Niemcy. Szerokie poparcie dla protestów przeciwko AfD
20 stycznia 2024Przedstawiciele polityki i społeczeństwa przyjęli z zadowoleniem liczne demonstracje przeciwko skrajnej prawicy w niemieckich miastach. Thomas Haldenwang, szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji, powiedział gazecie „Westdeutsche Zeitung”: „Byłoby wskazane, aby milcząca większość naszej społeczeństwa zajęła wyraźne stanowisko wobec ekstremizmu i antysemityzmu”. Wyraził zadowolenie, że obecnie tak wielu ludzi przeciwko temu demonstruje.
Haldenwang ostrzegał przed zagrożeniem dla demokracji w Niemczech. Wszystkie demokratyczne partie centrowe zdają sobie już sprawę z powagi sytuacji – powiedział szef kontrwywiadu cywilnego. Jego zdaniem świadczy o tym m.in. to, że trwa bardziej intensywna dyskusja na temat AfD. Są nawet rozważania na temat delegalizacji tej partii.
W odniesieniu do spotkania prawicowych ekstremistów w Poczdamie i omawianych tam planów „reemigracji”, Haldenwang oświadczył: „Ekstremiści ostatecznie nie mają na myśli niczego innego, jak żądanie deportacji określonych grup ludności”. To jest niezgodne z konstytucją i stoi w sprzeczności z zasadami wolnościowego ustroju demokratycznego, dodał.
„Ważny sygnał”
PrzewodniczącyCentralnej Rady Żydów Josef Schuster uznał demonstracje za „ważny sygnał”. – Jestem naprawdę zadowolony, że centrum społeczeństwa podnosi głowę – podkreślił Schuster w rozmowie z „Augsburger Allgemeine".
– Zawsze miałem wrażenie, że ludzie widzą prognozy i wyniki wyborcze AfD, ale to nikogo nie porusza – powiedział Schuster. I dodał: „Dlatego cieszę się, gdy teraz ludzie wychodzą na ulice i wyrażają swoje niezadowolenie”.
Więcej poparcia od gospodarki
Minister Pracy i Spraw Socjalnych Niemiec Hubertus Heil domagał się większego wsparcia ze strony biznesu w świetle obecnych wydarzeń. „Cieszę się z każdego przedstawiciela gospodarki, który, podobnie jak prezydent Federalnego Zrzeszenia Niemieckiego Przemysłu (BDI) Siegfried Rußwurm, wyraźnie staje przeciwko AfD i nazistom” – powiedział Heil gazecie „Rheinische Post”. „Jesteśmy otwartym społeczeństwem i na tym opiera się także nasz sukces gospodarczy – podkreślił minister. – Niemiecka gospodarka jest międzynarodowo zintegrowana. Również dlatego nie możemy sobie pozwolić na rasizm i nacjonalizm”.
Heil określił AfD jako „ryzyko dla kraju” i jako partię, „która atakuje nie tylko naszą demokrację, ale także wyrządza szkody naszemu krajowi zarówno gospodarczo, jak i społecznie”. Jak zaznaczył, wykwalifikowani pracownicy, których Niemcy pilnie potrzebują, przybędą tylko wtedy, gdy będą pewni, że nie będą wykluczani ani zagrożeni.
Apel do rządu
Według badacza konfliktów z Bielefeld, Andreasa Zicka, teraz obudziło się centrum społeczeństwa. Zdaniem eksperta, aby ludzie wychodzili na ulice, ważne są trzy czynniki: „Motywacja, okazja i wspólne identyfikowanie się”. Teraz ma to miejsce.
Badacz konfliktów widzi jednocześnie demonstracje jako wezwanie do reakcji dla rządu koalicji SPD, Zielonych i FDP. Ten powinien zareagować na demonstracje, a partie i politycy muszą mieć ludziom coś do zaoferowania. Andreas Zick ostrzegł jednocześnie przed zbyt wysokimi oczekiwaniami wobec protestów.
Jak konferencja w Wahnsee
W piątek kanclerz Niemiec Olaf Scholz wyraził poparcie dla demonstrantów. W swoim przesłaniu wideo powiedział, że wszyscy obywatele Niemiec powinni jednoznacznie i wyraźnie odrzucić „reemigrację”, którą porównał do ideologii rasowej nazistów. – Jeśli coś w Niemczech nigdy więcej nie powinno mieć miejsca, to właśnie rasistowska ideologia narodowego socjalizmu – powiedział kanclerz.
Podobne skojarzenia miała także minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser. – To nieuchronnie budzi wspomnienia o strasznej konferencji nazistów w Wahnsee w 1942 roku – powiedziała socjaldemokratka gazetom grupy medialnej Funke.
Jednocześnie sceptycznie ocenia ona szanse na delegalizację AfD. – Nasza konstytucja słusznie uznaje to za najbardziej rygorystyczne narzędzie obronny demokracji, jako rozwiązanie ultima ratio – stwierdziła.
Jej zdaniem istnieją tu bardzo wysokie przeszkody. W odpowiednich okolicznościach nie można takiego rozwiązania wykluczyć. Jednak w debacie politycznej nie jest to odpowiedni środek.
Liczne protesty w weekend
W ostatnich dniach na całym terenie całego kraju dziesiątki tysięcy ludzi wyszły na ulice, by protestować przeciwko skrajnej prawicy i rasizmowi. Jeden z największych protestów odbył się w piątek w Hamburgu. Musiał zostać przerwany, ponieważ przyszło znacznie więcej osób, niż się spodziewano. Policja podała liczbę 50 tysięcy uczestników, organizatorzy 80 tysięcy. Zgłoszonych było jedynie 10 tysięcy.
W piątek doszło do demonstracji także w Munster (20 tysięcy) oraz w Bochum (10 tysięcy).
W ten weekend zaplanowane są protesty we Frankfurcie nad Menem, w Hanowerze, Kassel, Giessen i Limburgu, Dortmundzie, Erfurcie, Heildelbergu, Kolonii i Monachium.
(DPA/EPD/ARD/jar)