiorstw Komunikacji Autobusowej.
„GDL zatracił poczucie umiaru”
Przemysł tymczasem liczy straty. – Szkody spowodowane strajkiem szybko mogą urosnąć z kilku milionów do stu milionów euro dziennie – wyjaśnia przedstawiciel federalnego Związku Niemieckiego Przemysłu (BDI). 66-godzinny strajk w ruchu towarowym szczególnie dotyka branże skazane na transport kolejowy, w tym przemysł ciężki, motoryzacyjny i chemiczny. Ten ostatni przewozi koleją zwłaszcza niebezpieczne środki i materiały. BDI krytykuje, że GDL zachowuje się w nieodpowiedzialny sposób i całkowicie zatracił poczucie umiaru.
Związek Zawodowy Niemieckich Maszynistów GDL domaga się podwyżki płac i skrócenia tygodniowego czasu pracy; żąda także, by zbiorowy układ pracy obejmował nie tylko maszynistów, ale również konduktorów, dyspozytorów i pracowników gastronomii obsługujących koleje. Do takiego celu dąży też konkurujący z GDL i większy od niego Związek Zawodowy Pracowników Kolei i Transportu (EVG). Także EVG zagroził w środę własnym strajkiem. Niemieckie koleje tymczasem chcą uniknąć sytuacji, by tych samych grup zawodowych dotyczyły różne umowy.
(afp, dpa, rtr) / Elżbieta Stasik